Na zaproszenie PiS protestujący wzięli udział w konferencji prasowej i ogłosili, że rozpoczynają protest głodowy. Mieli przepustki wystawione do północy, ale wcześniej zostali z Sejmu usunięci.
Posłanka PiS Anna Zalewska zarzuciła marszałek Ewie Kopacz, którą nazwała "pacyfikatorem", że rozmawiała z protestującymi poprzez "40 rozbójników" czyli funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej, którzy wyprowadzili aktywistów z budynku i oddali w ręce policji.

Reklama

4 czerwca 2014 roku wrócił do Polski komunizm - ogłosiła posłanka Zalewska.

Jej zdaniem protestujący próbowali rozmawiać z rządem od 6-7 lat i dopiero po wyczerpaniu wszystkich możliwości zdecydowali się na głodówkę w Sejmie.

Według posłanki PiS okupowanie sejmowego korytarza jest dopuszczalną formą protestu bo Sejm nie jest takim urzędem jak na przykład Kancelaria Premiera.

Reklama

Szef Klubu Parlamanternego PiS Mariusz Błaszczak domaga się wyjaśnień od marszałek Sejmu Ewy Kopacz oraz od ministra spraw wewnętrznych, w sprawie jak powiedział autorów tej haniebnej akcji. Według posła doszło do bezpodstawnego użycia siły wobec obywateli, którzy byli w gmachu Sejmu legalnie.

Protestujący twierdzą, że reprezentują ponad 500 stowarzyszeń z całej Polski. Domagają się wprowadzania specjalnej ustawy, która zagwarantuje, że wiatraki będą stawiane w odległości nie mniejszej niż 3 kilometry od zabudowań.

Kancelaria Sejmu: Wszystko odbyło się zgodnie z prawem

Reklama

Kancelaria Sejmu zapewnia, że usunięcie protestujących z sejmowego korytarza odbyło się wczoraj zgodnie z prawem.

Zastępca szefa Kancelarii Sejmu Jan Węgrzyn powiedział, że zgodnie z sejmowymi zarządzeniami osoby powinny opuścić budynek po dwóch konkretnych zdarzeniach dotyczących wiatraków, na które zostały zaproszone.

Było to posiedzenie sejmowej podkomisji i zespołu kierowanego przez posłankę PiS Annę Zalewską.

Jan Węgrzyn poinformował, że wobec przygotowań do protestu, Kancelaria Sejmu postanowiła zastosować prawo: artykuł 193. Kodeksu karnego, który mówi o tak zwanym naruszeniu miru domowego. Straż Marszałkowska podjęła następnie działania zgodne z ustawą o Biurze Ochrony Rządu. Osoby zostały wyprowadzone dopiero po tym, jak nie opuściły Sejmu na wezwanie zastępcy szefa Kancelarii Sejmu oraz komendanta Straży Marszałkowskiej.

Komendant wezwał strażników, którzy ich wyprowadzili i przekazali policji.

Jan Węgrzyn zapewnił, że strażnicy nie zaglądali do pamięci telefonów, laptopów i aparatów fotograficznych protestujących. Dodał, że wszystko co jest związane z "grzebaniem" w cudzym nośniku można sprawdzić. Urządzenia zostały zdaniem Jana Węgrzyna opisane, zabezpieczone i w ciągu nie więcej niż pół godziny przekazane - za wiedzą i zgodą policji - wyprowadzonym.

Szef Kancelarii Sejmu złożył dzisiaj do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z artykułu 193. Kodeksu karnego.