Święczkowski był proszony w TV Republika o ocenę działań sędziów dot. tzw. pytań prejudycjalnych. - Te pytania to dla mnie sprawa skandaliczna - powiedział.

Sąd Okręgowy w Warszawie na kanwie jednej ze spraw kryminalnych postanowił wystąpić do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu (TSUE) z pytaniem dot. wykładni przepisów prawa unijnego.

Reklama

Dopytywany o sprawę takiego pytania wydziału karnego Sądu Okręgowego w Warszawie, o które wystąpił sędzia Igor Tuleya, prokurator krajowy powiedział: - To w moim przekonaniu skandaliczna decyzja, oczywiście prokuratura będzie tę decyzje skarżyła. Zadawanie pytań, jeszcze o takim charakterze, żenującym moim zdaniem, dotyczących ewentualnych postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów podejmujących decyzje procesowe w toku procesów karnych świadczy o tym, że te decyzje nie są podyktowane sprawami merytorycznymi.

Powiedział też, że sędzia Małgorzata Gersdorf "niestety nie chce opuścić gabinetu i dać szansy, by nowy I prezes SN mógł zrealizować głęboką reformę SN".

Reklama

Powiedział ponadto, że sądy mogą kierować pytania prejudycjalne, ale - jak ocenił - "nie może to się wiązać z zawieszaniem postępowania, ani z obowiązywaniem przepisów czy całych ustaw". - To, co zrobił SN zawieszając funkcjonowanie kilku przepisów w ustawie o Sądzie Najwyższym to jest moim zdaniem rażące naruszenie prawa - ocenił.

Pytany, czy prokuratura będzie badać sprawę, Święczkowski powiedział: "Myślę, że prokuratura się tą sprawą zainteresuje i się nią interesuje". Jak zaznaczył, prokuratura "ma swoich zadaniach stanie na straży praworządności". - Jako prokurator krajowy i cała prokuratura obserwujemy, czy inne instytucje państwa, także sądy, nie naruszają tej praworządności. Kiedy uznamy, że praworządność została naruszona, podejmie decyzje. Te decyzje zapewne zostaną podjęte w niedługim okresie czasu - powiedział.

Na uwagę, że pojawia się coraz więcej artykułów, w których wskazuje się, że prokuratorzy, którzy kandydowali do SN mieli postępowania dyscyplinarne, np. za próbę przesłuchania rodzącej kobiety, Święczkowski powiedział, że "rozpoczął się na nich wściekły atak". Artykuły krytyczne dot. tych kandydatów do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego nazwał pomówieniami; mówił, że to "wspaniali ludzie" i wyraził nadzieję, że będą oni "rzetelnie, konsekwentnie, energicznie i pryncypialnie podchodzić do spraw etyki i moralności oraz naruszania prawa przez prokuratorów i sędziów".

Reklama

Rzecznik SN: Nie można straszyć sędziów odpowiedzialnością za stosowanie prawa

Tego typu wypowiedzi nie mogą wpływać na to, jak sędziowie będą orzekać. Jeśli tak się stanie, że sędziowie będą się zastanawiali, jak orzekać, by ewentualnie uniknąć krytyki ze strony pana prokuratora, to z pewnością nie będziemy już mieli do czynienia z niezawisłym sądem - ocenił w środę rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski odnosząc się do wtorkowej wypowiedzi prokuratora krajowego.

Pytany przez dziennikarzy o tę wypowiedź i o to, czy spodziewa się, że "prokuratura sprawą się zainteresuje" sędzia Laskowski zaznaczył, że "żyjemy w czasach, kiedy zdarzają się rzeczy niezwykłe, które nigdy się nie zdarzały, więc wszystko jest możliwe". - Wszyscy to bierzemy pod uwagę - podkreślił.

Uważam, że sądy nie wydały jakiegoś orzeczenia bez oparcia w przepisach prawa. Te przepisy zostały wskazane, wszystkie decyzje zostały należycie umotywowane, przedstawione i nie można sędziów, którzy stosują prawo i wskazują, jakie to prawo stosują, straszyć postępowaniami dyscyplinarnymi i wskazywać potencjalne możliwości odpowiedzialności dyscyplinarnej - powiedział Laskowski.

Jak dodał "to jest sprzeczne z ogólnymi zasadami". - To można zrobić, gdyby sędzia orzekł przywiązanie kogoś do pręgierza, łamanie kołem, albo jakąś inną malowniczą karę nieznaną ustawie, czyli dopuścił się niespotykanego ekscesu, ale nie można straszyć odpowiedzialnością dyscyplinarną za stosowanie prawa i wykonywanie swych obowiązków. To niedopuszczalne i pewnie ma na celu wywołanie jakiegoś efektu mrożącego - ocenił sędzia Laskowski.

We wtorek Sąd Najwyższy wystosował do Trybunału Sprawiedliwości UE dwa kolejne pytania prejudycjalne ws. niezależności władzy sądowniczej. W pierwszym pytaniu Sąd Najwyższy pyta TSUE, czy prawo unijne należy interpretować w ten sposób, że Izba Dyscyplinarna SN - w której mają orzekać wyłącznie sędziowie wybrani przez Krajową Radę Sądownictwa, która z uwagi na ustrojowy model jej ukształtowania oraz sposób działania nie daje rękojmi niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej - jest sądem niezależnym i niezawisłym w rozumieniu prawa europejskiego.

Z kolei w drugim pytaniu prejudycjalnym SN pyta, czy w przypadku negatywnej odpowiedzi na pierwsze pytanie, prawo unijne należy interpretować tak, że niewłaściwa izba SN, do której wniesiono środek zaskarżenia w sprawie unijnej, powinna pominąć przepisy krajowej ustawy wyłączające jej właściwość w tej sprawie.

Na początku sierpnia Sąd Najwyższy wystosował pięć pytań prejudycjalnych do TSUE i zawiesił stosowanie trzech artykułów ustawy o SN określających zasady przechodzenia sędziów tego sądu w stan spoczynku. Pytania zostały zadane na tle rozpoznawanej przez SN sprawy, która "dotyczyła obowiązku opłacania składek ubezpieczeń społecznych w sytuacji, kiedy Polak ma firmę w Czechach albo na Słowacji". W powiększonym składzie orzekającym w tej sprawie znalazł się jeden sędzia, który przekroczył już 65. rok życia i co do którego trwa procedura związana z przeniesieniem go w stan spoczynku lub ewentualnym umożliwianiem mu dalszego orzekania.

Kancelaria Prezydenta oświadczyła, że działanie Sądu Najwyższego, polegające na zawieszeniu stosowania niektórych przepisów ustawy o SN, nastąpiło bez prawidłowej podstawy prawnej i nie wywiera skutków wobec prezydenta ani jakiegokolwiek innego organu.

TSUE rozpoczął rozpatrywanie wniosku Sądu Najwyższego w końcu sierpnia.