"Z niedowierzaniem przyjąłem (czwartkowe - PAP) wystąpienie eurodeputowanej Platformy Obywatelskiej Julii Pitery podczas debaty w Parlamencie Europejskim, poświęconej roli niemieckiego Urzędu ds. Dzieci i Młodzieży, posiadającego złą sławę Jugendamtu. Do polskiej opinii publicznej docierały liczne przykłady skandalicznych działań urzędników Jugendamtu wobec Polaków, z brutalnym i bezpodstawnym odbieraniem polskich dzieci włącznie. Rodziło to skargi Polaków, których doświadczyło cierpienie całych rodzin, zwłaszcza dzieci" - napisał w oświadczeniu Wójcik.

Reklama

"Z całą mocą stwierdzam, że działanie eurodeputowanej PO stoi w sprzeczności ze stanowiskiem polskiego rządu, który dobro polskich dzieci traktuje jako cel priorytetowy. Działania takie jak czwartkowe wystąpienie eurodeputowanej Julii Pitery w Parlamencie Europejskim szkodzą polskim dzieciom, ponieważ będą wykorzystane jako argument w toczących się w Niemczech postępowaniach. Niweczą też wysiłek całego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości, które ma na celu dobro polskich dzieci. Działania te przynosiły zresztą pozytywny skutek, bo nawet wśród naukowców i polityków niemieckich coraz powszechniejsza stawała się krytyka działań Jugendamtu" - podkreślił wiceminister sprawiedliwości.

"Dlatego zwracam się do Pana Grzegorza Schetyny o odpowiedź na pytanie, czy stanowisko Julii Pitery przedstawione w Parlamencie Europejskim było opinią całej Platformy Obywatelskiej. Jeśli nie podziela Pan tych skandalicznych słów, to apeluje do Pana o publiczne wyrażenie dezaprobaty dla działań Julii Pitery, które bardzo szkodzą sprawie polskich rodzin i dzieciom pokrzywdzonym przez Jugendamt. Są granice uległości wobec interesu oficjalnie przedstawianego przez niemiecki rząd. Priorytetem dla wszystkich polskich polityków powinno być utrzymanie dobrych relacji z innymi krajami, ale nade wszystko dobro naszych Rodaków. Zwłaszcza polskich dzieci" - zakończył Wójcik.

W czwartek w PE w Strasburgu odbyła się debata na temat kontrowersyjnych działań niemieckiego Urzędu ds. Dzieci i Młodzieży (Jugendamt) w sporach rodzinnych dotyczących dzieci. Punktem wyjścia jest projekt rezolucji, który mówi o dyskryminowaniu w tych sporach rodziców, którzy nie są Niemcami.

Reklama

W debacie wzięła udział unijna komisarz ds. sprawiedliwości Viera Jourova oraz kilkunastu europosłów, w tym kilku polskich. Projekt rezolucji powstał, bo do komisji petycji PE dotarło wiele skarg w sprawie dyskryminowania przez Jugendamt rodziców niebędących obywatelami niemieckimi. Europosłowie wzywają w nim do przeprowadzenia dokładnych kontroli procedur i praktyk stosowanych w niemieckim systemie prawa rodzinnego.

Europarlamentarzyści PiS skrytykowali podczas debaty działania niemieckiego urzędu. Ich zdaniem w sporach rodzinnych Jugendamt dyskryminuje tych rodziców, którzy nie są Niemcami.

Zdaniem Urszuli Krupy (PiS) urząd, który w założeniu miał dbać o dobro dzieci, w rzeczywistości działa często przeciwko dzieciom, odbierając je rodzicom, szczególnie obcokrajowcom z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, bardzo często "z błahego lub wyimaginowanego powodu".

Reklama

Inne zdanie podczas debaty wyraziła Julia Pitera (PO). Według niej sprawa ma charakter "polityczny". Jak oceniła, temat Jugendamtu regularnie powraca, stając się narzędziem w walce politycznej, zasiewa niepokój i podważa zaufanie w ramach wspólnoty.

Wójcik pytany o tą sprawę w piątek w radiowej Trójce ocenił, że Pitera swoim wystąpieniem stanęła w obronie Jugendamtu, stała się rzecznikiem Jugendamtu. Mówiąc o wystąpieniu Pitery wiceminister sprawiedliwości ocenił, że to jest szczególnie szkodzące Polsce, szczególnie szkodzące rządowi wystąpienie.

Wójcik przyznał też, że ministerstwo sprawiedliwości styka się na co dzień z problemami Polaków, których dzieci umieszczono w Jugendamtach. Przyznał jednak, że nie jest stanie określić skali tego problemu. Jugendamty to są organizacje samorządowe. Nie ma prowadzonych statystyk, ile dzieci jest w ogóle umieszczanych w Jugendamtach (...) Nie jesteśmy w stanie dokładnie sprawdzić, ile jest dzieci polskich, bo nie są prowadzone tego rodzaju badania - wyjaśnił.

Jest jedna rzecz; nam chodzi jako rządowi, żeby jeżeli już dziecko musi być umieszczone gdzieś w rodzinie zastępczej, to niech będzie umieszczone w rodzinie, gdzie się mówi po polsku - dodał. My jako rząd, razem z Węgrami i Łotyszami przygotowaliśmy poprawkę do rozporządzenia +Bruksela II bis+. Chcemy, żeby zawsze tożsamość dziecka była zachowana. (...) Dotyczy to każdego kraju członkowskiego Unii Europejskiej - przypomniał. Ocenił też, że obecnie trwa debata w PE, czy taką poprawkę poprzeć. W jego ocenie jest na to szansa.