Jego faworytem jest Sebastian Mikosz, który był już szefem LOT-u. Ale on nie przeszedł kwalifikacji i nie znalazł się na krótkiej liście wyłonionej przez radę.
Budzanowski zażądał od rady nadzorczej dopisania Mikosza do listy kandydatów, co wywołało gwałtowną reakcję jej członków. Część z nich zastanawia się nad rezygnacją. Biuro prasowe resortu skarbu nie odniosło się wprost do sytuacji. Napisało nam jedynie, że „rada nadzorcza ma prawo spotykać się z kandydatami, którzy zgłosili się do konkursu, w dowolnej konfiguracji”.
Od sukcesu restrukturyzacji LOT-u zależy stanowisko Budzanowskiego. Jeśli się nie powiedzie, straci tekę.