Janusz Piechociński twierdził, że podczas wyborów na Podkarpaciu, PiS wprowadził metodę "demokracji kontrolowanej" wśród swoich kandydatów. Każdy głosujący radny z PiS, a PiS ma tam większość, przed wrzuceniem do urny szedł do szefa klubu i przy nim zakreślał krzyżyk. Przy przewodniczącym. Pokazywał, jak głosuj. To jest dopiero, demokracja sprawdzonych krzyżyków - stwierdził.

Reklama

Lider ludowców twierdzi też, że pomysły PiS na zmianę prawa wyborczego zniszczą demokrację, bo będzie można dokładnie sprawdzić kto na kogo głosował. Ma pani przezroczystą urnę i kamerę w internecie. Jestem wójtem i patrzę, czy przyszedł do głosowania pracownik gminny, nauczyciel. Nie daj Bóg powiększam ekran i widzę przez przezroczystą urnę, jak głosował. Na mnie nie zagłosował? - opisywał, jak będą wyglądały wybory, gdyby przeszły propozycje partii Jarosława Kaczyńskiego.

Nic więc dziwnego, że Piechociński wyklucza jakąkolwiek koalicję z PiS. To nie jest kwestia podawania czy nie podawania ręki, ale nigdy nie zawrę koalicji z ludźmi, którzy dla własnego celu partyjnego, własnych, często chorych myśli i chorego dążenia do władzy chcą zburzyć kraj i system demokratyczny - podsumował.

ZOBACZ TAKŻE: Kaczyński: Mam nadzieję, że odpowiedzialni za wybory zostaną ukarani>>>

Reklama