Wcześniej o "niestandardowym" kopiowaniu dokumentów mówił Cezary Tomczyk z PO, który wraz z grupą posłów Platformy próbował w czwartek skontrolować dokumentację przetargu, w którym poprzedni rząd wskazał maszyny H225M Caracal produkcji Airbus Helicopters, ale do zawarcia umowy nie doszło ze względu na fiasko rozmów offsetowych, które prowadziło Ministerstwo Rozwoju.

Reklama

W związku z informacjami przekazanymi dziś mediom informuję, że w Ministerstwie Obrony Narodowej nie kopiowano niezgodnie z prawem dokumentów, w tym dokumentacji dotyczącej przetargu na dostawę śmigłowców dla Sił Zbrojnych RP pozyskiwanych w oparciu o wspólną platformę bazową wraz z pakietem logistycznym i zintegrowanym systemem szkolenia oraz pakietem szkoleniowym - oświadczyła rzeczniczka MON.

Dr Wacław Berczyński (były przewodniczący podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej - PAP) nie miał nigdy dostępu do dokumentów będących przedmiotem negocjacji offsetowej prowadzonej przez Ministerstwo Rozwoju. Osoby posiadające wiedzę o nielegalnym kopiowaniu dokumentów powinny zawiadomić prokuraturę - dodała Pęzioł-Wójtowicz.

Reklama

Natomiast szef MON Antoni Macierewicz ocenił, że w istocie doszło do kompromitacji Platformy Obywatelskiej, "która próbując ukryć skandaliczne zamówienie na Caracale i płynące z tego potencjalnie zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski, a zwłaszcza dla sytuacji finansowej polskich pracowników, próbuje oskarżać MON, a także pana dr. Berczyńskiego, że nielegalnie jakoby miał on wgląd w dokumentację dotyczącą tego przetargu". To, że pan dr Berczyński, wybitny ekspert, jeden z konstruktorów Boeinga w tej sprawie był przerażony, jak zobaczył jak dalece niekorzystne warunki chce Platforma Obywatelska narzucić Polsce, to jest sprawa jego prywatnej opinii i stanowiska, ale ani on, ani nikt z MON w tę fazę związaną z offsetem już w żaden sposób nie ingerował - zapewnił szef MON w felietonie dla Radia Maryja i Telewizji Trwam.

Zdaniem szefa MON PO próbuje teraz "odwracać kota ogonem" i "przykryć własną hańbę", bo "chciała ograniczyć, a wręcz zepchnąć polski przemysł i narzucić nam rozwiązania po prostu już przestarzałe i do tego nieopłacalne dla Polski, wzmacniające przemysł francuski, a nie polski".

Reklama

W czwartek grupa posłów PO próbowała skontrolować dokumenty dotyczące postępowania na śmigłowce dla wojska. Rozmawiali krótko z wiceszefem MON Michałem Dworczykiem (PiS), który zadeklarował, że ministerstwo udostępni dokumenty w innym terminie.

Zbadanie sprawy śmigłowców - oraz sprawy transportu najważniejszych osób w państwie - PO zapowiadało w środę. Chodzi zwłaszcza o ewentualny wpływ Berczyńskiego na rezygnację rządu z kontraktu na śmigłowce H225M Caracal produkcji Airbus Helicopters (w tamtym postępowaniu obowiązywał wymóg wspólnej platformy dla różnych rodzajów sił zbrojnych) oraz o plany MON w sprawie zakupu nowych śmigłowców. Berczyński przed Wielkanocą w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" powiedział, że to on "wykończył" Caracale. Rzecznik rządu Rafał Bochenek, a także politycy PiS i członkowie rządu, zapewniali, że Berczyński nie miał nic wspólnego z negocjacjami offsetowymi, które zakończyły się bez podpisania umowy w październiku 2016 r.

Po wizycie w MON Michał Tomczyk (PO) powiedział, że PO chce wyjaśnić "aferę Macierewicz, aferę śmigłowcową" i "wykończenie" przetargu przez Berczyńskiego. Podkreślał, że opinia publiczna "musi poznać wszelkie informacje dotyczące wykończenia przetargu na 13 mld złotych". To są publiczne pieniądze, publiczna sprawa, to są publiczne informacje. Wszyscy mamy prawo wiedzieć co się tak naprawdę wydarzyło. Pytań jest bardzo wiele, odpowiedzi jest bardzo niewiele - ocenił poseł PO.

Według Tomczyka, w sprawie przetargu na śmigłowce pojawiły się nowe informacje, które - jak mówił - "krążą w kuluarach Sejmu". Z informacji, które mamy, wynika że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, kilkanaście tysięcy stron dokumentów z Inspektoratu Uzbrojenia MON zostało skopiowanych, a następnie wysłanych na Klonową, do siedziby ministra Macierewicza, co jest procedurą niestandardową - powiedział polityk Platformy.

Może okazać się, że nie tylko pan Berczyński próbował wykończyć Caracale. To jest informacja bulwersująca, to jest informacja, która musi znaleźć potwierdzenie w faktach, dlatego też dzisiaj byliśmy w MON, dlatego będziemy żądać dostępu do tych informacji - podkreślał Tomczyk.

Posłowie PO próbowali przeprowadzić kontrolę na własną rękę, na podstawie ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, która przewiduje m.in., że parlamentarzysta ma prawo podjąć - w wykonywaniu swoich obowiązków - interwencję w organie administracji rządowej. Wcześniej PO wnioskowała, by dwie kontrole w MON przeprowadziła sejmowa komisja obrony. Komisja wnioski odrzuciła.

Wiceminister Dworczyk ocenił, że posłom PO raczej chodziło o wydarzenie medialne, bo jeśli ich intencją była kontrola dokumentacji, to nic nie stało na przeszkodzie, by powiadomić MON i umożliwić przygotowanie dokumentów.

Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wstępnie wybrało ofertę europejskiej grupy Airbus Helicopters. Protestowały wtedy będące wówczas w opozycji PiS i związki zawodowe działające w zakładach w Mielcu i Świdniku, które również startowały w przetargu. We wrześniu 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu. Kontraktu nie podpisano - na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju, które negocjowało offset, uznało dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe. Według rządu PiS, oferta nie odpowiadała interesom ekonomicznym i bezpieczeństwa Polski, a wartość proponowanego offsetu była niższa od oczekiwanej.