Szef parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej przekonywał w Parlamencie Europejskim, że była na to szansa już trzy dni po katastrofie.
Niebawem polskie państwo może zostać postawione przed sądem w Moskwie jako winne tragedii smoleńskiej. Zwracam się za pośrednictwem posłów do Parlamentu Europejskiego, aby uruchomić odpowiednie organa UE, które powinny pomóc w stworzeniu międzynarodowej komisji, zanim będzie za późno - mówił Antoni Macierewicz.
Przekonywał przy tym, że kiedy w Moskwie odbywało się posiedzenie komisji pod przewodnictwem ówczesnego premiera Rosji Władimira Putina, to zebranym powiedziano, że zgłosili się przedstawiciele UE i niektórych krajów zachodnich chętni do udziału w badaniach okoliczności katastrofy. Tę możliwość jednak odrzucono.
Na konferencji prasowej Macierewicz pokazał też dokumenty, które miały świadczyć o zainteresowaniu Brukseli śledztwem rosyjskiego MAK-u.
Tymczasem wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, Jacek Protasiewicz z Platformy Obywatelskiej, odpowiada, że to tylko manipulacje dokumentami. Władze w Moskwie nie zgodziły się na korzystanie z zewnętrznej pomocy i na mocy prawa międzynarodowego nie można tego wyegzekwować od Rosjan, jak przekonywał.
Tego pan Macierewicz nie chce przyjąć do wiadomości a przeciwnie, manipuluje tą informacją, żeby wprowadzać Polaków w błąd - podkreślił Protasiewicz.
Macierewicz zapytany przez Informacyjną Agencję Radiową, kto konkretnie ze strony Unii powinien się zaangażować w śledztwo, wskazał na Europejską Agencję Bezpieczeństwa Lotniczego.