Jak podkreślił, kandydatura Szczerskiego wypracowana została w dialogu z prezydentem Andrzejem Dudą, który - wraz z rządem - prowadzi politykę zagraniczną. Prezydencki minister jest - według Morawieckiego - osobą, która zna doskonale realia UE i jej funkcjonowania oraz znakomicie orientuje się w specyfice unijnych instytucji.

Reklama

Wcześniej szef polskiego rządu zaznaczył, że w polu zainteresowania Polski leżą w szczególności teki związane z gospodarką i szeroko pojętą infrastrukturą. Jak mówił, poruszył również z przewodniczącą-elekt KE kwestie związane m.in. "z PE, z równowagą geograficzną, z koniecznością reprezentacji, reprezentantów Polski i środkowej Europy, krajów wyszehradzkich, w ważnych komisjach", a także zaproponował "pewne obszary, szeroko rozumiane gospodarcze, infrastrukturalne, które są w polu naszych zainteresowań".

Szczerski podziękował premierowi i prezydentowi za zaufanie. Mam nadzieję, że po uzyskaniu zgody PE będę silnym punktem w KE przewodniczącej Ursuli von der Leyen. Zakres moich obowiązków to kwestia dalszych rozmów, które prowadzi premier.

Premier: Za wcześnie, by mówić, jaką tekę komisarza KE otrzyma Szczerski

Reklama

- Za wcześnie, aby mówić, jaką tekę komisarza KE otrzyma szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski; szefowa Komisji Ursula von der Leyen jest we wstępnej fazie układania propozycji - podkreślił premier. - Przyporządkowanie tek do konkretnych osób, to kwestia kilku tygodni - dodał.

Szef rządu pytany na konferencji prasowej, jaką tekę obejmie Szczerski, podkreślił, że jest "za wcześnie", aby o tym mówić. Także i pani przewodnicząca jest dopiero we wstępnej fazie układania propozycji; jeszcze od kilkunastu krajów - tak przynajmniej było na wczoraj - nie otrzymała żadnych propozycji personalnych - wskazał Morawiecki.

Według niego, zapewne "w najbliższych kilku tygodniach rozpocznie się przyporządkowanie pewnego zakresu kompetencji do konkretnych osób, do ich kompetencji".

Reklama

Premier zwracał uwagę, że każda kolejna Komisja Europejska "zwykle zmienia układ kompetencji przypisany do poszczególnych dyrekcji, poszczególnych komisji Komisji Europejskiej". - To jest prerogatywa nowej przewodniczącej i bardzo często dzieje się tak, że te kompetencje są zmieniane pomiędzy poszczególnymi tekami, trochę też dopasowując niejako zakres kompetencji do właśnie personaliów - dodał szef rządu.

Premier: Nie poruszyliśmy kwestii praworządności

- Podczas rozmowy z nową szefową KE Ursulą von der Leyen nie poruszyliśmy kwestii praworządności; uważam, że należy ten rozdział jak najszybciej zamknąć; był on nasycony niepotrzebnymi emocjami jednego z dotychczasowych komisarzy - mówił w czwartek Morawiecki.

Trwa ładowanie wpisu

- Podczas dwu i pół godzinnej rozmowy ani razu pani przewodnicząca nie wspomniała o tej kwestii, ani razu nie poruszyliśmy tej kwestii. Ja oczywiście również jej nie poruszyłem, ponieważ uważam, że należy ten rozdział jak najszybciej zamknąć, był on nasycony niepotrzebnymi emocjami jednego z komisarzy poprzedniego składu i jeszcze obecnego, bo jesteśmy jeszcze w czasie przejściowym - powiedział premier.

Według premiera całokształt wypowiedzi Von der Leyen "pokazuje jej ogromne zrozumienie dla tego podstawowego postulatu, czyli pójścia do przodu, szukania kompromisu, co jest jak najbardziej zgodne z naszym podejściem".

Premier: Były za to tematy trudne, w tym migracja i polityka handlowa

- Tutaj protekcjonizm ze strony wielkich, jak pani przewodnicząca mówiła, kontynentów, czyli Chiny, Stany Zjednoczone, oczywiście też rosnąca siła Indii - to są nasi partnerzy, ale przede wszystkim musimy dbać o nasze podwórko, o polskie miejsca pracy, o polskich pracowników po to, żeby oni jak najwięcej zarabiali - powiedział Morawiecki.

Przytoczył przykład polskich hut stali. - Jak mają radzić sobie polskie przedsiębiorstwa przemysłu ciężkiego, nawet nowoczesnego, w sytuacji jeżeli np. za 1 tonę stali płaci się 45 euro, którego nie płaci chiński, hinduski czy rosyjski eksporter do Unii Europejskiej? - zastanawiał się szef rządu.

W jego ocenie taka sytuacja jest "skrajnie niesprawiedliwa" i grozi "delokalizacją", czyli przeniesieniem miejsc pracy z Polski np. do Ukrainy. - Nie chcemy tego, chcemy, żeby te miejsca pracy, które utworzyliśmy u nas, tu zostały, żeby pracownicy coraz więcej zarabiali, o tym również rozmawiałem z panią przewodniczącą. Zgodziliśmy się co do tego, że to musi być bardzo ważny wymiar przyszłej agendy strategicznej - podkreślił Morawiecki.

Premier powiedział też, że Ursula von der Leyen jest "bardzo otwarta na nowe pomysły", które zaprezentował jej podczas spotkania. - Unia Europejska jest wielkim tankowcem płynącym po morzach świata i jego zwrot jest oczywiście nie taki prosty. Ważne, żeby te nowe idee padły na podatny grunt, były rozważane, analizowane. Mam wrażenie, że trafiło na bardzo podatny grunt - zaznaczył Morawiecki.

Morawiecki: Promocja małych i średnich firm w najgłębszym interesie polskiej gospodarki

- W Polsce mamy bardzo niewiele firm wielkich, międzynarodowych, w związku z tym Polska, polscy pracownicy nie czerpią z nich takich korzyści, jak z wielkich międzynarodowych form czerpią Niemcy czy Francuzi - zaznaczył Morawiecki.

Podkreślił, że "dla nas racją stanu jest wspieranie małych i średnich przedsiębiorstw". - Stąd wszystkie nasze działania do tej pory: obniżenie podatku CIT dla nich z 19 do 9 proc., stąd mała działalność gospodarcza, gdzie ZUS płaci się proporcjonalnie do przychodów, stąd nasza walka - o czym również mówiłem pani przewodniczącej - o sprawiedliwe zmiany w polityce klimatycznej. W szczególności w polityce transportowej, logistycznej, czyli tam, gdzie polskie przedsiębiorstwa znakomicie sobie radzą, a próbuje się teraz przyciąć im skrzydła - powiedział szef rządu.

- Promocja małych i średnich firm jest w najgłębszym interesie polskiej gospodarki, promocja na jednolitym, wspólnym rynku Unii Europejskiej. Rozmawialiśmy, jak małe i średnie przedsiębiorstwa mogą być jeszcze bardziej w nowej kadencji KE, pod kierownictwem Ursuli von der Leyen promowane - dodał Morawiecki.