"Fakt" informuje, że dotarł do aktu oskarżenia w sprawie Piniora. Jak pisze, zebrany materiał bardzo obciąża byłego senatora PO.

Reklama

Pinior został oskarżony o przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie co najmniej 40 tys. zł w zamian za załatwienie w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju oraz w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie korzystnego rozstrzygnięcia sprawy Tomasza G., biznesmena inwestującego na Dolnym Śląsku. Do popełnienia tego przestępstwa miało dojść w 2015 r. O współudział został też oskarżony asystent senatora.

Jak pisze "Fakt", akt oskarżenia opiera się na materiałach CBA z operacji o kryptonimie "Soda". "To podsłuchy i wyciągi z kont Piniora i jego asystenta, zestawione z jego aktywnością i spotkaniami" - wyjaśnia gazeta. Publikuje również stenogramy.

Jak relacjonuje "Fakt", sprawa rozpoczyna się 1 czerwca 2015 r., kiedy Tomasz G. kontaktuje się z asystentem Piniora pytając, czy działa jeszcze politycznie. Ten potwierdza, że tak i że jest kandydatem w wyborach do Sejmu. Podkreśla, że ma dwie propozycje startu, z list PO lub Nowoczesnej.

Reklama

Biznesmen prosi asystenta ówczesnego senatora Platformy o spotkanie, bo - jak mówi w stenogramie - "ma temat natury formalnej, prozaicznej, natury formalnej w ministerstwie" i liczy na jego pomoc. Asystent odpowiada mu, że "nie ma sprawy". "Jestem z Józkiem do twojej dyspozycji" - dodaje.

Gazeta informuje, że następnego dnia (2 czerwca 2015 r.) Tomasz G. i asystent senatora spotykają się we Wrocławiu. W czasie tego spotkania, asystent Piniora dzwoni do sekretariatu ministra i próbuje umówić ówczesnego senatora PO na rozmowę z ówczesnym wiceministrem infrastruktury i rozwoju Pawłem Orłowskim. Dopytywany, w jakiej sprawie, mówi: "a mamy taką drobną interwencję senacką - prośbę o pomoc".

"Fakt" podaje, że 11 czerwca dochodzi do spotkania Piniora z wiceministrem Orłowskim. Z kolei 12 czerwca Tomasz G. przesyła na konto byłego senatora PO 5 tys. zł. Potwierdził to przez SMS wysłany do asystenta: "5 tys. jest na koncie. TG". Asystent odpowiada: "Dzięki", a następnie wysyła SMS do Piniora: "Jest już na koncie, pozdrawiam".

Reklama

W kolejnych dniach asystent dzwoni do resortu infrastruktury i rozwoju, dopytując o decyzję wiceministra ws. "interwencji" senatora. 22 czerwca otrzymuje odpowiedź, że decyzja jest pozytywna. Tomasz G., który dowiedział się o rozwiązaniu sprawy, przesyła kolejne 5 tys., o czym asystent informuje Piniora. W rozmowie telefonicznej Pinior dopytuje, "jak sytuacja", na co jego pracownik odpowiada: "No, właśnie dlatego do ciebie dzwoniłem. Załatwiłem piątkę. Masz to już na koncie na 100 proc.".

Następnego dnia, 23 czerwca asystent otrzymuje SMS od biznesmena, w którym ten podkreśla, że nie ma potrzeby zwrotu 5 tys., bo jak się okazuje, sama zgoda wiceministra nie wystarcza do załatwienia sprawy - potrzebna jest jeszcze opinia od straży pożarnej. 2 lipca wszyscy trzej - Pinior, Tomasz G. oraz asystent - spotykają się we Wrocławiu. "Tam pewnie pada obietnica załatwienia sprawy" - przekonuje "Fakt". Potem asystent Piniora dostaje SMS od Tomasza G.: "Jarku, podaj jednak numer rachunku, bo nie mam przy sobie". 3 lipca Pinior informuje swojego pracownika, że nie otrzymał przelewu, ten od razu dzwoni do biznesmena, który mówi mu, że jeszcze nie zrobił przelewu. Po rozmowie od razu go wysyła.

9 lipca Pinior spotkał się z zastępcą komendanta Państwowej Straży Pożarnej. Ostateczna decyzja w tej sprawie zostaje podpisana 9 września. Ostatni przelew trafia do byłego senatora PO 22 września.

17 grudnia ma się rozpocząć we Wrocławiu proces byłego senatora PO Józefa Piniora i jego asystenta. Obaj są oskarżeni o korupcję, m.in. o przyjęcie co najmniej 40 tys. zł. Pinior od początku deklaruje, że udowodni w sądzie swą niewinność.