Politycy zaczęli rozmowę od nawiązania do sytuacji w Hiszpanii. Podobało się im, jak premier Marian Rajoy wyszedł z gospodarczego i politycznego kryzysu obronną ręką i zastanawiali się, jakby to wyglądało u nas. Ciekaw jestem, jak by to wyglądało u nas, gdyby sytuacja była podobna. Chociaż była podobna. Tylko jak to zawsze mówią, jaki kraj, taki terroryzm, więc jaki kraj, takie awantury. Młody Tusk się okazuje jest zatrudniony w firmie, k..., nie wiadomo jakiej - stwierdził Marek Belka. Sienkiewicz wymienił wtedy nazwę OLT.

Reklama

Nawiasem mówiąc, ja o tym nie wiedziałem. Ale kilka miesięcy przed faktem zadzwoniłem do Donalda i powiedziałem mu, że sprawa Amber Gold jest dość poważna, że jest to piramida finansowa, ale poważniejsza ze względu na to, że oni są właścicielami tego szybko rozwijającego się OLT Express. Że będzie jakaś awantura z tym OLT Expressem, ale przeszło na tematy związane... Ja nie wiem, czy on nie myślał sobie, że ja wiem - mówił szef NBP.

Na przykład moje lotnisko im. Reymonta, czyli w Łodzi. Malutkie lotnisko, ch... wie komu potrzebne, ale jest. Ale jeszcze aż tak bardzo niepotrzebne, jak lotnisko w Gdyni. Otóż to lotnisko w Łodzi wisiało na tym OLT - dodał. Co na to Bartłomiej Sienkiewicz? No tak, tak wisi jak na WizzAirze i Ryanairze. Dlatego my ich dotujemy pod stołem, żeby był w ogóle jakiś ruch lotniczy - skomentował.

"Ja bym mu dał złotówki, a on by je sobie wydał"

Belka tłumaczy też Sienkiewiczowi mechanizm dodruku pieniędzy. Belka nie może w odróżnieniu od Bank of England - nie ma prawa zakupić od Rostowskiego papierów wartościowych - mówi. Co by to oznaczało? Ja bym od niego kupił papiery. Ja bym mu dał złotówki, a on by je sobie wydał, czyli to byłoby zwiększenie deficytu budżetowego - stwierdził. Sienkiewicz zapytał go wtedy, czy można uruchomić maszyny nie przeznaczone na wykup obligacji, tylko na zwiększenie ilości i masy pieniądza na rynku.

Reklama

Co ja mogę zrobić? Co ja mogę zrobić. Czego, oczywiście, dżentelmeni nie mówią i o czym on [Rostowski] kiedyś powiedział publicznie, a ja powiedziałem, że prawnie ma rację, ale dżentelmeni się na ten temat publicznie nie wypowiadają. Otóż, gdyby się okazało w jakimś momencie, że minister finansów nie może sfinansować swoich potrzeb pożyczkowych, bo rynki odmawiają zakupu obligacji, polskich papierów, tak jak to zrobiły to w przypadku Grecji - odpowiada. Mówi też Sienkiewiczowi, że dzięki temu, że mamy własną walutę, bank centralny mógłby kupić obligacje w BGK lub PO BP, co formalnie jest niemożliwe. Oczywiście - dodaje Belka - To by musiało być pod jakimiś tam warunkami.

"Smoleńsk, k..., jakieś pierdoły"

Reklama

Marek Belka mówi też Sienkiewiczowi, czego jeszcze chce, oprócz głowy Rostowskiego, w zamian za zmianę w ustawie o NBP i stworzenie możliwości zakupu obligacji. My mamy swoje drobne interesiki bankowe - stwierdza. Chce powołania Rady Ryzyka Systemowego, która wykrywałaby problemy dla gospodarki. Zdaniem szefa NBP, jej powołanie blokuje Jacek Rostowski, który ponoć nie może znieść, że byłby wtedy zastępcą Belki.

Ja nie mam żadnego problemu, ja w jakiejś radzie mogę być zastępcą, bo mam naprawdę długiego ch..., a on nie ma. I w związku z tym musi go sobie sztukować - twierdzi Belka. Dlatego domaga się też jasnego sygnału od rządu. Dobrze, ale kurna, jak ja bym miał sygnał od premiera, że mogę tam [do ustawy o NBP - red.] wstawić to, co będzie trzeba, to wstawimy różne rzeczy, które umożliwiałyby mi... - stwierdza. Przyznaje jednak, że po stronie rządu nie ma żadnego partnera, bo nie może dogadać się z Rostowskim, na którego Donald Tusk zepchnął wszystkie sprawy ekonomiczne.

Ja mu [Donaldowi Tuskowi - red.] się zresztą nie dziwię, on się na tym nie zna. On ma tych problemów takich typu, tam wiesz, Smoleńsk, k..., jakieś pierdoły - mówi.

"Państwo polskie istnieje teoretycznie"

Bartłomiej Sienkiewicz i Marek Belka rozmawiają też o tym że państwo nie wykorzystuje argumentów, które ma do doprowadzenia do porządku polskich milionerów. Belka wspomina o negocjacjach w sprawie bicia nowych, tańszych monet i negocjacjach ze Zbigniewem Jakubasem, właścicielem Mennicy Polskiej. Jesteśmy wobec trudnych negocjacjach z człowiekiem, który już uważa, żeśmy go okradli - mówi szef NBP. Na co słyszy od swojego rozmówcy: To trzeba mu powiedzieć, jak można go bardziej okraść.

Myślę, że on to wszystko wie, ale zdaje się, że on jest przyzwyczajony do tego, że jak ma partnera państwowego, to znaczy, że ma cipę przed sobą, a on sam gra twardych ludzi. Jemu wszystko wolno, a państwowemu nic nie wolno. My musimy dbać o pewne zasady, a on w ogóle zasad nie przestrzega. Z tym że w końcu tę pałę ma to państwo. I tu trzeba ścisłej współpracy, z tą pałą - stwierdza szef NBP.

Sienkiewicz odpowiada na to, że państwo nie działa, bo poszczególne instytucje nie umieją ze sobą współpracować. Tam, gdzie państwo działa jako całość, ma zdumiewającą skuteczność. Tylko jakoś nikt nie chce z tego korzystać - dodaje.

Szef MSZ wspomina też, jak załatwił prokuratora generalnego. Najpierw skrytykował go w telewizji, a potem zaprosił do ministerstwa, a przed resort zaprosił dziennikarzy. W związku z tym on przeszedł przez ten szpaler 50 dziennikarzy, kamer, fleszy. Po czym dowiedział się, że będzie musiał do nich wyjść na końcu - Andrzej Seremet musiał się więc zgodzić na propozycje Sienkiewicza.

"Wszyscy, którzy pracują w BOR mają syndrom sztokholmski"

Na koniec obaj politycy rozmawiają o BOR. Marek Belka jest zadowolony tylko z jednego ze swych ochroniarzy. Sienkiewicz mówi na tym, że ma kłopoty z tą służbą. Wszyscy, którzy pracują w BOR, mają syndrom sztokholmski Niech to zostanie między nami, ale odebrałem 15 telefonów od wszystkich najważniejszych ludzi w tym kraju, żebym broń Boże nie robił krzywdy, więc mam wykręcone ręce. I zbieram się za ewidentne wpadki formacji. Nikt się tym nie interesował, jak wygląda szkolenie, jak są finansowani, bo syndrom sztokholmski zapewnia bierność i symbiozę,gdzie fakty się nie liczyły - mówi Sienkiewicz.

Gdybym był ministrem spraw wewnętrznych na początku czteroletnich rządów, to by to wyglądało całkiem inaczej, a ja nie bardzo mogę sobie pozwolić na głębokie reformy w służbie, od której dyskrecji zależy wiele, he, he, istotnych decyzji w tym kraju na kwartał przed wyborami, bo to jest samobójstwo - he, he - podsumowuje.

ZOBACZ TAKŻE: Belka przekonuje: To była rozmowa dwóch zatroskanych ludzi>>>

CZYTAJ WIĘCEJ: Sienkiewicz rozmawia z Belką. STENOGRAMY rozmów>>>