Bohater - specjalista PR z dużej agencji. Czas i miejsce akcji - Warszawa, tuż przed świętami. Do redakcji DGP trafia wiadomość: Poszukuję dziennikarza, który pisze o funduszach europejskich, a dokładnie spełnia następujące wymagania: w okresie ostatnich 3 lat przed upływem terminu składania ofert był autorem albo współautorem co najmniej 15 artykułów na temat funduszy europejskich, w tym co najmniej 5 artykułów prasowych.
Dowiadujemy się, o jaką pracę chodzi. W przetargu na organizację VII edycji konkursu Polska Pięknieje - 7 Cudów Funduszy Europejskich ogłoszonym przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju znalazł się zapis, że oferenci muszą udowodnić, iż w ich zespole będzie pracował "redaktor" z takim doświadczeniem. Czas na składanie ofert właśnie się kończył, więc chętni na zdobycie publicznego kontraktu szukali słupa, dzięki któremu wypełnią wymogi. Resort Elżbiety Bieńkowskiej w legalny sposób werbował pracownika mediów.
Ostatecznie przetarg unieważniono. Zgłosiły się tylko dwie firmy. Zaproponowały stawki wyższe niż przewidziane. Przetarg powtórzono. Tym razem w środku okresu świątecznego. Ogłoszono go 19 grudnia z terminem składania ofert do 2 stycznia. Firmy miały na przygotowanie się 7 dni roboczych. Wpłynęła jedna oferta. Wygrana oferta.
Zapytaliśmy MIR, po co resortowi "redaktor" piszący o funduszach europejskich i kim jest osoba, która posiada wymagane uprawnienia w firmie, która wygrała przetarg. Resort nie odpowiedział.
Reklama
Przetarg ogłoszony przez MIR nie jest wyjątkiem. W okresie świątecznym podobnych zamówień było więcej. I rodzą wiele pytań.
Reklama
Na przykład przetarg na firmę, która doradzi resortowi spraw wewnętrznych, jak zbudować system informatyczny do personalizacji dowodów osobistych. Ogłoszenie pojawiło się 20 grudnia, a gotowe oferty miały być złożone 7 stycznia.
To jeden z najpoważniejszych tematów, nad którymi od lat bez powodzenia pracuje MSW. I dali dwa tygodnie na przygotowanie? - mówi menedżer jednej z firm.
Przedstawiciele firm oficjalnie pisali do MSW z wnioskami o wydłużenie terminu. Resort się nie ugiął. Zgłosiły się cztery firmy. - Chodzi o druk nowego dowodu osobistego, w perspektywie setki milionów. Musieliśmy zatrzymać pracowników w święta i walczyć z czasem, aby zdążyć - mówi przedstawiciel jednej z firm, która starała się o zwycięstwo. Resort nie odpowiedział na pytanie, dlaczego tak się śpieszył, skoro projekt pl.ID prowadzony jest już od wielu lat. Nie odpowiedziano też na pytanie, czy tak krótki czas nie uzasadnia podejrzeń, iż wykonawca został wybrany wcześniej i nie w drodze przetargu.
Nie bylibyśmy aż tak podejrzliwi, gdyby nie fakt, że to m.in projektu druku nowego dowodu osobistego i systemów ewidencji dotyczy gigantyczne korupcyjne śledztwo CBA.
Równie tajemniczy jest przetarg ogłoszony przez Ministerstwo Skarbu Państwa. Resort zamówił usługę prowadzenia zajęć z języka angielskiego dla kierownictwa i pracowników ministerstwa w 2014 r. Ogłoszenie pojawiło się dzień przed Wigilią, a oferty można było składać do 30 grudnia, czyli szkołom językowym dano 3 dni robocze. Zgłosiła się jedna i zgarnęła kontrakt o wartości 125 tys. zł. To ta sama firma, która uczy pracowników MSP angielskiego od 2007 r. Zarobiła już na tym blisko 900 tys. zł.
MSP tak tłumaczy świąteczny czas przetargu: Minimalny termin na składanie ofert wynosi 7 dni. W niniejszym postępowaniu wymagane były standardowe dokumenty, które wykonawca może ewentualnie uzupełniać po otwarciu ofert, więc sporządzenie oferty nie było czasochłonne.
Ekspresowy był też przetarg ogłoszony 13 grudnia przez Komendę Wojewódzką Policji w Opolu, która postanowiła kupić trzy radiowozy. Termin składania ofert minął 23, a termin dostarczenia pojazdów 27 grudnia. Tempo zamówienia policja tłumaczy koniecznością wydania pieniędzy przed końcem roku.
Przetargi weekendowe, piątkowe, świąteczne... To praktyka wielu urzędów. Nie jest to łamaniem prawa zamówień publicznych, ale to działanie nieetyczne - mówi mec. Jakub Baraniewski specjalizujący się w prawie zamówień publicznych. Narusza ono zasadę wolnej konkurencji na rynku. Firmy, które przegrają w przetargu, często nie mają szansy na złożenie odwołania do Krajowej Izby Odwoławczej. Termin na to biegnie w czasie świąt i nie starcza czasu na przygotowanie argumentów i dokumentów.