Marsz jest organizowany przez środowiska narodowe, m.in. przez wystawiającą listy w wyborach do PE Konfederację Korwin Braun Liroy Narodowcy. Organizowany jest pod hasłem "Stop dyktatowi Berlina i Brukseli".

Reklama

1 maja przypada 15-lecie polskiego członkostwa w Unii Europejskiej. Marsz ma zacząć się o 13 na Placu Zamkowym.

Decyzję o zakazie władze Warszawy w piątkowym komunikacie argumentowały zajęciem terenu przez Kancelarię Prezydenta, która na pl. Zamkowym organizuje uroczystości z okazji 3 maja. W związku z tym od 30 kwietnia na placu będą trwały prace przygotowawcze. Stołeczny urząd zwracał ponadto uwagę, że 1 maja w Zamku Królewskim odbędzie się organizowane przez Kancelarię Premiera spotkanie szefów rządów państw Unii Europejskiej – oprócz polskiego premiera obecni będą przedstawiciele Bułgarii, Chorwacji, Cypru, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Malty, Rumunii, Słowacji, Słowenii i Węgier.

Reklama

Rzecznik miasta Kamil Dąbrowa wyjaśnił w niedzielę PAP, że to względy bezpieczeństwa były bezpośrednią przyczyną, dla której miasto nie zgodziło się na organizację marszu.

- 10 tysięcy osób, maszyny budowlane na placu i sprzęt ciężki to nieszczęście gotowe. Do tego jeszcze ogródki kawiarniane na pl. Zamkowym i w samym Zamku Królewskim spotkanie premierów, które organizuje KPRM - podkreślił Dąbrowa. - Uważamy, że jest to luka w prawie, która pozwala na to, aby tam się odbywały dwie imprezy jednocześnie - dodał.

Reklama

Jak zaznaczył, w tej sytuacji odpowiedzialność za bezpieczeństwo demonstrujących spoczywa na kierownictwie MSWiA, które nadzoruje policję. - Mamy nadzieję, że wszystko odbędzie się bezpiecznie i spokojnie, ale w tej chwili pozostaje już tylko nadzieja - powiedział.

Władze miasta po otrzymaniu decyzji sądu i jej uzasadnienia rozważą wniesienie zażalenia.

Uchylenie zakazu skomentował także w mediach społecznościowych sam Trzaskowski . "Sąd zdecydował, że marsz narodowców 1go maja może się odbyć, mimo wcześniejszego zgłoszenia innego wydarzenia w tym samym miejscu i zagrożenia bezpieczeństwa. To ewidentna luka w prawie. Teraz duża odpowiedzialność spoczywa na policji i kierownictwie MSWiA, żeby wszystkie wydarzenia odbyły się pokojowo" - napisał prezydent miasta.