Sejm zdecydował w środę, że obywatelski projekt komitetu "Ratujmy Kobiety 2017", zakładający liberalizację obowiązujących przepisów ws. aborcji, nie będzie procedowany. Zabrakło 9 głosów do tego, by projekt ten skierowany został do dalszych prac w sejmowej komisji.

Reklama

W głosowaniu nie wzięło udziału 10 posłów Nowoczesnej: Adam Cyrański, Barbara Dolniak, Paweł Kobyliński, Jerzy Meysztowicz, Mirosław Pampuch, Marek Ruciński, Marek Sowa, Elżbieta Stępień, Krzysztof Truskolaski i Kornelia Wróblewska.

Odnosząc się do Cyrańskiego, Lubnauer powiedziała w piątek w Radiu Zet, że "ludzie, kiedy przychodzą pierwszy raz do Sejmu, szukają swojej przestrzeni - patrzą, jakie mają poglądy i na ile się zgadzają".

Na przykład z posłem Cyrańskim, który odszedł, zupełnie nie zgadzaliśmy się w sprawie dostępu do broni; był dość duży projekt, my zdecydowanie byliśmy przeciw i zagłosowaliśmy przeciw, wbrew niemu; on miał zupełnie inny pogląd" - podkreśliła szefowa Nowoczesnej.

Reklama

Jak mówiła, nie uważa, by środowe głosowanie ws. projektu "Ratujmy Kobiety 2017" było kompromitacją opozycji. Uważam, że był to błąd polityczny – oceniła. My jesteśmy ugrupowaniem nowym i bardzo wielu posłów, nie mając doświadczeń w polityce, nie zdaje sobie sprawy, że nie głosuje za danym projektem, tylko - tak jak tutaj - za skierowaniem go do komisji, co miało bardziej charakter politycznego wsparcia dla środowiska kobiet – tłumaczyła szefowa Nowoczesnej.

Zaznaczyła, że liberalizacja aborcji nigdy nie była elementem programu Nowoczesnej. Byłam zła (po głosowaniu ws. projektu +Ratujmy Kobiety 2017+) nie dlatego, że posłowie mieli zagłosować za projektem dotyczącym aborcji, bo nie mieliśmy prawa wymagać tego od wszystkich, bo to nie jest w programie Nowoczesnej" - podkreśliła. "Byłam zła, bo to akt polityczny (...), skierowanie do komisji miało charakter bardziej symboliczny niż realnych zmian” - przekonywała.

Reklama

Szefowa Nowoczesnej poinformowała, że zespół powołany przez tę partię przygotował projekt zakładający liberalizację przepisów aborcyjnych, który "przewiduje system niemiecki, bardziej umiarkowany". Będziemy mieli pod tym projektem wystarczającą liczbę podpisów, by móc go złożyć - powiedziała Lubnauer.

Odnosząc się do środowego głosowania oceniła, że jedną z rzeczy, które wpłynęły na taki jego wynik, "jest fakt, że projekt +Ratujmy Kobiety 2017+ to projekt dość skrajny".

Oprócz tego, że rzeczywiście przewiduje dopuszczalność terminacji ciąży do 12. tygodnia, to również przewiduje zapis, dla wielu osób nie do przyjęcia, czyli, że dziewczyna po 15. roku życia może dokonać aborcji bez zgody i wiedzy rodziców, co, chociażby dlatego, że część posłów jest rodzicami, to jest kontrowersyjne - podkreśliła szefowa Nowoczesnej.

Lubnauer poinformowała też, że Nowoczesna powołała rzecznika dyscypliny "nie po to, żeby łamać kręgosłupy posłom, bo oni muszą mieć jednak możliwość zadecydowania zgodnie ze swoimi przekonaniami, ale w ramach programu partii".