Po wczorajszym orzeczeniu TK czeka nas wzrost napięcia i zaostrzenie wojny polsko-polskiej. Lider PiS Jarosław Kaczyński obrał twardy kurs, czego dowodem jest postawa wobec posiedzenia trybunału. Nie tylko nie wziął w nim udziału prokurator generalny czy przedstawiciel Sejmu, ale jeszcze przed wydaniem orzeczenia premier Beata Szydło zapowiedziała, że nie zostanie ono wydrukowane w Dzienniku Ustaw. Wczoraj potwierdził to minister sprawiedliwości. – Te działania, które dziś obserwowaliśmy w Trybunale Konstytucyjnym, to były działania grupy sędziów, którzy działali bezprawnie. Ich działanie nie ma żadnej mocy prawnej. Gdybyśmy chcieli je uznać, musielibyśmy złamać prawo – powiedział Zbigniew Ziobro.

Reklama

Komunikat PiS jest prosty: orzeczenie trybunału zostało wydane wbrew ustawie. Ergo nie jest ważne. Dlatego PiS nie zamierza ustępować. – Trybunał już przesądził, że nawet bez publikacji w Dzienniku Ustaw jego orzeczenie będzie wiązać wszystkich. Boję się, jaka będzie na to reakcja suwerena. Oby suweren nie zastosował konstytucji wprost – mówi Stanisław Piotrowicz, poseł PiS, sekretarz stanu w kancelarii premiera. Nie wyjaśnił, co ma na myśli.

Postawa partii rządzącej oznacza, że prace TK mogą być sparaliżowane. Bo nawet jeśli TK będzie orzekał w sprawach zaplanowanych dużo wcześniej, nie wiadomo, jak do tego podejdzie PiS. Czy będzie publikował orzeczenia, czy też nie.

Reklama

– Jeśli będą orzekane w innych sprawach, zgodnie z ustawą, która mówi o warunkach w składzie określonym w ustawie, będą publikowane. A jeśli nie będą, to nie będą – deklaruje marszałek Senatu Stanisław Karczewski z PiS. To oznacza, że dopóki prezes Rzepliński nie dopuści do orzekania kolejnych sędziów wybranych w tej kadencji przez PiS, rząd może nie publikować orzeczeń.

Reklama

Z rozmów z politykami PiS wynika, że na razie nie ma mowy o żadnym ustępstwie pod adresem TK. Tym bardziej że wkrótce opinię o konflikcie wobec trybunału ma wydać Komisja Wenecka. Ustępstwa teraz mogłyby dodać paliwa opozycji i komisji, dlatego w najbliższych dniach kurs może się nawet zaostrzyć. To nie znaczy, że wśród polityków twarda postawa w konflikcie z trybunałem popierana jest przez wszystkich.

PiS może próbować grać na przeczekanie. Kadencja prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego kończy się w grudniu i potem partia rządząca będzie miała szansę wskazać jego następcę. – Nie możemy ustąpić. Inaczej mogliby nam zablokować wszystkie nasze zmiany dotyczące służby cywilnej, prokuratury czy planowane w sądownictwie – mówi jeden z polityków.

Rząd i polska dyplomacja sporą część swoich wysiłków będą musiały teraz skierować na osłonę przed skutkami międzynarodowymi wojny o trybunał. I tu także kurs będzie zapewne twardy. – Prezes postrzega politykę zagraniczną jak partyjną. Dla niego polega ona na pokazywaniu siły. Nie widzi w niej zasady wzajemności – twierdzi polityk PiS.

Wytracanie energii na obronę stanowiska PiS w kwestii TK utrudni walkę o realne interesy na arenie międzynarodowej. Przykładem są ostatnie propozycje Komisji Europejskiej zmian w dyrektywie o pracownikach delegowanych, które przewidują, że mieliby być oni zatrudniani na praktycznie identycznych warunkach jak inni pracownicy w danym kraju (Polacy pracujący na delegacji w Niemczech musieliby otrzymywać wynagrodzenie takie jak Niemcy). To byłby cios w nasze firmy, które realizują kontrakty w bogatych krajach UE. Pytanie, czy rząd PiS, który nie ma zbyt wielu sojuszników w Komisji Europejskiej, będzie w stanie tym zmianom się przeciwstawić.

Kolejna rafa związana jest z planem Morawieckiego. Proponowana przez rząd zmiana zakłada, że to wojewodowie, a nie marszałkowie będą decydowali o regionalnych programach operacyjnych (czyli unijnych funduszach w regionach). Jednak by przeprowadzić taką zmianę, PiS potrzebuje dobrej woli Komisji Europejskiej. Jest także kwestia szczytu NATO w Polsce i realizacji naszych postulatów (piszemy o tym poniżej). – W zasadzie tylko porażki w takich sprawach mogą zmienić postawę prezesa – mówi jeden z polityków PiS.

Opozycja wierzy, że PiS zmięknie pod wpływem nacisków międzynarodowych. – Mamy największy kryzys konstytucyjny i polityczny po 1989 r. Będziemy rozważać różne działania, jeśli chodzi o Parlament Europejski i procedury towarzyszące orzeczeniu Komisji Weneckiej – podkreśla Tomasz Siemoniak z PO. Europarlamentarzyści Platformy mają przygotować plan działań w instytucjach unijnych, których celem jest wywarcie presji na rząd PiS, aby ten zastosował się do decyzji Komisji Weneckiej.

Na takie działania liczy też Nowoczesna. Ryzykiem tej strategii jest to, że PiS będzie oskarżał PO i resztę przeciwników o „donosy” do Brukseli.

W Polsce w najbliższą sobotę ma się odbyć manifestacja z udziałem KOD. – Tylko pan prezydent może wyjść z propozycją jakiegoś rozwiązania. Jeśli się nie włączy, nie widzę szans na kompromis – ocenia Władysław Kosiniak-Kamysz. Temperaturę sporu podgrzał jeszcze bardziej wczorajszy wyciek orzeczenia TK. Publicyści sprzyjający prawicy przekonują, że był on uzgadniany z politykami Platformy. PO kolportuje wersję, że wyrok „wypuścił” sędzia TK Piotr Pszczółkowski, do niedawna poseł PiS.