Pytany o wydarzenia towarzyszące upamiętnieniom ofiar katastrofy Andrzej Duda powiedział: Te wszystkie działania mają jeden cel – mają za cel wprowadzać Polskę w takie wibracje; chodzi o to, żeby podłoga drżała cały czas, żeby ludzie czuli się niepewnie, żeby mieli takie wrażenie bez przerwy, że pod tymi rządami sytuacja cały czas jest niepewna, niebezpieczna. Ocenił, że to "świadomy sposób uprawiania propagandy" widoczny "w większości liberalnych mediów".

Reklama

- Mnie to osobiście bardzo boli ze względu na to, że mam szczególną relację z samą kwestią tragedii smoleńskiej, bo nie tylko zginął tam prezydent, u którego boku pracowałem, jego małżonka, pani Maria, ale zginęli też moi przyjaciele, moi koledzy - mówił.

- Tego co dzieje się u nas w kraju, tego, jak zachowują się niektórzy ludzie, ja po prostu nie jestem w stanie zaakceptować – powiedział pytany o kontrdemonstracje towarzyszące smoleńskim miesięcznicom. - Ci ludzie ośmielają się przeszkadzać w tej pamięci, w tej modlitwie za zmarłych, a jednocześnie nie przeszkadza im to, że Bolesław Bierut ma mauzoleum na cmentarzu na Powązkach, bo jakoś tam ich nie widziałem, żeby protestowali, żądali usunięcia - dodał. Zastrzegł, że - niezależnie od politycznej oceny Bieruta - jego bliscy mają prawo pielęgnować pamięć o nim. - Na pewno nie przeszkadzałbym rodzinie Bolesława Bieruta w tym, żeby się pochylała nad jego grobem – zapewnił.

- Uważam to za jakąś wielką prowokację, próbę zrobienia jakiejś wielkiej awantury politycznej. Nie wiem, czy celem jest wywołanie zamieszek, czy celem jest to, żeby krew się polała, ale nie mogę tego wykluczyć, patrząc na te zachowania - powiedział. - Nie wykluczam, że chodzi o sprowokowanie zamieszek - dodał.

Reklama

Podkreślił, że policja działa profesjonalnie i w sposób "niebywale wyważony", dzięki czemu nie dochodzi do starć między manifestantami.