W czwartek przed komisją weryfikacyjną adwokat Robert Nowaczyk powiedział, że Krasnodębski chciał od niego kupić mieszkanie w zreprywatyzowanej kamienicy przy ul. Mierosławskiego w Warszawie, gdzie - jak mówił - wcześniej dokonano eksmisji biednych lokatorów. Krasnodębski, odnosząc się później do tego fragmentu wypowiedzi świadka, zaprzeczył, by kupił od niego mieszkanie.

Reklama

Pytany w piątek w RMF FM o informacje podane przez Nowaczyka Krasnodębski powiedział: Nie kupiłem mieszkania w zreprywatyzowanej kamienicy. Nie kupiłem od pana Nowaczyka. Dodał, że w 2016 r. rzeczywiście planował kupić mieszkanie i kupił wtedy dwa mieszkania. Jednak żadne z tych mieszkań nie jest w zreprywatyzowanej kamienicy - podkreślił Krasnodębski. Zdaniem europosła, zeznania Nowaczyka, to jest bardzo poważny problem. Bo wychodzi gangster i rzuca oskarżenia na prawo i lewo. No i wszyscy są bardzo pobudzeni i uważają, że coś było - powiedział.

Odnosząc się do zeznań Nowaczyka Krasnodębski, pytany, czy zeznania te uderzą w PiS, ocenił, że nic w nich nie ma. Będziemy atakowani w każdy sposób. Ja prawdopodobnie będę uchodził za kogoś, kto stał za aferą reprywatyzacyjną po tych słynnych zeznaniach. Można każdą bzdurę wymyślić - dodał europoseł.

W czwartek przed komisją weryfikacyjną Nowaczyk mówił też m.in., że z opowieści b. wiceszefa Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba R. wie, że brat obecnego szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacka Sasina - Mariusz skupował roszczenia, kiedy jego brat był wojewodą mazowieckim. Sasin zaprzeczył tym informacjom nazywając je "piramidalną bzdurą".

Reklama

Nowaczyk mówił także, że Jakub R. powiedział mu, że systematycznie spotykał się m.in. z obecnym zastępcą ministra koordynatora służb specjalnych Maciejem Wąsikiem (w l.2006-2009 zastępcą szefa CBA) i obecnym szefem CBA Ernestem Bejdą (w l. 2006-2009 zastępcą szefa CBA). Nowaczyk zeznał, że Jakub R. powiedział mu, że został zatrudniony w ratuszu, aby załatwić sprawę nieruchomości przy ul. Srebrnej 16. (gdzie mieści się siedziba spółki Srebrna) oraz że w 2016 r. Jakub R. miał zapewniać, że jeśli Nowaczyk odda 30 proc. swoich dochodów z reprywatyzacji, to CBA będzie miało nad nim pieczę.

Krasnodębski był też w piątek w RMF FM pytany, czy tzw. "taśmy Kaczyńskiego" zaszkodzą PiS. Znając nastroje społeczne to mogą nam zaszkodzić. Czy w tych taśmach jest coś co mnie mogłoby zbulwersować? Tak nie jest. Nie bulwersuje mnie to - powiedział europoseł.

Reklama

Europoseł: Jedną ze słabości naszych rządów jest polityka kadrowa

Krasnodębski pytany w RMF FM, czy b. minister obrony narodowej Antoni Macierewicz ponosi polityczną odpowiedzialność za działalność Bartłomieja M., powiedział, że minister Macierewicz był nieostrożny. Może Macierewicz był nieostrożny, może to jest kwestia zaufania - dodał. Uważam, że jedną ze słabości naszych rządów jest polityka kadrowa - oświadczył europoseł PiS. Przyznał, że przykład Bartłomieja M. może o tym świadczyć. Jak dodał, szybko niektórzy młodzi ludzie awansują i wtedy trudno się oprzeć pokusie władzy.

We wtorek wieczorem w Prokuraturze Okręgowej w Tarnobrzegu Bartłomiej M. oraz b. poseł PiS Mariusz Antoni K. usłyszeli zarzuty "powoływania się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł". Ponadto Bartłomiej M. i była pracownica MON Agnieszka M. usłyszeli zarzuty przekroczenia swoich uprawnień jako funkcjonariuszy publicznych i działania na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej w związku z zawartą przez nią umową szkoleniową. Według prokuratury, mieli tym doprowadzić do wyrządzenia spółce szkody w wysokości 491 964 zł.

Prokuratura będzie wnioskowała o trzymiesięczny areszt dla Bartłomieja M. i Mariusza Antoniego K. Wobec byłej pracownicy MON prokuratura zastosowała środki wolnościowe. Pozostali z sześciorga zatrzymanych w poniedziałek w Warszawie przez CBA również usłyszeli zarzuty.

B. członkowi zarządu PGZ Radosławowi O., b. dyrektorowi biura marketingu PGZ Robertowi K. oraz b. dyrektorowi wykonawczemu firmy Robertowi Sz. zarzucono działania na szkodę spółki i wyrządzenia jej szkody majątkowej w wielkich rozmiarach. Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu zastosował we wtorek wieczorem trzymiesięczny areszt wobec trzech byłych pracowników PGZ S.A