Jak Polska długa i szeroka niesie się lament: nie ma młodych w samorządach, brakuje ich nowego spojrzenia i witalności. Gdyby nie ci wredni starzy, wszystko wyglądałoby inaczej. Kraj by rozkwitł, ludzie pokraśnieli, przyroda wypiękniała. Krowy by się cieliły w dwójnasób, a 500 plus potroiło.

Reklama

Na krajowej scenie duopol PiS i PO, aż się człowiek wzdraga na myśl, że znów będzie musiał wybierać między Kaczyńskim a Schetyną. W samorządach, a już zwłaszcza powiatowych, podobnie – burmistrz od 17 lat na stanowisku, radni od trzech kadencji, wciąż te same twarze. Demokratyczny wybór sprowadzony do głosowania za albo przeciw obecnie rządzącym, bo nie ma konkurencji.