- Czy Parlament Europejski ma pomysł jak zmienić zdanie polskiego rządu w sprawie relokacji uchodźców?- pytam Cecilię Wikström.

- Zmieńcie rząd - odpowiada eurodeputowana ze Szwecji i jednoznacznie zapowiada, że cztery państwa, w tym Polska, które odmawiają przyjęcia uchodźców w ramach relokacji nie zablokują prac Komisji Europejskiej nad reformą systemu i wypracowaniem nowych zasad.

Reklama

- Unia Europejska, to nie jest szwedzki bufet, by państwa mogły sobie wybierać co chcą, a czego nie chcą z zasad solidarności. W rozumieniu Polski, Węgier czy Czech czyli państw, które wchodząc do Unii miały gorszą sytuację gospodarczą, solidarność europejska to solidarność finansowa polegająca na tym, że pobierają dotacje by wyrównać różnice gospodarcze. Ale w rozumieniu mojego państwa i nie tylko, bo w rozumieniu 20 kilku kolejnych członków Unii ta solidarność to także współudział w obowiązkach - Wikström ostro wypowiada się o tym, jak państwa już właściwie całej Grupy Wyszehradzkiej - bo wczoraj także Czechy zapowiedziały, że nie wezmą udziału w procesie relokacji uchodźców - nie chcą przyjąć migrantów. Do Czech, które zgodnie z kwotami miałyby do września przyjąć około 2600 ludzi, przybyło dotąd 12 imigrantów z Grecji.

Reklama
Reklama

Łącznie unijny plan z września 2015 roku zakładał rozdzielenie do jesieni bieżącego roku między państwa UE 160 tys. osób. Do Polski miało trafić trochę ponad 6 tys. osób. 12 maja przetransferowano jednak tylko 18 418 ludzi (czyli ledwie 11 proc. zakładanej kwoty), a Polska obok Węgier i Austrii jest wśród państw, które nie przyjęły żadnego z uchodźców wskazanych do relokacji. Komisja Europejska już oficjalnie przyznaje, że pełnej liczby nie da się osiągnąć. Ale równolegle trwają prace nad zmobilizowaniem państw członkowskich do wzięcia udziału w procesie. Szczególnie tych, które oficjalnie zapowiedziały, że uchodźców nie przyjmą.

- To oczywiste, że będą musiały być konsekwencje takich decyzji. Początkowo opracowałam rozwiązanie, zgodnie z którym państwa wzbraniające się przed wzięciem udziału w obowiązku relokacyjnym miałyby zapłacić grzywnę 250 tys. euro za każdego nie przyjętego uchodźcę ze wskazywanej grupy relokacyjnej. Odeszliśmy od tego pomysłu, bo jednak było to rozwiązanie etycznie kontrowersyjne, wiążące się z wycenieniem życia ludzkiego. Teraz badamy jak te negatywne konsekwencje możemy nałożyć w bardziej całościowy sposób. I tak, brane jest pod uwagę powiązanie wypłaty funduszy europejskich z wypełnianiem zobowiązań wynikających z członkowska w Unii - mówi Wikström i dodaje: - Jest coraz większe zrozumienie w Komisji Europejskiej, że takie kroki będą niezbędne i coraz silniejsza większość KE, jest zgodna nałożyć takie kary. Bo przecież tak jak są kary za niewypełnianie zobowiązań np. energetycznych czy gospodarczych, tak samo powinny być te, za niewypełnianie tych związanych z solidaryzmem.

Co więcej, jak wskazała Sophie Magennis z urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców, są cztery państwa w Unii, które nie korzystają ze specjalnego budżetu AMIF, czyli Funduszu Azylu, Migracji i Integracji kierowanego przez UNHCR na pomoc w integracji uchodźców i migrantów. - Polska jest jednym z tych państw i co więcej jest nim pomimo tego, że wiemy o tym, że są chętne organizacje by z nich skorzystać w działaniach integracyjnych - przyznała Magennis. - Polska zachowuje się dziecinnie. Jak rozwydrzony 5-latek. A przecież wszyscy członkowie Unii mają swoje obowiązki i domagamy się tylko ich wypełnienia - dodaje Elly Schlein, włoska eurodeputowana.

Właśnie ze strony Włoch i Grecji płynie najsilniejsza krytyka polskiej postawy. - Grecy są wręcz oburzeni tym jakie stanowisko ma polski rząd. I to bez względu na to, do której partii należą. Jest pewne, że nie zechcą w efekcie popierać polskich stanowisk w innych sprawach - mów nam jeden z polskich urzędników w PE.

- Ostateczny krok to nawet wykluczenie Polski ze Strefy Schengen - grozi Wikström.

Ale ostre konsekwencje czy wręcz sankcje o których mówią eurodeputowani, realnie będą bardzo trudne do wprowadzenia. Fundusze strukturalne, które miałyby być ograniczone zostały już rozdzielone a kolejne ich programowanie będzie dotyczyło dopiero budżetu po 2020 roku.