Parlament węgierski przyjął we wtorek rezolucję "o poparciu Polski wobec presji Brukseli". Zaapelował w niej do rządu Węgier, by nie popierał propozycji, które ograniczyłyby wykonywanie podstawowych praw Polski wynikających z jej członkostwa w UE. Węgierscy parlamentarzyści zaapelowali też do węgierskich posłów Parlamentu Europejskiego, by nie popierali takiej wysuniętej przez instytucję Unii Europejskiej propozycji, która opowiada się za postępowaniem przeciw Polsce wszczętym na podstawie artykułu 7. Traktatu UE lub się z nim zgadza.

Reklama

Bardzo cieszy mnie ta rezolucja parlamentu węgierskiego, bo ona pokazuje jednoznacznie, że nie będzie mowy o żadnych sankcjach wobec Polski - podkreśliła Mazurek.

Ta retoryka opozycji uderzająca we własny kraj i w polski rząd legła w gruzach - zaznaczyła.

Pytana, czy spodziewa się podobnych rezolucji w innych parlamentach państw członkowskich UE, np. spośród krajów Grupy Wyszehradzkiej, odpowiedziała, że chciałaby przyjęcia takich rezolucji.

Reklama

Natomiast mamy świadomość tego, że w UE toczy się gra różnych interesów i czy inne kraje zdecydują się na to, by nas wesprzeć, tego nie wiem - powiedziała rzeczniczka PiS.

Mazurek przypomniała, że w sobotę w Wilnie prezydent Litwy Dalia Grybauskaite po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą zapewniła, że Litwa nie poprze żadnych "przymusowych metod przeciwko żadnemu krajowi w UE, w tym również przeciwko Polsce". - Jesteśmy za wzajemnym dialogiem i poszukiwaniem rozwiązań. Litwa nie będzie popierała głosowania przeciwko państwu polskiemu, będziemy jednak starali się doprowadzić do porozumienia - mówiła prezydent Litwy.

W grudniu ub. roku Komisja Europejska zwróciła się do państw członkowskich UE o uruchomienie wobec Polski procedury z art. 7 o naruszenie praworządności w związku z reformami w systemie sądownictwa, przeprowadzanymi przez władze w Warszawie.

Art. 7 traktatu o UE to tzw. opcja atomowa, w wyniku której kraj może zostać nawet objęty sankcjami czy zawieszeniem prawa do głosowania na forum UE. Aby tak się stało, zielone światło musi dać jednomyślnie szczyt unijny. Węgry wielokrotnie powtarzały jednak, że w takiej sytuacji będą przeciw karaniu Polski.
Reklama

9 stycznia w Brukseli spotkali się premier Mateusz Morawiecki oraz szef KE Jean-Claude Juncker. Spotkanie, w którym brali też udział wiceszef KE Frans Timmermans oraz wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański, trwało dłużej niż początkowo planowano, a źródła dyplomatyczne podały, że szef polskiego rządu rozmawiał też kilkanaście minut z Junckerem w cztery oczy. Morawiecki i Juncker umówili się na kolejne spotkanie, by kontynuować dyskusję i poczynić "postępy do końca lutego".

21 stycznia w Brukseli odbyło się też spotkanie ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza z Timmermansem. Czaputowicz powiedział, że była to dobra rozmowa i że dialog będzie kontynuowany.

KE w zaleceniach przyjętych 20 grudnia 2017 roku wskazała, jakie działania muszą podjąć polskie władze, aby odpowiedzieć na jej zastrzeżenia. Chodzi m.in. o wprowadzenie zmian do ustawy o Sądzie Najwyższym, w tym o niestosowanie obniżonego wieku emerytalnego wobec obecnych sędziów.

KE domaga się też zmiany w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa. Chce, by nie przerywano kadencji sędziów-członków Rady i zapewniono, by nowy system gwarantował wybór sędziów-członków przez przedstawicieli środowiska sędziowskiego. Innym z zaleceń jest "przywrócenie niezależności i legitymacji Trybunału Konstytucyjnego przez zapewnienie, aby prezes i wiceprezes byli wybierani zgodnie z prawem oraz aby wyroki Trybunału były publikowane i w całości wykonywane".