Kiepsko to wszystko wygląda. Jak słyszę oświadczenie małżonki pana premiera, że jeśli trzeba będzie sprzedać, to weźmie tylko swoje pieniądze i przekaże zysk, że jeśli już mówi się o zysku, to coś tu jest nie tak - mówił w Radiu ZET Paweł Kukiz o artykule "Gazety Wyborczej" dotyczące działki Mateusza i Iwony Morawieckich. Jeżeli ksiądz, który sprzedawał tę ziemię, dostaje awanse, no to też nie jest do końca czytelne. To jest nie do sprawdzenia. Dopóki władzę ma partia, która ma premiera - wątpię, żeby ta partia cokolwiek zrobiła. W tym systemie ręka rękę myje. Tak samo było w poprzednim rozdaniu - dodał lider Kukiz’15.

Reklama

Polityk zauważył też, że w wielu aferach zabrakło nadzoru polityków - tak jak choćby w przypadku Amber Gold, gdzie ani premier Donald Tusk ani szefowie służb nie poinformowali obywateli o zagrożeniu. Wczoraj było ogłoszenie wyroku w sprawie Amber Gold. No i oczywiście politycy są zupełnie pominięci, mimo tej całej komisji sejmowej, na którą zostały wydane bardzo duże pieniądze. A efekt jest żaden - mówił.

"GW" napisała, że szef rządu wraz z żoną w 2002 roku kupili 15 ha gruntów za 700 tys. zł od Kościoła we Wrocławiu. Później rzeczoznawca ocenił, że nieruchomość już w 1999 r. warta byłą prawie 4 mln zł. Jak czytamy w "GW" cena działki Morawieckich sięgnęła 4 mln zł, bo władze Wrocławia zaplanowały na tych terenach inwestycje, a przez środek działki dzisiejszego premiera przebiegać ma trasa szybkiego ruchu. Gazeta napisała, że "dokumenty tej transakcji zniknęły, a obecny proboszcz nie wie, skąd ta niska cena".

Zgodnie z informacjami "GW" w śledztwie ABW, jakie w tej sprawie było prowadzone w 2006 roku, Morawiecki miał zeznać, że o gruntach dowiedział się od metropolity wrocławskiego kard. Henryka Gulbinowicza. Dziennik cytuje też odpowiedź kancelarii premiera w tej sprawie, w której napisano, że z powodu rozdzielności majątkowej małżeństwa Morawieckich grunty te są obecnie własnością Iwony Morawieckiej, a "wiedzę o możliwości zakupu działki Pani Iwona Morawiecka pozyskała m.in. od znajomego, który zajmował się pośrednictwem w sprzedaży nieruchomości".

Reklama

Pełnomocnik szefa rządu i jego żony mec. Dariusz Tokarczuk zapowiedział w poniedziałek, że w związku z artykułem w "Gazecie Wyborczej" w najbliższych dniach zostanie złożony pozew o ochronę dóbr osobistych. Wcześniej skierowanie do sądu pozwu cywilnego zapowiedziało Centrum Informacyjne Rządu. W oświadczeniu CIR napisano m.in., że artykuł w "GW" "opiera się o niedopowiedzenia, domysły, spekulacje i nieprawdziwe sformułowania". "Służy to przedstawieniu premiera i jego żony w złym świetle – gdy w rzeczywistości sam artykuł jest pełen manipulacji i nierzetelności" - czytamy w oświadczeniu.