Czaputowicz był pytany w sobotę w radiu RMF FM, czy zgadza się z opinią wicepremiera Jarosława Gowina, że potrzebna jest pilna korekta ustawy o IPN. Wicepremier Gowin ocenił w ostatnich dniach, że ustawa o IPN "w obecnym kształcie nie realizuje polskiego interesu narodowego w sposób naprawdę skuteczny" i trzeba ją poddać korekcie.

Reklama

- Myślę, że tak, trzeba się zgodzić z tą opinią. Premier Jarosław Gowin spotyka się z politykami w Stanach Zjednoczonych, w Izraelu i zdaje sobie sprawę z tego, że ta decyzja jest potrzebna, byśmy określili nasze stanowisko, bo jest ciągle pewna nieufność zaniepokojenie tą sytuacją - odpowiedział minister.

- W stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi i Izraelem jest to problem, tutaj należy zgodzić się, że tutaj należy pewną decyzję podjąć, pan (wice)premier Gowin ma tutaj dobre rozeznanie - podkreślił minister. - Trzeba zrobić gest i to zresztą się dzieje, prezydent odesłał ustawę do TK - zwrócił uwagę minister. Jak ocenił, ustawa o IPN wpływa na klimat rozmów z Amerykanami.

Czaputowicz powiedział, że planowana na ten rok wizyta prezydenta w Stanach Zjednoczonych powinna dojść do skutku krótko po wakacjach.

Reklama

Szef MSZ był pytany o wypowiedź przyszłej ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, która występując przed komisją spraw zagranicznych amerykańskiego Senatu pytana, czy wie, co się dzieje w kwestii antysemityzmu w Europie Wschodniej, odparła: - Tak. Niestety zostało to wywołane niedawno przyjętą ustawą o Holokauście.

Czaputowicz przypomniał, że główna część wypowiedzi pani ambasador o Polsce była pozytywna. - Doceniła znaczenia Polski, jej pozytywny wymiar historyczny - zaznaczył. - Natomiast to była nieszczęśliwa wypowiedź, myślę, że był to skrót myślowy i mogło to też wynikać z niezbyt jeszcze pełnej wiedzy dotyczącej sytuacji, która ma miejsce w Polsce. Na pewno było to nieuprawnione stwierdzenie - dodał.

- Na pewno nie można łączyć ustawy o IPN ze wzrostem antysemityzmu w Polsce, bo czegoś takiego nie ma, natomiast ustawa amerykańska - JUST Act, która chce uprzywilejować grupę obywateli polskich w tym wypadku żydowskiego pochodzenia, ponad innych Polaków, może spowodować wzrost niechęci do takiego nierównego traktowania - ocenił szef polskiego MSZ.

Reklama

Według niego to raczej amerykańskie działania mogą doprowadzić do protestów wobec nierówności.

Uchwalona przez Sejm w styczniu nowelizacja ustawy o IPN zakłada m.in., że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, będzie podlegał karze grzywny lub do trzech lat więzienia. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

Przepisy te wywołały krytykę m.in. ze strony Izraela i USA. 6 lutego prezydent Andrzej Duda podpisał znowelizowaną ustawę, a następnie w trybie kontroli następczej skierował ją do TK. Prezydent chce, by Trybunał zbadał, czy przepisy ustawy nie ograniczają w sposób nieuprawniony wolności słowa oraz aby przeanalizował kwestię tzw. określoności przepisów prawa. Zmienione przepisy obowiązują od 1 marca.