Ryszard Kalisz pojawił się w studiu Polsat News po kilkutygodniowej przerwie od mediów. A że dyskusja tym razem dotyczyła jego żony, to emocje wzięły górę. - Urządzono na nią bezprzykładną i bezprawną nagonkę - mówił. - Dokonali linczu.

Reklama

Wyraźnie zdenerwowany wskazywał też, że media naruszyły prawo i dobra osobiste jego żony. Przypominał, że do momentu prawomocnego wyroku obowiązuje domniemanie niewinności i "anonimizacja danych". - Ile Ryszard Kalisz ma żon? Jedną! Czyli wiadomo, o kogo chodzi! - podkreślał.

Ryszard Kalisz opisał przy tym okoliczności zatrzymania jego żony i tego, co ze sprawą działo się później. - Ludzie, którzy z nią rozmawiali, mówili, że była zupełnie trzeźwa. Była badana alkomatem 10 razy i za każdym razem wykazywał zero. 12 próba skończyła się wynikiem 2,5, ale po 10 minutach miała o ponad promil mniej.

Reklama

- Przeciek był po dwóch tygodniach od zdarzenia. Co się wcześniej z tą informacją działo? - pytał.

Dał do zrozumienia, że atak na jego żonę jest nieprzypadkowy. - Olechnowicz, Niesiołowski, Palikot. Czy pan jest osobą naiwną? - zapytał też prowadzącego.

"2,5 promila w wydychanym powietrzu"

Żonie byłego polityka SLD Ryszarda Kalisza - usłyszała zarzuty za jazdę autem po pijanemu - grożą dwa lata więzienia.

Chodzi o wydarzenia z drugiej połowy lutego. Dominika K. została zatrzymana na ul. Conrada w Warszawie, w związku z uzyskaną przez policję informacją, "iż kierująca pojazdem marki Land Rover może znajdować się w stanie nietrzeźwości".

Policję mieli powiadomić pracownicy stacji benzynowej, którzy wyczuli od kobiety woń alkoholu. Na miejsce przyjechali policjanci, którzy wylegitymowali kobietę. Skontrolowali też jej stan trzeźwości. Jak poinformował rzecznik prasowy prokuratury okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński, kobieta miała "2,5 promila w wydychanym powietrzu". Według relacji mediów Dominika K. samochodem wiozła swojego 3,5-letni syna.

Dominice K. postawiono zarzut prowadzenia auta pod wpływem alkoholu. Sprawę nadzoruje Prokuratura Rejonowa Warszawa Żoliborz w Warszawie.

Za prowadzanie pojazdu po pijanemu grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch, zakaz prowadzenia pojazdów na okres nie krótszy niż trzy lata, a maksymalnie 15 lat oraz świadczenie pieniężne w kwocie co najmniej pięć tys. zł, a maksymalnie 60 tys. zł.
Reklama

Odpowiedzialność karna to jednak nie jedyne konsekwencje, jakie grożą Dominice K. Kobieta jest adwokatem, a prowadzenie po pijanemu pojazdu, w którym znajduje się dziecko, to naruszenie zasad godności tego zawodu. - W związku z wykonywanym zawodem adwokata, o przedstawieniu zarzutów i prowadzonym postępowaniu karnym, poinformowane zostały odpowiednie organy - informował PAP prok. Łapczyński.

W związku z tym Dominice K. grożą jeszcze kary dyscyplinarne takie jak: nagana, upomnienie, kara pieniężna, czy zawieszenie w czynnościach zawodowych na czas od trzech miesięcy do pięciu lat, czy nawet wydalenie z adwokatury.