W związku z przypadającą w poniedziałek kolejną miesięcznicą katastrofy smoleńskiej minister spraw zagranicznych został zapytany w TVP Info o to, czy w MSZ wszystkie dokumenty dotyczące tego, co się działo po 10 kwietnia 2010 r. zostały znalezione i jaki obraz rządu Donalda Tuska się rysuje.

Reklama

Znalazłem dużo, znalazłem dokumenty, które od 2008 r. do katastrofy smoleńskiej pokazywały jak grano interesem Polski, interesem bezpieczeństwa, jak używano instrumentalnie, albo nie chciano użyć ś.p. Lecha Kaczyńskiego, chciano go odseparować od polityki, od wpływu na polską politykę zagraniczną, polską politykę bezpieczeństwa. I to będziemy ujawniać - zapewnił Witold Waszczykowski.

Dodał, że "są również materiały jak fatalnie zachowywano się po 10 kwietnia".

Na przykład z wielu ambasad otrzymałem informacje, że przez pięć lat nie zwracano się do kluczowych instytucji międzynarodowych, do kluczowych państw, naszych sojuszników, o jakąkolwiek pomoc, wsparcie w śledztwie, a tym bardziej pomoc w zwrocie wraku - mówił szef MSZ. - Ale szukamy dalej, dlatego że niedawno dowiedziałem się, że istnieją możliwości odtworzenia przynajmniej częściowo e-maili (...) Byłem do tej pory informowany, że tego się nie da zrobić, ponieważ miały być one zamknięte w takim systemie jednego typu telefonu, który był używany. (...) Powiedziano mi, że w pewien sposób częściowo można tę dokumentację odtworzyć - dodał minister.

Reklama

Odpowiadając na pytanie, które z dokumentów zrobiły na nim wrażenie, stwierdził, że kilka.

Tak, jak prowadzono pewien zabieg socjotechniczny w polityce wewnętrznej: "ciepła woda w kranie", tłumaczono: "wystarczy być w głównym nurcie itd., to również we wschodniej polityce próbowano takiej sztuczki, iż mając świadomość, że próba współpracy i granie, ponieważ przecież Rosja już w 2008 r. zaatakowała Gruzję, chciano jednak stworzyć wrażenie, że Polska jest tym krajem, który ma bardzo dobre relacje z Rosją i tym wrażeniem bardzo dobrych relacji z Rosją chciano grać na Zachodzie, chciano używać jako atutu przede wszystkim wobec Niemców - mówił Waszczykowski.

Reklama

Rosja wciągnęła w pewną grę, ponieważ chcąc uzyskać pozytywne rozwiązania polsko-rosyjskie, na przykład w kwestii katyńskiej, Rosja oczywiście zaproponowała, że owszem będzie uczestniczyć w wydarzeniach katyńskich, ale stawiała warunki, jednym z tych warunków miało być rozdzielnie wizyt i niedopuszczenie do tych uroczystości świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego - powiedział szef MSZ.

Zapytany, czy zadaliśmy wszystkie możliwe pytania instytucjom na świecie i czy wpływają takie dokumenty, które dotyczą katastrofy, minister odpowiedział, że "niestety dzisiaj te instytucje nie chcą współpracować". Dopytywany, co instytucje te mówią, odpowiedział, że mówią, iż "sprawa jest zamknięta, odłożona".

Pytany, jak wygląda sytuacja na linii Warszawa-Moskwa Waszczykowski powiedział, że "Rosjanie nie chcą współpracować w sprawach śledztwa".

Odpowiadają brutalnie: "nie oddamy wam wraku". My odpowiadamy: "im dłużej będziecie przetrzymywać ten wrak właśnie w ten sposób, to będziecie dowodzić w zasadzie nam, że byliście współwinni czegoś, nie wiemy czego jeszcze, jakichś działań przeciwko być może temu lotowi, być może prezydentowi". Oni wzruszają ramionami: "nic nas to nie obchodzi, dopóki nie zamknięcie śledztwa, dopóki nie uznacie naszych wyników śledztwa, to nie otrzymacie tego wraku". Więc wygląda na to, że mamy paraliż, bo przecież my nie możemy zamknąć tego śledztwa, nie mając dostępu do tego wraku - wyjaśniał szef MSZ.

Pod koniec września badający wypadki lotnicze w Rosji Międzypaństwowy Komitet Lotniczy, którego szefową jest Tatiana Anodina, oficjalnie poinformował, że zgodziła się ona na spotkanie z szefem podkomisji polskiego MON badającej katastrofę smoleńską Wacławem Berczyńskim i że data spotkania zostanie określona.

W kontekście tej informacji Waszczykowski był pytany, czy do takiego spotkania dojdzie i czy to dobry pomysł. - Nie wiem. Bałbym się, czy ona nie wyciągnie jakichś dokumentów, które przez lata trzymała i nie będzie próbowała skompromitować naszej komisji, albo sprowokować do czegoś. Więc zalecałbym dużą ostrożność - powiedział szef MSZ.