Chodzi o publikację "Gazety Wyborczej", która pod koniec lipca napisała, że policjanci śledzili lidera Nowoczesnej Ryszarda Petru i działaczy stowarzyszenia Obywatele RP w trakcie manifestacji przed Senatem 21 lipca. Senatorowie debatowali wówczas nad ustawą o Sądzie Najwyższym.

Reklama

Gdyby Petru był inwigilowany, to nie byłby wymieniany po nazwisku. Na tym polega taka funkcja działań operacyjnych, że stosuje się kryptonimy, a nie nazwiska. To jest wszystko śmiechu warte - powiedział Błaszczak w czwartek w radiowej Jedynce.

Błaszczak był dopytywany, po co policjanci sprawdzali do jakiej restauracji wchodzi i wychodzi Petru.

To było tak, że wtedy - tak, jak 10 (rocznica smoleńska- PAP), jak 16 grudnia ub.r. - była grupa ludzi, którzy byli agresywnie nastawieni. Odbywało się posiedzenie parlamentu, mówili o tym, że będą blokować parlament. A więc policja podejmowała standardowe działania, żeby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim. (...) Politycy byli atakowani, chociażby poseł z klubu Kukiz'15 pan Marek Jakubiak, który wychodził z parlamentu i został zaatakowany przez tych ludzi. A więc zadaniem policji było zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim, również panu Petru - tłumaczył Błaszczak.

Reklama

Pod koniec lipca Nowoczesna poinformowała, że złożyła zawiadomienie do prokuratury ws. inwigilacji Ryszarda Petru. Nowoczesna chce, aby prokuratura wnikliwie zbadała sprawę i również chce się dowiedzieć, czy obserwacje to jedyne działania operacyjne służb wobec Ryszarda Petru, czy też innych polityków opozycji.

Komenda Stołeczna Policji, odnosząc się do publikacji "Gazety Wyborczej" informowała wówczas PAP, że działania policji nie mają na celu inwigilacji ani posłów opozycji ani organizatorów manifestacji, jakie w ostatnich dniach w lipcu miały miejsce przed parlamentem RP. Zapewniała, że chodziło o zapewnienie bezpieczeństwa zarówno samych manifestantów, "okolicznych przechodniów i mieszkańców Warszawy".

Błaszczak: Policja zapewni bezpieczeństwo wszystkim uczestnikom miesięcznicy

Reklama

Minister był pytany w radiowych Sygnałach Dnia także o to, jak będzie, jego zdaniem przebiegać kolejna miesięcznica katastrofy smoleńskiej. Minister zadeklarował, że "policja zapewni bezpieczeństwo wszystkim uczestnikom tego zgromadzenia tak jak miesiąc temu". Dodał, że zaangażowano w tym celu podobne "siły i środki" jak w przypadku poprzednich miesięcznic.

Zdaniem szefa MSWiA, Obywatele RP, którzy co miesiąc organizują kontrmanifestację "wypełniają hasło, które postawił lider PO Grzegorz Schetyna, że poprzez ulice będą atakować rząd". To bardzo charakterystyczne, że Obywatele RP (...) chcą odebrać prawo do manifestowania tym, którzy się gromadzą od 88 miesięcy (...) Nie przestrzegają prawa, twierdzą, że są Trybunałem Konstytucyjnym i sami wyrokują, jaka ustawa jest, a jaka nie jest zgoda z Konstytucją - mówił.

Póki jestem ministrem spraw wewnętrznych i administracji, nie dopuszczę do tego, żeby na polskich ulicach dochodziło do awantur - zadeklarował Błaszczak.

Szef MSWiA odniósł się również do zamontowanych barierek na Krakowskim Przedmieściu. Według niego, takie zabezpieczenie służy zapewnieniu bezpieczeństwa.

W czerwcu podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej kilkadziesiąt osób usiadło w poprzek jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz przed Pałac Prezydencki uczestnikom Marszu Pamięci. Policja skierowała 91 wniosków do sądu za blokowanie jezdni na drodze marszu.

Obywatele RP zapowiedzieli organizację kontrmanifestacji również 10 sierpnia. Obywatele RP to organizacja, która znana jest m.in. z organizowania od grudnia ub. roku kontrmanifestacji wobec obchodów tzw. miesięcznic katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.