W poniedziałek po południu do Londynu udaje się delegacja ministrów: szef MSZ Witold Waszczykowski oraz szef MSWiA Mariusz Błaszczak. Wiceszef PO Tomasz Siemoniak pytany przez dziennikarzy w Sejmie o wyjazd ministrów do Londynu ocenił, że jest to działanie PR-owskie, które - jak mówił - chyba nie jest do końca uzgodnione z brytyjskimi partnerami. Jednak gdyby taka sytuacja miała miejsce w Polsce, polski minister spraw wewnętrznych mógłby być nieco skonfundowany tym, że przyjeżdża jakoś go sprawdzić kolega z zagranicy - dodał polityk.

Reklama

Dobrze, że rząd się interesuje tą sprawą, bo to jest ważne dla Polaków, nie powinno to pozostawać bez reakcji. N0atomiast więcej skuteczności, więcej współpracy z brytyjskimi partnerami, a mniej PR - ocenił Siemoniak. Z kolei była premier Ewa Kopacz pytana przez dziennikarzy czemu, jej zdaniem, ma służyć wyjazd polskich ministrów do Londynu, powiedziała, że to dobre pytanie. Nie bardzo sobie wyobrażam, że nasi trzej ministrowie pojadą tam, postawią na baczność wszystkich innych i powiedzą: "wy tu nie potraficie zadbać o bezpieczeństwo Polaków, to my was nauczymy" - podkreśliła. Kopacz uważa, że ministrowie powinni dawać przykład swojej skuteczności tu w Polsce. Nie radzą sobie tutaj. Dzisiaj PR-owo chcą pokazać, jak bardzo są zatroskani - oceniła b. premier.

Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) pytany o wyjazd polskich ministrów do Londynu, ocenił, że nie ma co robić działań wizerunkowych. Te działania powinny być podjęte po pierwszym ataku na Polaków na wyspach - podkreślił. Zdaniem lidera ludowców wizyta nie zawsze daje efekty. Jest potrzebna konkretna, skrupulatna działalność dyplomacji od wielu tygodni. My nie potrafimy wykorzystać naszej dyplomacji, która powinna tam na miejscu zareagować po pierwszym wypadku, wszystkie służby powinny być postawione w stan gotowości - stwierdził.

Bezpieczeństwo Polaków na wyspach od czasu decyzji o wyjściu Wlk. Brytanii jest zagrożone - podkreślił Kosiniak-Kamysz. Jak dodał, nie chodzi już tylko o ataki fizyczne, ale również o ataki słowne. Trzeba coś z tym zrobić - podkreślił lider PSL.

Reklama

W niedzielę w brytyjskim Harlow po raz kolejny pobito Polaków. Kilka dni wcześniej w tym mieście na skutek podobnej napaści zginął polski obywatel. Policja bada incydent, jako potencjalnie motywowany nienawiścią na tle narodowościowym. Według MSZ pobici w niedzielę Polacy opuścili już szpitale, a ich zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.