Portal przypomina głośną sprawę z maja 2011 r., kiedy ówczesny poseł PiS, były szef CBA Mariusz Kamiński oznajmił w mediach, że gangster Piotr K. ps. "Broda" złożył w 2009 r. zeznania obciążające Mirosława Drzewieckiego. Miało z nich wynikać, że były minister sportu "utrzymywał przestępcze kontakty z gangsterami z grupy pruszkowskiej" i był zaangażowany w proceder "prania brudnych pieniędzy", zaś część tych środków została przeznaczona na nielegalne finansowanie PO.

Reklama

W reakcji na pomówienie Drzewiecki skierował do sądu dwa pozwy: cywilny oraz karny, z oskarżenia prywatnego. W procesie cywilnym, w I instancji warszawski sąd orzekł, że Kamiński ma przeprosić Drzewieckiego za naruszenie dóbr osobistych m.in. w TVP i TVN oraz wpłacić 30 tys. zł na Centrum Zdrowia Dziecka. Kamiński od wyroku odwołał się do Sądu Apelacyjnego, ale i tam sprawę przegrał. Nie pomogła również kasacja do Sądu Najwyższego. - Skarga kasacyjna wpłynęła do Sądu Najwyższego 19 czerwca 2017 r. Sąd Najwyższy postanowieniem z dnia 8 listopada 2017 r. odmówił przyjęcia skargi do rozpoznania jako bezzasadną – mówi Wirtualnej Polsce Krzysztof Michałowski z biura prasowego SN.

Sąd zobowiązał polityka PiS do opublikowania na własny koszt całostronicowego oświadczenia w tygodniku "Uważam Rze" o treści: "Ja, Mariusz Kamiński oświadczam, że naruszyłem w bezprawny sposób dobra osobiste pana Mirosława Drzewieckiego w postaci jego dobrego imienia i godności, rozpowszechniając publicznie nieprawdziwe informacje sugerujące, że pan Mirosław Drzewiecki był zaangażowany w proceder legalizowania pieniędzy mafii (...)".

Kamiński miał również opublikować na własny koszt w TVP przed "Wiadomościami" oraz w TVN odczytane przez lektora przeprosiny. Wyrok jednak nigdy nie został wykonany. - Mariusz Kamiński nie wykonał wyroku dobrowolnie – mówi WP pełnomocnik Mirosława Drzewieckiego, mecenas Jacek Dubois.

Reklama

Egzekwowania wyroku zaniechał również sam były minister sportu. Dlaczego? – Kiedy składał pozew do sądu, był czynnym politykiem. Kiedy wyrok zapadał, nie był w Platformie i sprawa straciła dla niego znaczenie. Wyrok skazujący go usatysfakcjonował – zdradza WP bliski znajomy Drzewieckiego, polityk PO. - Nie jestem w stanie ocenić motywów mojego klienta. Gdyby nas zobowiązał do egzekucji wyroku, zapewne byśmy to zrobili. Ale w tym przypadku nie było takiej deklaracji ze strony Mirosława Drzewieckiego – podkreśla mec. Dubois.

– To było dawno temu. Trzeba byłoby pytać moich prawników, jakie były dalsze losy sprawy – wyznaje WP Mirosław Drzewiecki. Z kolei Mariusz Kamiński nie chce komentować sprawy. - Minister Koordynator Służb Specjalnych nie komentuje informacji, o które pan pyta – przekazał WP Stanisław Żaryn, rzecznik ministra.

Co istotne, w trakcie procesu były szef CBA podtrzymywał wypowiedziane przez siebie słowa. - Wyrok sądu dotyczący rzekomego zniesławienia Mirosława Drzewieckiego uważam za nieobiektywny i niesprawiedliwy – mówił. Tymczasem zastępczyni prokuratora generalnego Marzena Kowalska stwierdziła na procesie, że "śledztwo nie potwierdziło, że Drzewiecki prał brudne pieniądze".

Reklama