Znając chęć odwetu Jarosława Kaczyńskiego i polityków tego środowiska, to nie jest wykluczone. Obecna większość ma niezwykły dar prób przykrywania niekorzystnych wydarzeń. Większość może stwierdzić, że zrobiła już tyle złych zmian, że fajnie by było zrobić spektakl, i pod pretekstem wyciągać takiego lub innego polityka opozycji; i wykorzystywać do tego prokuraturę - tłumaczył Monice Olejnik Borys Budka, pytany o możliwość procesów politycznych za czasów rządów PiS.

Reklama

Były minister sprawiedliwości tłumaczy też, że śledczy będą mogli wyprodukować przestępcę. Ktoś padnie ofiarą nielegalnej prowokacji i będzie można go na tej podstawie skazać. Ba, będzie trzeba go skazać - mówił na antenie Radia ZET.

Budka boi się też ręcznego sterowania prokuraturą. Polityk o określonych poglądach będzie mógł wydawać każdemu prokuratorowi w Polsce wiążące polecenia: by spowolnić śledztwo, by nie przedstawiać zarzutów, by przedstawić je wcześniej. To nie jest dobre rozwiązanie - stwierdził. Uważa też, że połączenie prokuratury generalnej ze stanowiskiem ministra sprawiedliwości może też doprowadzić do tego, że prokuratorzy będą się bali nadzoru z Warszawy i zrezygnują z pracy. Od dziś każdy prokurator może paść ofiarą politycznej nagonki, bo komuś w Warszawie nie spodoba się jego działanie. Nie wyobrażam sobie niezależności w prowadzeniu spraw, bo w każdej chwili mogą otrzymać polecenie. Będą odchodzili z zawodu - mówił.

Twierdzi też, że ministrowi sprawiedliwości, który jest teraz także prokuratorem generalnym, brakuje doświadczenia zawodowego. Gdyby pan minister Ziobro przez ostatnie lata zajął się doskonaleniem warsztatu prokuratorskiego, a nie polityką, to bym się tak nie bał. Ale na czele prokuratury staje osoba, która nigdy nie wykonywała zawodu prokuratora i nigdy w życiu nie prowadziła żadnego postępowania. A teraz będzie mogła wydawać polecenia doświadczonym prokuraturą. Ziobro jest skutecznym politykiem, ale nie ma żadnego doświadczenia - wyjaśniał.

Reklama

"Kaczyński jest jak uczeń, który oskarża nauczyciela"

Borys Budka zabrał też głos w sprawie raportu Komisji Weneckiej. Jest oburzony słowami prezesa PiS, który mówił, że opinia Komisji Polski nie obowiązuje. Kaczyński zachowuje się jak uczeń, który dostał dwóję i mówi, że nauczyciel jest niesprawiedliwy i się nie zna - ostro ocenił zachowanie prawicowego polityka. Może to - jego zdaniem - doprowadzić do sytuacji, w której rządzący stwierdzą, że żadne prawa międzynarodowe Polski nie obowiązują. To byłoby najlepiej, tylko nie jesteśmy państwem, które żyje w oderwaniu od UE. Jesteśmy członkiem Rady Europy i Unii Europejskiej. Po to wstępowaliśmy do grona państw demokratycznych, po tych wszystkich przemianach, żeby mieć gwarancje międzynarodowe - mówił

Sugeruje też, ze samo Prawo i Sprawiedliwość mogło samo upublicznić projekt raportu Komisji Weneckiej. Ja jestem daleki od teorii spiskowych, ale najlepiej zrobić tak, że widząc, że jest to dokument, który będzie niekorzystny dla rządu, wypuścić go, a później mówić o przeciekach. To jest chore - zauważył.W ten sposób debatowano by w Polsce nie o niezwykle krytycznej zawartości dokumentu, a o tym kto i dlaczego ujawnił go mediom.

Reklama