System on-line pojawi się wszędzie tam, gdzie nie ma czytników do głosowania, a do tej pory zliczano podniesione ręce.

Nowa aplikacja nie oznacza jednak, że posłowie będą mogli głosować z domu. Tablet będzie musiał być podłączony pod konkretną sieć bezprzewodową i - po drugie - w konkretnej sali posiedzeń komisji.

Reklama

Testy już się rozpoczęły. Głos w tej sposób oddała Agnieszka Pomaska, szefowa Komisji ds. Unii Europejskiej, jako jedyna. Rzeczywiście, jak się wyjdzie z pomieszczenia, to już nie można zagłosować - mówi RMF FM.

Na specjalną aplikację wydano już 360 tys. zł. Jakie będą koszty całkowite, nie wiadomo. Władze Sejmu przekonują, że to rozwiązanie tańsze niż wyposażanie sal w czytniki do kart.

O tabletach w Sejmie zrobiło się głośno 7 marca. Jarosław Kaczyński stojąc na mównicy przedstawił na nim główne tezy wcześniejszego przemówienia prof. Piotra Glińskiego, kandydata na szefa rządu technicznego. Trwało to około 15 minut.

Reklama