Andrzej Duda podkreślił, że Polska jest państwem wolności, państwem wzajemnego szacunku, dobrego współżycia wszystkich jej obywateli. Niezależnie od narodowości, niezależnie od wyznania, niezależnie od języka, a w związku z tym w wolnej, suwerennej, niepodległej Polsce, nie ma miejsca na jakiekolwiek uprzedzenia, nie ma miejsca na rasizm, na ksenofobię, na antysemityzm - oświadczył prezydent.

Reklama

I takie zachowania, choćby w najdrobniejszym przejawie, muszą być w Polsce w sposób zdecydowany piętnowane, bo tylko wtedy Polska będzie prawdziwie wolnym państwem dla wszystkich swoich obywateli - podkreślił prezydent.

Prezydent podkreślił, że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla antysemickiej zbrodni. Nie ma i nie będzie - zaakcentował. Jak zauważył, zbrodnia to także problem społeczny. To problem tego, że nie tylko wojsko i milicja atakowała, ale atakowali też ludzie. Pozostawiam ocenie historyków i socjologów jak to się stało, dlaczego tak się stało, dlaczego ludzie zareagowali w taki, a nie inny sposób - powiedział

Jak przypomniał prezydent, pogrom wydarzył się w państwie, gdzie w trakcie II wojny światowej władze Polski Podziemnej karały wszystkich donosicieli, szmalcowników, wszystkich tych, którzy nie byli solidarni (...) w sprzeciwie wobec wspólnego wroga, jakim były faszystowskie Niemcy, jakim byli hitlerowcy okupujący polskie ziemie". "Władze podziemne, które nakazywały pomoc obywatelom polskim narodowości żydowskiej, których Niemcy chcieli całkowicie wyniszczyć (...) stworzyli Radę Pomocy Żydom "Żegotę", która uratowała tysiące istnień ludzkich, w tym dzieci" - mówił. Jak przypomniał, to władze Polski Podziemnej i władze polskie na uchodźstwie przenosiły do mocarstw światowych informacje o tym, co się dzieje w okupowanej Polsce: że naród żydowski jest niszczony, że istnieją obozy zagłady.

Reklama

Prezydent podkreślił, że to władze państwowe - wojsko, milicja, urząd bezpieczeństwa publicznego - zachowały się tamtego dnia, 4 lipca 1946 roku, w zdumiewający, często bestialski, sposób. To wojsko i milicja pierwsze otwarły ogień. To wojsko i milicja zamiast pomóc i chronić polskich obywateli, naszych współobywateli, nie tylko nie zapewniły tej ochrony, ale jeszcze zaatakowały. A potem pozostawiły sprawę i UB przez wiele godzin nie reagowało. Dopiero wieczorem przyszło z obroną" - przypomniał.