Pytany o "piątkę Kaczyńskiego", były wicepremier odpowiada, że "ani Kaczyński, ani Morawiecki ze swoich kieszeni tego nie zapłacą". - Gdybyśmy postawili pytanie, czy 40 mld zł wyciągniętych z kieszeni ludzi i rozdanych tym samym lub innym ludziom, to dobry pomysł, to pewnie ogromna większość zastanowiłaby się i pewnie odpowiedziałaby, że jednak zły. I będą mieli rację - zauważa Leszek Balcerowicz w wywiadzie dla "Super Expressu".

Reklama

- Na krótką metę można Polskę jeszcze bardziej zadłużać, ale prędzej czy później trzeba będzie podnosić podatki. Żeby uzyskać tak duże środki, to trzeba by było np. podnieść VAT z 23 do 28 proc. Nie twierdzę, że te podwyżki będą tak konkretnie wyglądały, ale nie uciekniemy przed kolejnym – i to dużym – wyciąganiem pieniędzy z naszych kieszeni - dodaje profesor.

Były prezes NBP twierdzi, że "za cząstkę 40 mld zł, które mają być rozdane, można zrobić wiele innych pożyteczniejszych rzeczy". - Drobna część tej kwoty pozwoliłaby zmniejszyć liczbę zgonów z powodu smogu. Za kilkaset milionów można dofinansować szpitale onkologiczne, by mniej ludzi umierało. Trzeba pokazywać jakie są koszty tego rozdawnictwa - mówi.

- Gdyby każdy Polak wiedział, ile z tego powodu musi zapłacić więcej podatków, albo ilu ludzi z powodu pisowskiego rozdawnictwa umrze na raka lub z powodu smogu, zmieniłby zdanie. Nie jest tak, że poparcie PiS nie spada, bo wprowadzili 500 plus - kontynuuje Balcerowicz.

Reklama

Jego zdaniem dobre notowania partii rządzącej wynikają z faktu, że "PiS odziedziczył poprawiającą się koniunkturę w Unii Europejskiej. I w związku z tym, a nie z powodu polityki PiS, sytuacja wielu milionów ludzi się poprawiła". Jednak "ta koniunktura się kończy" - dopowiada ekonomista.

Według Balcerowicza "podatki trzeba traktować uniwersalnie, a nie wybierać sobie poszczególne grupy i obdarzać je przywilejami". - Podstawowy problem jest taki, że tych pieniędzy nie ma. Idziemy w kierunku spowolnienia gospodarczego, dochody z podatków nie będą rosły tak szybko jak w ostatnich latach. Można tylko zaciągać kredyty, które trzeba będzie spłacić, albo podwyższyć podatki. Za prezenty ktoś zapłaci. A prezenty rozdawane przez populistów są zatrute - mówi.

Pytany o wybory do europarlamentu, Balcerowicz odpowiada, że "nie ma dużego wyboru". - Najsilniejszą przeciwwagą dla destrukcyjnych rządów PiS jest Koalicja Europejska. Musi się jednak lepiej zorganizować, musi mieć silny i dobry przekaz. Stawka jest niebywała, prawie jak w 1989 roku. Czy mamy iść drogą wschodnią, czy będziemy żyć w normalnym ustroju - twierdzi profesor.

Reklama

Z kolei na pytanie o kontrowersyjną Kartę LGBT+, Balcerowicz zauważa, że w przeciwieństwie do większości krytyków ją przeczytał. - Niestety, potępiający chyba jej nie przeczytali. I słyszę insynuacje z ust Kaczyńskiego o "seksualizacji dzieci". Jeżeli jakaś "seksualizacja" dzieci następowała, to na niektórych plebaniach w Polsce. A Kościół i jego hierarchowie powinni się zastanowić, co robią. Część z nich popiera partię, która wbrew głównemu przesłaniu chrześcijaństwa stosuje niegodziwe metody. Która podważa to, co poparł Jan Paweł II, czyli silna obecność Polski w UE! Zamiast przyłączać się do haniebnej kampanii PiS, niech hierarchia Kościoła zastanowi się, czy nie powinna się rozliczyć z przypadków pedofilii w kościele, tak jak rozliczył się Kościół w Australii, Niemczech czy USA - komentuje profesor.

Na koniec Leszek Balcerowicz zauważa także, że Lech Wałęsa to "bohater narodowy". - Wielkość człowieka poznaje się po jego zachowaniu w najtrudniejszych sytuacjach. I Wałęsa sprawdził się jako przywódca Solidarności w latach 80. i później - podsumowuje.