20 grudnia lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz wysłał list do szefów partii - także Jarosława Kaczyńskiego - z propozycją spotkania, które miałoby uspokoić sytuację polityczną. Gotowość do spotkania z prezesem PiS wyrażał też lider PO Grzegorz Schetyna.

Reklama

Mazurek spytano w poniedziałek w radiu RMF FM o to, czy i kiedy lider PiS spotka się z szefami partii opozycyjnych. Kiedy będzie dogodny do tego moment, kiedy opozycja zrezygnuje z okupowania sali plenarnej, zechce normalnie pracować - odpowiedziała.

Pytana, czy to "twardy" warunek PiS do rozpoczęcia takich rozmów, odpowiedziała: My cały czas mówimy, że jesteśmy otwarci do prowadzenia rozmów, ale te rozmowy nie mogą wynikać, czy być spowodowane tym, że po pierwsze: my będziemy stawiani pod ścianą, a po drugie, że będzie łamane prawo, będzie łamany regulamin Sejmu, tak jak to ma miejsce. Jak dodała, w tej sprawie nie ma "żadnego gdyby". Jarosław Kaczyński nie boi się rozmawiać z nikim i każdy, kto choć trochę interesuje się polityką, to o tym wie (...) i z całą pewnością zależy mu na tym, aby prawo było przestrzegane - podkreśliła.

Reklama
Jeszcze niedawno prezes PiS mówił między innymi: Nie ma politycznego pata. Dysponujemy kworum w Sejmie. Jeśli opozycja będzie się upierała przy swojej postawie, która jest łamaniem prawa w najczystszym tego słowa znaczeniu, łamania tego wewnątrzsejmowego prawa, czyli regulaminu, jak i tego prawa, które obowiązuje w państwie, w tym także w moim przekonaniu, chociaż to jest do oceny wymiaru sprawiedliwości, prawa karnego, to będziemy musieli działać tak, jak działaliśmy w trakcie uchwalania budżetu i innych ustaw. WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>

W rozmowie z Beatą Mazurek poruszono też kwestię jednorazowych kart wstępu do Sejmu, które do wydarzeń z 16 grudnia, były przyznawane dziennikarzom bez problemów. Na uwagę, że obecnie dziennikarze nie otrzymują takich wejściówek nawet na posiedzenia sejmowych lub senackich komisji, Mazurek stwierdziła: Też się temu dziwię i nie rozumiem.

Mazurek dodała, że w poprzednim tygodniu pojawił się komunikat Straży Marszałkowskiej i decyzja ws. niewydawania jednorazowych przepustek była "decyzją Straży, a nie marszałka Sejmu". Dopytywana w związku z tym, czy marszałek Marek Kuchciński nie panuje nad tym, co dzieje się w Sejmie, odparła: "No dobre pytanie pan zadaje. Natomiast za bezpieczeństwo budynków Sejmu odpowiada Straż Marszałkowska". Na uwagę, że Straż także nie rozumie powodów, dla których takie rozporządzenie zostało wydane, rzeczniczka PiS powiedziała, że "nie wie, czemu jest Strażą Marszałkowską, skoro wydaje decyzje, których nie rozumie".

Rzeczniczkę PiS spytano także, czy nie ma wątpliwości co do prawidłowości trybu uchwalenia 16 grudnia ustawy budżetowej, skoro - mówił dziennikarz - wątpliwości w tej sprawie ma nawet prezydent Andrzej Duda. Gdyby prezydent rzeczywiście miał wątpliwości (ws. kworum podczas grudniowych głosowań), to sądzę, że nie powinien podpisywać ustawy dezubekizacyjnej - odpowiedziała Mazurek.

Dopytywana, czy nie można wyjaśnić sprawy poprzez ujawnienie wszystkich nagrań z obrad w Sali Kolumnowej z 16 grudnia, którymi dysponuje Straż Marszałkowska, Mazurek przekonywała, że nieujawnione dotąd nagrania pochodzą z kamery, której praca "służy zapewnieniu bezpieczeństwa" i mogą zostać udostępnione, jeśli wystąpią o to organy wymiaru sprawiedliwości.

Rzeczniczka PiS była też pytana o 11 stycznia, kiedy planowane jest rozpoczęcie kolejnego posiedzenia Sejmu, w sytuacji gdy na sali plenarnej nadal protestują posłowie opozycji, którzy uważają, że poprzednie nie zostało zakończone. Dziennikarz pytał m.in. o to, czy w Sali Kolumnowej zainstalowano system do głosowania.

Nie mam pojęcia. My jako PiS z całą pewnością chcemy, by Sejm rozpoczął się na sali posiedzeń, byśmy mogli tam normalnie procedować - odpowiedziała Mazurek. My jesteśmy przygotowani na różne warianty - dodała. Według Mazurek, nie ma kłopotu z pomieszczeniem w Sali Kolumnowej wszystkich posłów. Posłanka PiS wyraziła jednak nadzieję, że opozycja "zakończy swoją okupację sali, weźmie się do pracy"

Mazurek pytana była też, czy i kiedy planowana jest demonstracja poparcia dla rządu, w kontekście również tego, że padały dotąd nieoficjalnie daty 14 i 21 stycznia.

Jeśli podejmiemy taką decyzję, to z całą pewnością wszyscy będą wiedzieli kiedy, gdzie się spotykamy, o której zaczynamy; na razie takiej decyzji nie ma - powiedziała. - Wszystko jest możliwe, pod warunkiem, że w którymś momencie ta decyzja wybrzmi z ust polityków dosyć precyzyjnie i jasno. I to będzie odpowiedź naszego elektoratu, który chce pokazać poparcie dla rządu i pani premier Beaty Szydło. Jak powiedziała, jako miejsce takiego zgromadzenia jest rozważana Warszawa.