Poseł Piotr Liroy-Marzec i szef jego biura poselskiego Maciej Maciejowski na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie ujawnili powiązania warszawskiej afery reprywatyzacyjnej z kuratorem i notariuszem z wysp St. Kitts i Nevis na Karaibach. Ich zdaniem posłużyli oni kancelarii Andrzeja M. do przejmowania nieruchomości jako "słupy".

Reklama

Chodzi o kuratora Stevena Bartletta i notariusza Hermana Liburda, którzy funkcjonowali w dokumentach reprywatyzacyjnych. Reprezentowali oni nieżyjących właścicieli, głównie pochodzenia żydowskiego, kilkudziesięciu nieruchomości na terenie Warszawy m.in. przy Królewskiej 39 czy zmarłego podczas II Wojny Światowej Rubina Openheima, jednego ze spadkobierców Siennej 29.

Stowarzyszenie "Skuteczni", którego Liroy-Marzec jest prezesem, a Maciejowski jego zastępcą, sprawdzało dane z KRS, dostępne akta i dokumenty dotyczące reprywatyzacji, ale też powiązania w mediach społecznościowych. Pracował nad tym kilkuosobowy zespół.

Reklama

Maciej Maciejowski w rozmowie z PAP powiedział, że wszystkie dokumenty przygotowywane były w warszawskiej kancelarii aresztowanego Andrzeja M., a dokumenty potwierdzał Liburd, który na Karaibach pełni funkcję notariusza publicznego.

- Na tej podstawie pan Bartlett był ustanawiany kuratorem, który teoretycznie miał działać w imieniu i na rzecz tych właścicieli nieustalonych. W praktyce to była fikcja. Działał na rzecz pana Macieja M., zatrzymanego też handlarza roszczeń - powiedział Maciejowski.

Dodaje, że "te dokumenty były akceptowane przez warszawski ratusz, Samorządowe Kolegium Odwoławcze i przez polskie sądy, a jest to absolutnie bezpodstawne".

Reklama

- Taki dokument potwierdzony przez notariusza publicznego, żeby mógł być używany w jakimkolwiek obrocie w ogóle, powinien być poświadczony np. przez przedstawicielstwo dyplomatyczne St. Kitts i Nevis, które jest w Londynie. U nas traktowano to jak dokumenty prawdziwe, zupełnie bezpodstawnie. To są nic nie warte świstki - zaznaczył Maciejowski.

Poseł Piotr Liroy-Marzec poinformował we wtorek, że z uwagi na te informacje, zwrócił się do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o "zbadanie, która z kancelarii, zajmujących się optymalizacją podatkową, pośredniczyła w tym procederze".

Zdaniem Liroya-Marca kuratorzy z Karaibów powinni zostać przesłuchani przez polskie władze.

Maciejowski powiedział PAP, że "są w Polsce 3-4 kancelarie, które pośredniczą w zakładaniu firm w St. Kitts i Nevis, które są rajem podatkowym". - Podejrzewamy, że z jednej z tych kancelarii skorzystał pan Andrzej M. w poszukiwaniu tych "słupów". Zwłaszcza, że Herman Liburd jest współwłaścicielem kancelarii prawno-finansowej, która rejestruje firmy i współpracuje z takimi podmiotami.

- Wystąpiliśmy o to, żeby ustalić która firma się tym zajmowała i zakończyć ten łańcuszek dowodów. Poza tym chcemy wiedzieć czy tacy kuratorzy występują w innych sprawach w innych miastach - zakończył Maciejowski.