W środę stanowisko KE w tej sprawie przedstawił europosłom wiceszef KE Frans Timmermans, który podkreślił, że jakkolwiek Warszawa podjęła z Komisją dialog w sprawie art. 7 to Bruksela wciąż czeka na wykonanie swoich zaleceń.

Reklama

Podczas debaty największe frakcje europarlamentu poparły stanowisko KE. Sprzeciw zgłosił klub Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do którego należy PiS, oraz niektórzy posłowie niezależni, m.in. Brytyjczyk Nigel Farage.

Początkowo PE chciał uruchomić w sprawie naruszenia zasad praworządności w Polsce własne postępowanie, jednak po wszczęciu procedury przez Komisję w grudniu ub.r. zdecydował, że nie będzie dublował jej działań.

Polskie władze mają przedstawić swoją odpowiedź na zalecenia KE przed końcem marca.

Lewandowski: Nie głosowaliśmy nad rezolucją ws. praworządności w Polsce

Reklama

Lider grupy europosłów PO w Parlamencie Europejskim Janusz Lewandowski powiedział w czwartek, że posłowie frakcji zdecydowali się nie brać udział w głosowaniu nad rezolucją popierającą działania KE dotyczące praworządności w Polsce.

Eurodeputowany przyznał jednak, że nie ma pewności, czy tak postąpili wszyscy europosłowie PO.

Reklama

To jest kolejny tydzień wstydu za rządzących Polską. (...) Polska PiS nie jest krajem praworządnym. Jest coraz dalej od serca Unii z uwagi na łamane zasady UE. Dlatego wdrożenie procedury przeciw Polsce, przeciw rządzącym Polską, jako pierwszemu krajowi w dziejach UE (...), jest uzasadnione – powiedział Lewandowski.

Trwa ładowanie wpisu

Dodał, że przed czwartkowym głosowaniem europosłowie PO zdecydowali, że nie będą głosować nad rezolucją. "W porozumieniu z szefostwem frakcji oraz zgodnie z rekomendacjami zarządu PO postanowiliśmy przenieść na grunt PE zasady panujące w Radzie, gdzie w jednym z najważniejszych głosowań kraj, który jest objęty procedurą o brzemiennych konsekwencjach, nie głosuje. W ostatecznym głosowaniu nie głosowaliśmy" – powiedział Lewandowski.

Zastrzegł jednak: Liczyliśmy się z tym, że mogą być odstępstwa od rekomendacji Platformy. Na pytanie, czy europosłom, którzy zagłosowali inaczej, będą grozić konsekwencje, nie odpowiedział.

W konferencji z nim wzięli udział m.in. Tadeusz Zwiefka, Adam Szejnfeld oraz Bogdan Zdrojewski.

Nowoczesna apelowała, by europosłowie głosowali "za"

Wcześniej liderka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer zaapelowała do wszystkich europosłów o zagłosowanie za rezolucją. - W naszym interesie jest to, żeby Komisja Europejska i Parlament Europejski dbały o praworządność w Polsce. Uważamy, że wezwanie rządu polskiego do usunięcia przypadków łamania prawa i konstytucji jest bardzo ważne - oceniła. Dodała, że praworządność jest jedną z wartości, na której opiera się Unia Europejska.

Zdaniem sekretarza generalnego Nowoczesnej Adama Szłapki szczególnie polscy posłowie do PE mają "moralny obowiązek" zagłosować za rezolucją wzywającą Polskę do przestrzegania praworządności.

Szefowa klubu Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz poinformowała, że na początku tygodnia razem z Katarzyną Lubnauer udadzą się do Brukseli na serię spotkań z unijnymi politykami. Jak mówiła, tematami rozmów w Brukseli będą m.in. groźba sankcji, które mogą zostać nałożone Polskę oraz możliwość uzależnienia wypłaty środków unijnych od przestrzegania zasad praworządności.

- Polscy obywatele nie powinni ponosić kosztów antydemokratycznej polityki PiS, ale jednocześnie musimy sobie zdawać sprawę z faktu, że uzależnienie wypłaty środków unijnych od przestrzegania zasad praworządności jest po prostu absolutnie niezrozumiałe. Wstępując do UE wstępowaliśmy do elitarnego klubu demokratycznych państw prawa i w takim klubie Polska w dalszym ciągu powinna pozostać - mówiła posłanka Nowoczesnej.

Zdaniem Gasiuk-Pihowicz, to w rękach polityków PiS są dziś narzędzia, które mogą uchronić Polskę przed sankcjami, czy obcięciem środków unijnych. - Wystarczy, żeby PiS przestał łamać konstytucję, żeby przyjął przysięgę od trzech prawidłowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Żeby PiS cofnął ustawy upartyjniające Krajową Radę Sądownictwa i Sąd Najwyższy - wyliczała.

KE prowadzi wobec Polski procedurę naruszenia praworządności od 2016 roku w związku z zastrzeżeniami wobec przeprowadzanej przez polskie władze reformy wymiaru sprawiedliwości. W grudniu 2017 roku KE skierowała wniosek do Rady UE o rozpoczęcie procedury art. 7.1 Traktatu UE, gdyż - jej zdaniem - w ciągu ostatnich dwóch lat w Polsce przyjęto szereg ustaw, które poważnie zagrażają niezależności sądownictwa i trójpodziałowi władzy.

8 marca m.in. o kwestiach praworządności i polskich reformach systemu sądownictwa mają rozmawiać w Brukseli premier Mateusz Morawiecki i szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.