Jak podaje Onet.pl, szef rządu od lipca nie znalazł czasu, by odpowiedzieć na pismo sędziego. Tym samym, jak czytamy w skardze, "rażąco przekroczył terminy do załatwienia sprawy" (art. 8, 12, 35 par. 1 i art 36 par. 1 KPA).

Reklama

Wszystko zaczęło się od słów rzeczniczki rządu. Joanna Kopcińska w połowie lipca tego roku mówiła, jaki jest cel wdrażanej przez rząd PiS reformy sądownictwa. - Chcemy, aby już nigdy więcej nie było sędziów na telefon, żeby nie było sędziego Łączewskiego i innych, którzy mają pewne karty, których nie powinien mieć sędzia orzekający, wydający sprawiedliwe wyroki - mówiła.

Kilka dni później sędzia Łączewski napisał do premiera, żądając wyjaśnień. M.in., czy słowa rzeczniczki rządu to stanowisko Rady Ministrów, czy "eksces Joanny Kopcińskiej" - opisuje sprawę Onet na podstawie kopii pisma sędziego. Pada tam również pytanie: "jakiego rodzaju konsekwencje służbowe zamierza Pan wyciągnąć wobec Joanny Kopcińskiej, która w swoich słowach zamieściła groźbę co najmniej pozbawienia mnie urzędu".

Przypomnijmy: Wojciech Łączewski to sędzia, który w marcu 2015 r. skazał Mariusza Kamińskiego na trzy lata więzienie. Obecny minister został później ułaskawiony przez prezydenta Dudę.

Reklama

Łączewski chce też wiedzieć, czy Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, "skazani przez Sąd Rejonowy dla Warszawy – Śródmieścia w Warszawie wyrokiem z dnia 30 marca 2015 r., jako członkowie Rady Ministrów podejmowali lub zlecali podjęcie działań przeciwko mnie, które miałyby na celu wyeliminowanie mnie z zawodu sędziego, względnie czy Prezes Rady Ministrów zlecił podjęcie tego rodzaju działań w zakresie swoich kompetencji, w tym tych określonych niejawnymi aktami prawnymi".

Na żadne z pytań premier nie odpowiedział. Nie zareagował również na wysyłane przez sędziego ponaglenie.

Tymczasem Kodeks postępowania administracyjnego, na który powołuje się sędzia stanowi, że organy administracji publicznej obowiązane są załatwiać sprawy bez zbędnej zwłoki. Jeśli załatwienie sprawy wymaga prowadzenia postępowania wyjaśniającego - dany organ ma miesiąc na odpowiedź. Dwa miesiące, jeśli sprawa jest szczególnie skomplikowana.

Reklama

- Sądzę, że pan premier Morawiecki będzie miał teraz możliwość przetestowania w praktyce sprawności wymiaru sprawiedliwości po reformie, jaką proponował jego rząd, i z której ostatecznie się wycofał, przynajmniej częściowo - uznał sędzia Łączewski. - Jeśli w praktyce tak przebiega załatwianie spraw, jak ja doświadczyłem na własnej skórze, to trudno by zlekceważony obywatel poważnie traktował jakiekolwiek obietnice formułowane przez człowieka, który nie panuje nad podległym mu urzędem.