- Ja bym nie działał w taki sposób, żeby policyjnie ścigać ludzi, którzy jakoś demonstrują swoje poglądy w sposób nawet skrajny, jeśli to bezpośrednio nie zagraża innym ludziom – mówił Jerzy Buzek.

Reklama

- Jestem za tym, żeby nie używać skrajnych symboli do demonstrowania swoich postaw, swoich uczniów religijnych. Ja uważam, że uczucia religijne, także nasze wybory moralne są w dużym stopniu naszą sprawą wewnętrzną. To nam daje właśnie wolność, którą mamy zapisaną w konstytucji – podkreślił jednak również gość Radia ZET.

- To są demonstracje, które przeczą racjonalnej, spokojnej debacie publicznej, a nam zależy bardzo na tym, żeby ta debata była bardzo wyrównana, jeśli chodzi o ilość biorących w dyskusji, żebyśmy mieli argumenty po każdej stronie. Ja nie jestem za takimi skrajnymi demonstracjami, nawoływaniem poprzez tego rodzaju demonstracje do jakiegoś skrajnego postępowania. To trzeba robić stopniowo – ocenił Buzek.

- Niestety mamy taki styl, przeszliśmy także w mediach społecznościowych na taki styl, że najważniejszą rzeczą jest obrazić innego człowieka i wtedy ma to odpowiednią nośność. Wtedy dopiero czytają nas, jeśli to jest bardzo ostre i skrajne – uznał były premier.

Reklama

Jerzy Buzek negatywnie ocenił również piątkowe wystąpienie redaktora naczelnego „Liberte!” Leszka Jażdżewskiego na Uniwersytecie Warszawskim.

Na pytanie, czy podpisałby się pod takimi słowami, odpowiedział: "Nie, nie podpisałbym się, dlatego że tak delikatne i złożone kwestie wymagają poważnej dyskusji, ale nie w takim nastroju, że jednostronnie kogoś się o coś oskarża. To powinno być jednak bardzo wyważone".

Były premier został spytany w Radiu ZET, czy Leszek Jażdżewski tak mocnymi tezami zaszkodził Koalicji Europejskiej w kampanii do europarlamentu?

Reklama

- Ja sądzę, że właściwie każdemu ugrupowaniu by zaszkodził – ocenił. – Dlatego że takie skrajne poglądy wygłaszane na uniwersytecie... Uniwersytet jest po to, żeby dyskutować, żeby przedstawiać nawzajem argumenty. I tam zabrakło jakiejkolwiek dyskusji nad czymkolwiek.

- To było nadużycie, jeśli chodzi również o sam przebieg spotkania i to, na co ludzie byli zapraszani, a więc byli bardzo zaskoczeni ci uczestnicy tym, co się wydarzyło i co tam się działo. A po drugie, niedopuszczalne są takie jednostronne oceny bez możliwości dyskutowania - uznał.