Rosyjska ambasada w Warszawie odpowiada na apel ministra rolnictwa, by Moskwa nie niszczyła przemycanej żywności oraz by Władimir Putin nie szedł śladem władz Związku Sowieckiego i nie doprowadził w Rosji do takiego głodu, jak na Ukrainie w latach 30 XX wieku.

Reklama

Zdaniem rosyjskich dyplomatów, ta publiczna akcja ma pokazać polskim producentom, że Marek Sawicki chroni ich interesy. Wątpliwe jednak jest, iż mogą temu sprzyjać oświadczenia, styl których jest obraźliwy dla strony rosyjskiej. Porównanie obecnej sytuacji do głodu w latach trzydziestych XX wieku w Związku Radzieckim (do wiadomości pana Ministra: nie tylko na Ukrainie, ale również w Rosji i Kazachstanie) jest absolutnie niewłaściwe i wywołuje co najmniej zaskoczenie - piszą dyplomaci

Twierdzą też, że szef resortu nie powinien bronić tych firm, które łamią prawo. Zwłaszcza, że, ich zdaniem, towary, przechwytywane przez rosyjskich celników, są kiepskiej jakości. Pan Minister chyba wie o licznych problemach polskich eksporterów z rosyjską kontrolą fitosanitarną - pytają retorycznie

Reklama

Zapewniają też, że na ich rynku na brak żywności nie można narzekać. Radzą za to ministrowi, powołując się na orędzie prezydenta Andrzeja Dudy, by zadbał o rozwiązanie problemu głodu we własnym kraju. Zarówno w Rosji, jak i w Polsce - tak jak w każdym innym kraju - istnieje problem ludzi biednych, którzy nie dojadają. W swoim wystąpieniu po objęciu urzędu 6 sierpnia br. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej pan Andrzej Duda mówił o dzieciach w Polsce, których wiele dzisiaj nie dojada, zwłaszcza na obszarach wiejskich. Chyba problem ten wywołuje u pana Ministra zaniepokojenie nie mniejsze, niż zagrożenie głodem w Rosji? Być może tu przydałyby się produkty, które nieuczciwi przedsiębiorcy próbują przewieźć kontrabandą do Rosji? - wbijają szpilę ministrowi.

Reklama

Tłumaczą też politykowi PSL, że zakaz importu z Polski to odpowiedź na nielegalne i bezsensowne sankcje, które szkodzą zarówno Rosji, jak i państwom Unii Europejskiej i zwiększają ubóstwo po obu stronach granicy. Dlatego radzą mu, by swój apel skierował raczej do własnego rządu i autorów embargo.

Na koniec autorzy oświadczenia postanowili jeszcze raz dogryźć Markowi Sawickiemu. Wypominają mu słowa o Związku Sowieckim. W Polsce, kiedy chce się odnieść pejoratywnie w stosunku do Związku Radzieckiego, zwykle stosuje się wyrażenie "Związek Sowiecki", jak to zrobił również pan Minister Sawicki. Nie mamy nic przeciwko słowu "Sowiecki"; ale w takim razie zaproponowalibyśmy zachowanie konsekwencji i stosowanie wyrażenia "Sowiecki Sojusz " - podsumowują.