Praca jest dla więźniów najlepszym elementem resocjalizacyjnym - przekonywał wiceminister Jaki. Podkreślił, że celem rządu jest to, by więźniowie zatrudniani byli przy takich pracach jak na przykład budowa mieszkań komunalnych czy wałów przeciwpowodziowych.

Reklama

Drugą propozycją, którą zawiera program rządowy, jest utworzenie specjalnego funduszu ulg dla przedsiębiorców, którzy będą chcieli zatrudniać więźniów. Jak wyjaśnił wiceminister Jaki, rząd chce, by zwrot kosztów za każdego więźnia sięgał 40 proc. Przedsiębiorca będzie musiał jednak spełnić określone warunki.

Kolejnym rozwiązaniem ma być wybudowanie 40 dużych hal produkcyjnych, w których mieliby pracować więźniowie. - Mamy już wytypowane takie miejsca, gdzie teren należy do nas i gdzie jesteśmy w stanie takie hale pomieścić. Jest to plan na osiem lat. Koszt tego programu dla polskiego podatnika to zero złotych, cały program sfinansują więźniowie ze swojej pracy - dodał.

Budujemy hale i dajemy 40 proc. zwrotu kosztów pracy każdego więźnia, w zamian za to przedsiębiorca, który podpisze z nami umowę, wprowadza do hali swoją infrastrukturę, na własny koszt. Zatrudnia tego więźnia i gwarantuje mu długie zatrudnienie, jednocześnie płacąc za niego wszystkie składki - wyjaśniał Jaki.

Reklama

Wiceminister mówił, że dziś więźniowie zarabiają swoją pracą około 200 mln zł. - Chcemy stworzyć nowy mechanizm - podkreślił. Jak wskazał, że jedną ze zmian będzie zabranie środków ze szkoleń prowadzonych przez system penitencjarny, które w ocenie MS są nieefektywne. - Te środki przerzucamy do tego co jest najistotniejsze tzn. do funduszu inwestycyjnego, z którego zbudujemy hale. Jednocześnie z tych środków również, będziemy przeznaczali kwoty na 40 proc. ulgi za zatrudnienie każdego więźnia dla przedsiębiorców, z czego 48 proc. dostanie więzień do ręki - powiedział.

Zmiany, jak mówił, mają spowodować, że co najmniej 20 proc. środków wypracowanych przez program wróci do budżetu państwa.

Zdaniem resortu, więźniowie chcą pracować i traktują taką możliwość jako nagrodę. Liczy on, że dzięki programowi pojawi się taka systemowa możliwość, bo - jak dodał - rynek pracy więźniów załamał się z powodu wyroku Trybunału Konstytucyjnego z lutego 2010 r., gdy TK wskazał, że płaca minimalna więźniów powinna być na tym poziomie co innych.

Reklama

Takie rozwiązanie ma tylko Polska. W Niemczech to jest na poziomie od 40 do 80 proc. - mówił dyrektor generalny Służby Więziennej gen. Jacek Kitliński.

Dzięki programowi, jak mówił wiceminister, "każdy Polak zapłaci za więźnia o 30 proc. mniej niż teraz, a zaoszczędzone środki będzie można przeznaczyć na inne cele – nowe miejsca pracy, innowacje, osoby niepełnosprawne czy hospitalizację".

Wachlarz możliwości jest dowolny - dodał.

Co najistotniejsze z punktu widzenia polskiego państwa: więźniowie zaczną pracować. Jeżeli zaczną pracować, to po pierwsze - będzie społeczne poczucie sprawiedliwości, a po drugie - co wszyscy niezależnie od poglądów podkreślają - praca jest dla więźnia najlepszym elementem resocjalizacyjnym - mówił Jaki.

Wiceminister wskazał, że planowane działania mają doprowadzić do skuteczniejszej resocjalizacji osadzonych. - Po wyjściu z zakładu karnego dalej duża część więźniów popełnia kolejne przestępstwa i do niego wraca - argumentował. Ocenił, że powodem jest m.in. to, iż więźniowie podczas odbywania kary nie przechodzą skutecznych procesów resocjalizacyjnych. Potwierdzał to gen. Kitliński: resocjalizacja odbywa się przez pracę, przez zajęcia wychowawcze i przez terapię, ale praca jest najistotniejsza.