Koalicję "Wolność, Równość, Demokracja" współtworzą obecnie: Komitet Obrony Demokracji, Nowoczesna, PSL, lewicowe Stowarzyszenie Inicjatywa Polska, SLD, Dom Wszystkich Polska Ryszarda Kalisza, Partia Zieloni, Partia Demokratyczna oraz Stronnictwo Demokratyczne.

Reklama

O ewentualnym przystąpieniu Platformy do koalicji dyskutował we wtorek rano zarząd partii. Z rozmów PAP z członkami władz PO wynika, że nikt wprost nie opowiedział się za przystąpieniem, było natomiast wiele głosów za współpracą z inicjatywą PSL, Nowoczesnej i opozycji pozaparlamentarnej.

Chcemy obserwować, współpracować, na razie rozmawiamy o tym w naszym gronie. Chcemy zapoznać się z dokonaniami i też z planami tej koalicji. Szanując odrębność i zaangażowanie (lidera KOD) Mateusza Kijowskiego na pewno będziemy współpracować z nim, z całą formułą tej koalicji, jeżeli będziemy mieli tutaj zgodność programową i wspólny pomysł na politykę i na przyszłość - zadeklarował Schetyna na konferencji po zakończeniu spotkania zarządu.

Reklama

Podkreślił przy tym, że współpraca partii opozycyjnych ma sens, ponieważ muszą one być "antytezą polityki rządu i polityki PiS". Zachęcał jednak liderów pozostałych formacji współtworzących koalicję "Wolność, Równość, Demokracja" do "cierpliwości".

Warto być cierpliwym i budować te relacje wzajemne na zasadzie rosnącego zaufania i wspólnych projektów, a nie narzucać warianty, które mają już dzisiaj pisać nam listy wyborcze za 3,5 roku. Uważam, że to byłaby ślepa uliczka, dlatego namawiam właśnie do dojrzałej cierpliwości w tych kwestiach. Uważam, że krok po kroku będziemy się do siebie zbliżać i o tym rozmawiać - powiedział Schetyna, zaznaczając że jest optymistą, jeśli chodzi o dalszą współpracę opozycji.

O potrzebie zjednoczenia opozycji mówił podczas sobotniego marszu lider Nowoczesnej Ryszard Petru. - Jesteśmy w stanie się zjednoczyć, jak przyjdzie do wyborów, żeby wygrać ze złą zmianą. Jesteśmy w stanie stworzyć wspólną koalicję z KOD-em, z Platformą, z lewicą, z PSL-em, żeby wygrać z tą podłą zmianą - mówił Petru.

Reklama

Schetyna pytany, czy szef Nowoczesnej nie "wyszedł przed szereg", odparł: "jeżeli ktoś stojąc na scenie, a tak było w sobotę, że staliśmy, wychodzi przed szereg, a staliśmy na samym skraju, to jest dosyć niebezpieczna aktywność". "Uważam więc, że trzeba stać razem, w jednym szeregu, trzymać się pod ręce i wspólnie budować jedną politykę".

Zarząd podsumował też sobotni marsz, który PO współorganizowała z KOD i innymi partiami opozycyjnymi. Wzięli w nim udział m.in. przedstawiciele Platformy, Nowoczesnej, PSL, lewicowego Stowarzyszenia Inicjatywa Polska oraz Związku Nauczycielstwa Polskiego.

To był wielki dzień dla nas - pokazaliśmy, że można w Polsce organizować w sposób profesjonalny wielkie marsze, zrobić to z uśmiechem - podkreślił Schetyna. - Słyszymy z ust niektórych polityków partii rządzącej, że suweren przemówił 25 października zeszłego roku, ale suweren przemówił także 7 maja między 13 a 16 w centrum Warszawy i będzie przemawiał przez następne dni, tygodnie i miesiące - dodał. Wyraził nadzieję, że wybory parlamentarne za trzy lata zakończą rządy PiS.

Podziękował za udział w marszu pozostałym partiom i formacjom opozycyjnym.

Szef biura krajowego PO, zarazem przewodniczący sobotniego marszu, Piotr Borys poinformował, że Platforma opłaciła 206 autokarów, które przywiozły 10 tys. uczestników marszu z całej Polski; dodatkowo 5 tys. działaczy Platformy dotarło do stolicy na własną rękę.

Borys powiedział również, że marsz chroniło ponad 1000 wolontariuszy; przygotowane zostały dwie sceny (na Placu na Rozdrożu i Placu Piłsudskiego) z których przemawiali liderzy opozycji, 8 wież dźwiękowych; organizatorzy zapewnili ponadto realizację telewizyjną z demonstracji, z której mogły korzystać stacje TV.

Według szefa biura krajowego PO, sobotni marsz był największym przedsięwzięciem organizacyjnym Platformy w historii. Pytany o koszty, Borys poinformował sama organizacja pochłonęła 300 tys. złotych; pozostałe koszty mają zostać ujęte w tegorocznym sprawozdaniu finansowym PO.