W nocy ze środy na czwartek na posiedzeniu komisji sprawiedliwości w sprawie projektu PiS ustawy o Sądzie Najwyższym - przy głośnym proteście opozycji, która próbowała też blokować stół prezydialny - głosowane były w blokach poprawki złożone przez poszczególne kluby.

Reklama

Do projektu w II czytaniu zgłoszono ponad 1000 poprawek, zdecydowana większość z nich - ponad 1000 - to poprawki Nowoczesnej. Blisko 300 poprawek złożyła PO. Kilkanaście kolejnych poprawek było autorstwa PiS.

Na posiedzeniu komisji sprawiedliwości pozytywnie zaopiniowane zostały w głosowaniu zblokowane poprawki PiS, poprawki klubów opozycyjnych - również głosowane w blokach - zostały odrzucone.

Reklama

Planowana obstrukcja opozycji

Po zakończeniu posiedzenia komisji Piotrowicz powiedział dziennikarzom: "Przecież wiecie o tym, że nie chodziło o kulturę głosowania, nie chodziło o dyskusję. To było przecież od samego początku wiadomym, przecież państwo chyba wiedzieliście, że Platforma, Nowoczesna zastosują wszystkie środki łącznie z przemocą, żeby nie dopuścić do procedowania".

Jak podkreślił, "wszyscy doskonale sobie zdają z tego sprawę, że ta liczba poprawek była zgłoszona nie po to, żeby ulepszyć akt prawny i żeby nad nimi dyskutować, tylko po to, żeby to było niemożliwe".

- Na akcję musi być reakcja, nie może być tak, żeby ludzie łamiący regulamin, łamiący prawo, nawołujący do przemocy i stosujący przemoc szli po władzę - powiedział poseł PiS.

Reklama

Nie może tak być - dodał - "żeby w sposób niedemokratyczny, niezgodny z przepisami paraliżować parlament". - Na to zgody być nie może w państwie demokratycznym - podkreślił.

Normalne? Może nie do końca...

Na pytanie, czy takie procedowanie przez komisję, jakie miało miejsce w nocy ze środy na czwartek, było normalne, odparł: "może do końca nie, ze względu na zachowanie opozycji". Zapytany, czy było zgodne z prawem, odpowiedział pytaniem: "A czy było zgodne z prawem uniemożliwianie przewodniczącemu procedowania?".

Na pytanie o zblokowanie poprawek złożonych przez poszczególne kluby Piotrowicz odpowiedział, że zwrócił się do Biura Legislacyjnego "i stosowne opinie posłowie usłyszeli".

Z kolei na uwagę, że posłowie opozycji podnosili, że nie mieli czasu zapoznać się z poprawkami i nie wiedzieli, nad czym mają głosować, odparł: "Rozumiem, że posłowie PO w takim pośpiechu pisali swoje poprawki tożsame w treści, że nawet nie zdążyli się z nimi zapoznać". - Drodzy państwo, niechże państwo posłowie nie kompromitują się, że nie wiedzieli, co złożyli - dodał Piotrowicz.

Wskazał też, że wiadomo czemu miało służyć postulowane przez opozycję omawianie każdej z poprawek. - Omawiać szczegółowo każdą poprawkę, dyskutować i zadawać pytania, to znaczy nie zakończyć pracy nigdy. To jest sytuacja, jakiej w parlamencie nie bywało. Zresztą może nie do końca nie bywało - powiedział Piotrowicz.

W tym kontekście przypomniał, że w poprzedniej kadencji, gdy w Sejmie był Ruch Palikota, "też chcieli zablokować prace parlamentu i zgłosili na forum plenarnym kilka tysięcy poprawek".

- Pan Grzegorz Schetyna, ówczesny marszałek Sejmu - załatwił to wszystko jednym głosowaniem. Też była wrzawa i dziwię się tej hipokryzji, że gdy kiedyś PO w taki sposób zrealizowała prawo, dziś ma pretensje do innych. Ja się od nich tego nauczyłem, jak można sobie poradzić z planowaną obstrukcją - zaznaczył szef komisji sprawiedliwości.