Antygona PiS-owska Ewa Stankiewicz. Jakie Teby taka Antygona - tak Stefan Niesiołowski skomentował postawę Solidarnych 2012, którzy przed meczem Polska-Rosja w Warszawie ustawili się na trasie przemarszu rosyjskich kibiców. Grupa, w której była szefowa stowarzyszenia, trzymała transparent z wypisanymi po angielsku słowami "Polski prezydent zamordowany w Rosji".
Napięcie spowodowały występy tej agitatorki, niesłusznie nazywanej dziennikarką, Ewy Stankiewicz - komentował Niesiołowski. Poseł PO porównywał dziennikarkę do polityków PiS. Przyznał, że różni się ona od Antoniego Macierewicza, Jarosława Kaczyńskiego czy Zbigniewa Ziobro, bo w przeciwieństwie do nich wierzy w brednie, które głosi. Ale Robespierre też wierzył do końca. Jak na gilotynę jechał, to może wtedy przestał wierzyć - podsumował Niesiołowski.
Poseł PO pytany, czy w tej sytuacji możliwe jest jego porozumienie z Jarosławem Kaczyńskim i wymiana uścisków rąk, odpowiedział: Podanie ręki nie jest uznaniem. Ale ja się brzydzę na przykład agenta Tomka, Macierewicza, niektórych dziennikarzy: Zaremby, Mazurka, Zalewskiego, Igora Janke. Musiałbym umyć rękę, gdybym ich dotknął. W przypadku Kaczyńskiego aż tak nie jest, ale dla mnie podanie ręki nie jest akceptacją człowieka.
O prawicowych dziennikarzach - tych wszystkich Ziemkiewiczach, Mazurkach - mówił, że mają kompleksy intelektualne, a wielu z nich bez powodzenia próbowało zaistnieć w polityce. Nie udało się i są na aucie, pisują w tych niszowych pismach - dodał.
Reklama