Zgłaszam do Prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Kiszczak nie mógł mieć przygotowanych takich teczek i nie mógł napisać osobiście tego listu przewodniego. Był przesłuchiwany pod przysięgą w IPN. Protokoły istnieją w IPN - napisał Wałęsa.

Reklama

Według b. prezydenta ws. teczek należy przesłuchać ponownie żonę Czesława Kiszczaka Marię Kiszczak i sprawdzić, kto napisał list przewodni i przygotował - jak określił Wałęsa - "prowokację".

Ja już wiem, kto to wykonał i na czyje zlecenie. Zbieram dowody i kompletuję świadków - stwierdził Wałęsa.

Z obecnego otoczenia Kiszczaków zgłoszono się do mnie z ciekawą propozycją. Jeśli Pani Kiszczakowa nie ujawni prawdy jak powstały teczki i kto ją w nie wrobił, to ja to ujawnię. Sprawa jest sfingowana. To prowokacja przygotowana w wolnej Polsce - dodał b. prezydent w swoim wpisie.

Reklama

Wyszkowski i Cenckiewicz komentują...

Notoryczny kłamca nie złoży zawiadomienia do prokuratury, bo wie, że za takie kłamstwo musiałby zostać w końcu ukarany. I nie pozwie nikogo do sądu" - skomentował na Twitterze Krzysztof Wyszkowski, były działacz opozycji demokratycznej w PRL, obecnie członek Kolegium IPN.

Również historyk i wiceszef Kolegium IPN Sławomir Cenckiewicz odniósł się na Twitterze do zapowiedzi Wałęsy: Dobrze szkolony jednak. Kapować na kolegów, brać kasę, udawać że nie jest Bolkiem, ukraść dokumenty, a na końcu zawiadomić prokuraturę, że Kiszczak nie mógł trzymać akt Bolka w domu... Zawsze wyjdzie, że Kiszczak i Jaruzel byli fajni... - napisał Cenckiewicz.

Reklama

Teczki TW "Bolka" u Kiszczaka

W lutym 2016 r., w wyniku przeszukania prokuratorów IPN w domu zmarłego b. szefa komunistycznego MSW gen. Czesława Kiszczaka znaleziono teczki TW "Bolka", którym miał być Lech Wałęsa.

W styczniu IPN podał, że z opinii biegłych Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, dotyczącej teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek" i zawartych w nich dokumentów z lat 1970-1976, wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy oraz przeważającą część doniesień podpisał własnoręcznie Wałęsa. Opinia ta jest jednoznaczna, kompleksowa i spójna, a zawarte w niej wnioski nie pozostawiają żadnych wątpliwości - podał IPN.

Wiarygodność dokumentów z teczek TW "Bolek" potwierdzają też historycy, którzy od wielu lat zajmują się najnowszą historią Polski. Na agenturalność Wałęsy wskazała już w 2008 r. publikacja Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa". Badacze przytoczyli w niej materiały o charakterze pośrednim (odpisy donosów, ewidencji i opinii), gdy nie mieli jeszcze dostępu do teczek TW "Bolek".

Wałęsa neguje autentyczność dokumentów znalezionych przez IPN u wdowy po Kiszczaku (w tej sprawie pełnomocnicy prawni b. prezydenta powołują się m.in. na zleconą opinię kryminalistyczną); stanowczo też zaprzecza, by kiedykolwiek był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.