- Ta przestępczość była ścigana - oświadczył Andrzej Seremet. Wskazał również na problem z interpretacją prawa i orzecznictwem Sądu Najwyższego ws. tego typu przestępczości.

Reklama

Przypomniał, że linia orzecznicza SN z lat 2000. wskazywała, żeby przy przestępstwach z użyciem "pustych faktur" używać jedynie Kodeksu karnego skarbowego, a nie Kodeksu karnego. Tymczasem w 2009 r. pojawiło się odmienne orzeczenie SN i "w PG zastanawialiśmy się, czy nie wystąpić do SN o ujednolicenie stanowiska". Ale - jak zauważył Seremet - do tego nie doszło, bo nie było dwóch odmiennych linii orzeczniczych, tylko jedna i odmienne pojedyncze orzeczenie.

Szef komisji Marcin Horała (PiS) dociekał, dlaczego stosowano Kodeks karny skarbowy, który - według niego - za wielkie wyłudzenia przewidywał niewielkie grzywny.

Seremet odparł, że Kks przewiduje w odpowiednich okolicznościach karę do 5, a nawet 10 lat więzienia i wyższe grzywny. - To nie wypada aż tak strasznie drastycznie na niekorzyść Kodeksu karnego skarbowego, jak mogłoby się wydawać - ocenił.

Reklama

B. prokurator generalny przypomniał też, że po otrzymaniu sygnałów m.in. ze strony branży stalowej ws. napływu do kraju stali nieobłożonej podatkiem VAT, wprowadzono tzw. odwrócony VAT na wyroby stalowe, za co branża stalowa - jak podkreślił - w 2012 r. skierowała do niego podziękowania.

Seremet był także pytany, czy jako prokurator generalny prowadził wystarczające działania ws. ścigania przestępczości i strzeżenia interesów państwa. - Wydaje mi się, że zrobiłem wszystko co możliwe na tym etapie, przy całej mojej wiedzy o wszystkich zjawiskach, jakie wtedy były moim udziałem - powiedział.

Seremet zwrócił uwagę, że ściganie przestępstw VAT-owskich nie jest tylko domeną prokuratorów. - Tym zajmują się przede wszystkim urzędy skarbowe i odpowiednie służby finansowe. Kodeks karny skarbowy rolę prokuratora traktuje trochę inaczej. Nie jest on nawet wymieniony jako organ postępowania przygotowawczego - zaznaczył.

Reklama

Jak dodał, "próba zdefiniowania problemu, że to prokuratorzy są winni temu, że powstała taka luka, jest niezasadnym postawieniem sprawy". - To jest także kwestia działalności operacyjnej. Prokurator jest na końcu dopiero, czy w środku tego łańcucha. Inicjatywa nie wychodzi od prokuratora. Prokuratorzy nie mają możliwości stosowania metod operacyjnych w tym zakresie wykrywczym działalności - podkreślił Seremet.

Jego zdaniem Prokuratura Generalna nie miała bezpośredniego nadzoru nad prokuratorami i nad prowadzonymi postępowaniami w innych jednostkach niż prokuratury apelacyjne. Na pytanie, czy miał możliwość bezpośredniego wpływu w czynności prokuratorów dot. śledztw wobec przestępstw gospodarczych powiedział, że nie miał możliwości ingerencji w te śledztwa.

- Nie było możliwości ingerencji w czynności procesowe prokuratora ze strony żadnego z przełożonych. W czasach mojego urzędowania nie było żadnej możliwości pisemnej i jakiejkolwiek innej formy ingerencji. Prokurator nadrzędny mógł swojemu podwładnemu tylko uchylić jakieś decyzje, ale nie mógł nakazać mu podjęcia jakiejś czynności - zaznaczył świadek.

Seremet: Prokuratura za moich czasów była niedofinansowana

- W ciągu całej mojej kadencji (2010-2016) prokuratura była niedofinansowana, musieliśmy walczyć o pieniądze, czasem wręcz ich brakowało - zeznał również Seremet.

- Co roku walczyliśmy o pieniądze i budżet za każdym razem był za "krótki" - mówił. Seremet dodał, że jego monity w Ministerstwie Finansów "nigdy nie były traktowane poważnie".

- Robiliśmy wszystko, żeby prokuratura mogła działać, ale działo się to kosztem dobrej działalności - powiedział. Jak tłumaczył, można było działać bez niezależności finansowej, ale sytuacja, w której brakowało pieniędzy na postępowania przygotowawcze - m.in. na opinie biegłych - "nie była sytuacją komfortową". - Cała instytucja była narażona na to, że jej działanie jest wysoce zagrożone - dodał Andrzej Seremet.

Były prokurator generalny zeznał też, że w czasie narad z prokuratorami apelacyjnymi i okręgowymi wielokrotnie omawiano koordynację zwalczania przestępstw związanych z VAT "i w ogóle przestępczości zawierającej element transterytorialny, żeby gubić tropy". W każdej Prokuraturze Apelacyjnej był koordynator ds. przestępstw VAT, który miał jednak szersze zadanie - "łączenia śledztw, które pączkowały w różnych częściach kraju" - mówił Andrzej Seremet.

Podkreślił, że w czasie sprawowania przez niego funkcji prokuratura spotykała się z negatywnymi ocenami przedsiębiorców. - Była traktowana jako czynnik hamujący rozwój przedsiębiorczości. Pamiętam spotkanie w BCC, gdzie atakowano mnie dość gwałtownie - mówił. Jak dodał, nie pamięta sformalizowanej współpracy prokuratury z biznesem.