Jak najwięcej obywateli musi sobie uświadomić, ze jest alternatywa. Można inaczej w wielu sprawach działać i zmieniać złą sytuację w Polsce - mówił na spotkaniu w Żyrardowie prezes PiS.

Reklama

Zanim jednak rozwinął swoją myśl dotyczącą gospodarki i polityki, nawiązał do wyroku w sprawie masakry w grudniu '70. Szanowni państwo, trudno o lepszy dowód, ze dzisiejszy kształt kraju jest kontynuacją PRL, niż ten wyrok - grzmiał. Dopuszczono się wtedy bardzo ciężkich zbrodni, jednak okazało się, że nie ma winnych - dodał.

Przypomniał, że milicja i wojsko użyły broni wobec bezbronnych stoczniowców, którzy na wezwanie Stanisława Kociołka szli do pracy. Teraz doszło do rzeczy niesłychanych. Zapadły albo wyroki uniewinniające, albo śmieszne - mówił. Ma jednak nadzieję, że decyzja sądu stanie się momentem iluminacji dla wielu obywateli.

Potem prezes PiS zajął się obecną sytuacją. Najbardziej bolesnym problemem jest praca, a w zasadzie jej brak - mówił. Ma jednak receptę, co zrobić, by było lepiej. W Sejmie leżą nasze propozycje działań, które przyniosą nowe miejsca pracy - mówił. Wyjaśniał też, że pieniądze, które rząd przeznaczy na program "Polskie Inwestycje" zostaną rozerwane przez największych graczy, tymczasem za te same środki można by wiele problemów rozwiązać.

Reklama

Kolejnym tematem była służba zdrowia. Mówimy "nie" prywatyzacji - zapewnił. Jego zdaniem komercjalizacja i prywatyzacja służby zdrowia doprowadzi do tego, że nierentowne oddziały będą zamykane, a chorzy będą musieli jeździć wiele kilometrów, by znaleźć pomoc. Kaczyński uważa też, że komercjalizacja doprowadzi do modelu pani Sawickiej, w którym pewna grupa doi publiczne pieniądze. Dlatego też, jak mówił na spotkaniu z mieszkańcami Żyrardowa, PiS ma inny pomysł, który poprawi sytuację zarówno pacjentów, jak i pracowników opieki medycznej.

Jarosław Kaczyński mówił też o emeryturach. Gdy tworzono OFE, dopuszczono się gigantycznego oszustwa. Wmówiono Polakom, że będą mieli wysokie emerytury, tymczasem wprowadzający tę reformę wiedzieli, że nic z tego nie wyjdzie - twierdził prezes PiS. Jego zdaniem obecny system zmusza Polaków, by oddawali część pieniędzy prywatnym firmom, a potem rząd te składki zabiera, łatając budżet. PiS chce jednak zmienić ten system.

Najpierw zamierza rozpocząć kampanię informacyjną, w której będzie wyjaśniał. o co chodzi w systemie emerytalnym, potem da ludziom wybór - albo OFE, albo ZUS. Zapewnił jednak, że nie zgodzi się na indywidualne konta w ZUS. Musi być solidarność społeczna. Jeśli nie będzie wspólnego, solidarnego systemu emerytalnego, to rozbije to wspólnotę narodową - zapewniał.

Reklama

Podsumowując swe wystąpienie stwierdził, że gdyby Polska w latach 90., poszła inną drogą, to dziś byłaby na dużo wyższym poziomie rozwoju.

Nasz system obciążony jest patologią, dziś mamy klikę na klice, a wszystkie inwestycje kosztują dużo drożej, niż powinny - twierdził. Czasów nie cofniemy, ale możemy zmienić obecną sytuację za pomocą kartki wyborczej. Dlatego Polacy muszą zrozumieć, o co idzie gra - zapewnił. Dodał też, że ci, którzy obiecują łatwe rozwiązania i próbują przeprowadzać gierki i urządzać niby ruchy oburzonych, są obsadzeni w jednej, jedynej roli - mają sprawić, by nie wygrało PiS. Uważa też, że jednoosobowe okręgi wyborcze nie są dobrym rozwiązaniem.

Twierdzi, że on sam w Warszawie nie wszedłby do parlamentu, a Polska zostałaby podzielona na dwie części - zachodnią, gdzie rządzi PO i wschodnią, gdzie wygrałby PiS. Jednocześnie sugeruje, że mogłoby się skończyć ukraińskim scenariuszem, gdzie podstawieni przez władzę, bogaci ludzie wygraliby wybory w okręgach, w których przewagę zwykle ma PiS.

JOW-y to mechanizm, przy pomocy którego ci, którzy rozrywają Polskę, mieliby zapewnioną władzę przez najbliższe 10 lat - stwierdził.

Potem nadszedł czas na pytania z sali - zapisywano je na kartkach, których treść odczytywał prezesowi PiS były minister skarbu, Wojciech Jasiński. Jednym z pierwszych zagadnień była kwestia powyborczych koalicji. Jarosław Kaczyński zapewnił, że ma nadzieję, że sami wygramy i zdobędziemy tak dużą przewagę, że będziemy mogli zmienić konstytucję. Dodał też, że o koalicję będzie trudno, bo tylko PiS dąży do zmian.

Ale szef PiS mówił także, że jego partia musi stworzyć ruch pilnowania wyborów. Oprócz PiS miałyby go tworzyć środowiska związane z Radiem Maryja, kluby Gazety Polskiej, Stowarzyszenie Solidarni 2010, Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego.

W każdym lokalu wyborczym musi być odważny pełnomocnik, który będzie pilnował do rana liczenia głosów i sfotografuje obwieszczenia wyborcze. Wyniki sami musimy podliczać. Do tego dobrze by było, by pod każdym lokalem byli ludzie gotowi tam stać całą noc, żeby ten, kto jest w środku miał poczucie, że jest wspierany - przekonywał.

Wykluczył też, że przejdzie na emeryturę. W Europie są politycy dużo starsi. Ustępujący prezydent Włoch ma 87 lat, a jeden z kandydatów na to stanowisko ma lat 80. Przy nich jestem młodzieńcem - żartował. Jeszcze dam radę, tylko dajcie mi władzę - mówił.

Zapytany o system podatkowy, stwierdził, że trzeba wielu zmian. Uważa, że Polska daje się okradać zachodnim firmom, które nie płacą tu podatków. Jego zdaniem rząd nic z tym nie robi, bo jest przez te kliki uwiązany. Wykluczył tez wystąpienie z Unii Europejskiej. Polska poza Wspólnotą byłaby duszona przez bariery celne - tłumaczył.

Gdybyśmy zaś wstąpili tylko do unii gospodarczej, to nie mielibyśmy wpływu na polityczne decyzje. A tak, gdy PiS przejmie władzę, to Jarosław Kaczyński zapewnia, że w przeciwieństwie do obecnego rządu, jego gabinet będzie się w Brukseli rozpychać łokciami. Prezes PiS uważa jednak, że co innego członkostwo w Unii, a co innego euro. Najkrótsza droga do ruiny Polski prowadzi przez wspólną walutę - stwierdził.

Odpowiedział też na pytania dotyczące kwestii politycznych. Zdradził, że PiS planuje stworzyć ruch pilnowania wyborów. Muszą być odważni pełnomocnicy, a wyniki muszą być sfotografowane - zauważył. Chce też, by przed lokalami wyborczymi stały pikiety, które dodadzą otuchy ludziom jego partii, zasiadającym w komisjach. Po co to wszystko?

Jest tak straszny strach tych, którzy rządzą i tych, którzy są za nimi, że mogą zrobić wszystko, byle tylko utrzymać się przy władzy - stwierdził. Jego zdaniem, by wygrać potrzebne są też niezależne media. Tłumaczy, że paski informacyjne w telewizjach tworzone są według interesów tych, którzy panują. Po czym wyjaśnił, że Tusk w Polsce rządzi. Nad nim są ci, którzy mają pieniądze i są uwiązani w kontakty z państwami zewnętrznymi. To oni panują. Oni nas nie znoszą, bo wiedzą, że nie liczymy się z ich interesami, a po wygranych wyborach zajmiemy się nimi - zauważył.