Czy kontrola finansów żony Sławomira Nowaka to efekt wojny ministra zdrowia z lekarzami. To jedna z hipotez, którą sugeruje na spotkaniu w warszawskiej restauracji były wiceszef resortu finansów Andrzej Parafianowicz, któremu były minister transportu żali się w sprawie problemów ze skarbówką. Zdaniem Nowaka, służby doskonale wiedzą bowiem, kogo kontrolują - pisze "Wprost"

Reklama

Wiesz, jak to było przed 2011, kiedy nie było kas fiskalnych, paragonów. I faktem jest, że trochę w tych oświadczeniach moich tam wpisywałem raz oszczędności. Tak naprawdę nigdy się tym nie zajmowałem za bardzo. I spod dużego palca raz 100, raz 80 wpisałem. Inna sprawa, że obrót jest na tym naszym gabinecie, więc cały czas te pieniądze są w obrocie. Ale jak się patrzy w kwity, to mój znajomy księgowy na to patrzył, to k..., oni będą szli doj.... - mówi Sławomir Nowak.

Jak przychodzą z intencją doj..., nie, to jesteśmy ugotowani. Ja mam teraz tak w domu autentycznie się o nią boję, k... dzisiaj. Lecę do Gdańska na wieczór, żeby tam z nią trochę posiedzieć, b ona jest po prostu przerażona. >> - mówiła - dodaje Nowak.

Andrzej Parafianowicz obiecuje, że postara się czegoś więcej dowiedzieć podczas święta urzędów kontroli skarbowej. Słuchaj, tak jak mówię, próbuję się dowiedzieć od Gośki, skąd to się wzięło. Jeśli wie. Bo wtedy będzie można pomyśleć, czy w ogóle jest pole do rozmawiania z tym dyrektorem - zapewnia.

Reklama

Jednocześnie odradza pójście do obecnego wiceministra, Jacka Kapicy. Jedyne, co osiągniesz, to notatkę. Jego. Na Ciebie. Możesz być jego najlepszym kumplem, ale teczuszka z notatkami zawsze się przyda. To jest taki, to jest taki typ - mówi. Ten ch... przejął teraz administrację podatkową, to jest najgorsze - dodaje.

"Całą reprezentację tak wyciągnęliśmy za uszy"

Parafianowicz uspokaja Nowaka, że nie takie problemy się załatwiało. Mieliśmy to wielokrotnie. Całą reprezentację Polski w siatkówkę tak wyciągnęliśmy za uszy. Widziałeś? Chłopaki po kolei bały się, dopłaciły... I cisza znowu, wszystko załatwione - stwierdził.

"Włosi chcą kłaść rury bez atestu"

Reklama

Kolejnym problemem, o którym, jak pisze "Wprost", rozmawiali Nowak z Parafianowiczem to gazoport w Świnoujściu. Mówię ci, jest co robić, tylko że nas za chwilę wymiotą za kaftan - mówi Parafianowicz o sobie i swoich kolegach z rady nadzorczej PGNiG. Twierdzi, że jego poprzednicy podpisali niekorzystne umowy z włoskim konsorcjum, więc nie ma jak ukarać budowniczych.

Nowak współczuje swojemu rozmówcy. Przypomina, że sam miał problemy z włoską firmą. Wiesz, ci Włosi chcą kłaść rury bez żadnych atestów, bez niczego. No to po prostu przyjdzie pierwsza lepsza kontrola i to wszystko wywali w powietrze - stwierdza.

Potem obaj politycy żartują, że pierwszy tankowiec, który przypłynie z Kataru będzie musiał pływać po Bałtyku, bo nie można nigdzie go będzie rozładować. Zwłaszcza, że terminal może być gotowy dopiero w 2017.

"Taki się spięty zrobił, k..."

Politycy rozmawiają też o urządzeniu urodzin dla Pawła Grasia. Jakiś porządny zegarek mu kupić - radzi Sławomir Nowak. Radzą też, kogo zaprosić - padają nazwiska byłych ministrów, czy Grzegorza Hajdarowicza. Potem jednak nie kryją złośliwości. Ja tak powiem szczerze, że gdyby się udało zaprosić tylko tych, z którymi się koleguje stale, z nimi, to można by jednoosobową salkę mu wziąć. Flaszkę i tu się pomieści - kpi Andrzej Parafianowicz. I wtedy nie byłoby pewności, czy się z kimś nie pokłóci - dodaje Sławomir Nowak.

On teraz taki jest. Nie wiem, czy to odpowiedzialność. Taki się zrobił spięty, k... Za partię ma odpowiedzialność. Nie potrafi się wyluzować - odpowiada były wiceszef resortu finansów.

"On byłby znienawidzonym komisarzem"

Obaj politycy rozmawiają też o Jacku Rostowskim. On się zachowywał jak arystokrata europejski. Mówił po angielsku lepiej niż wielu Anglików, po francusku lepiej niż wielu Francuzów. On się nie pier.... tym. Bardzo go szanowali, nie lubili go, ale szanowali - stwierdza Sławomir Nowak. Ale jak go widziałem parę razy w tych sytuacjach międzynarodowych, w Brukseli, to k... no, on ma to coś" - dodał. Przyznał też, że choć były minister finansów chciałby być komisarzem, to byłby najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Brukseli.

Zdradził też, że Rostowski prosił go o pomoc we wpisaniu na listę przed wyborami europejskimi. On mnie pyta, czy ja mogę z Gdańska, mówię mu: nie, Jacek, to chyba nie będzie możliwe. Prawdopodobnie Lewandowski będzie startował z Gdańska, stary Jan Kozłowski, europoseł, wiceminister w rządzie AWS, ma silną pozycję w regionie, starszy pan bardzo szanowany, piz... kompletna, ale w związku z tym wszyscy go lubią - stwierdza. Dlatego też doradził mu, by startować z Warszawy.

ZOBACZ TAKŻE: Młody Tusk, OLT i Smoleńsk, k... jakieś pierdoły. Ciekawe wątki rozmów>>>

CZYTAJ WIĘCEJ: Belka, Sienkiewicz i... ośmiornica. Co jedli politycy na spotkaniu?>>>