-Reparacje to kwestia odpowiedzialności i moralności. Wojna, o której dziś mówimy, spowodowała w Polsce ogromne straty - przypomniał prezydent RP w rozmowie, która ukazała się w sobotnim wydaniu najpoczytniejszego niemieckiego dziennika oraz na jego stronie internetowej. Dodał, że już prezydent Lech Kaczyński zlecił "opracowanie raportu, z którego jasno wynika, że straty te nie zostały nigdy wyrównane".

Reklama

Andrzej Duda wyraził przekonanie, że zostanie znalezione rozwiązanie tego problemu. Podkreślił, że II wojna światowa i jej skutki skończyły się dla Polski tak naprawdę dopiero w 1989 roku. - Dziś mogę całym sercem powiedzieć: Polska jest wolna. Nigdy nie zapomnieliśmy historii. Ale Polska i Niemcy całkowicie się pojednały. Jesteśmy przykładem dla innych narodów. Powstało partnerstwo i przyjaźń, która nie ma sobie równych - oznajmił prezydent.

Jest to, jego zdaniem, zasługa Kościoła katolickiego, polityki Willego Brandta, Helmuta Schmidta i Helmuta Kohla, ale też zaangażowanie zwykłych Niemców, którzy popierali "Solidarność" i przysyłali do Polski paczki.

Andrzej Duda uzmysławia czytelnikom "Bilda", jak ogromną katastrofą dla Polski była II wojna światowa. Przerwała ona szybki rozwój gospodarczy, pozostawiła zgliszcza miast. Zginęło 6 mln obywateli Rzeczypospolitej. "Wyzwolenie" przez Sowietów oznaczało kolejną niewolę, oderwanie Kresów i wypędzenie z domów milionów osób, które musiały się udać na Zachód - na tereny, które przypadły Polsce po 1945 r. - Staliśmy się państwem satelickim sowieckiego imperium - jeńcami komunizmu. Chociaż zawsze odważnie walczyliśmy po dobrej stronie. Podczas wojny ani rząd, ani polska elita nie kolaborowała. Ani z Hitlerem, ani ze Stalinem. A mimo to zostaliśmy gorzko ukarani. Członkowie armii państwa podziemnego, którzy walczyli o prawdziwie wolną Polskę, aż do lat 60. byli prześladowani, więzieni i mordowani przez reżim komunistyczny - mówi prezydent Andrzej Duda.

Reklama

Korzystając z okazji wyraził wdzięczność prezydentowi RFN Frankowi-Walterowi Steimeierowi za to, że weźmie udział w obchodach 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej w Wieluniu i Warszawie. Z ubolewaniem przyznał, że podobne przedsięwzięcie z udziałem Rosji jest w chwili obecnej nie do pomyślenia. Choć zastrzegł, że Polacy i Rosjanie na poziomie międzyludzkim mają znakomite relacje. Problemy stwarza agresywna, imperialistyczna polityka Kremla.

Odpowiadając na pytanie, jakie Warszawa ma oczekiwania wobec Berlina, Andrzej Duda wymienił rezygnację z budowy gazociągu Nord Stream 2 i więcej zrozumienia dla reformy wymiaru sprawiedliwości. - Co Niemcy by zrobiły, gdyby w Trybunale Konstytucyjnym (w Karlsruhe) wciąż siedzieli wysoko postawieni sędziowie z NRD, którzy orzekali (w procesach) przeciwko działaczom na rzecz praw obywatelskich? Ci starzy komuniści nigdy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Chcemy to zmienić - tłumaczy Andrzej Duda.

Pytany, czy Polacy oprócz Fortu Trump zaakceptowaliby też Fort Merkel dla niemieckich żołnierzy, odrzekł: Nie mielibyśmy nic przeciwko rozszerzeniu niemieckiej obecności w ramach NATO. Ale jedno jest pewne: armia amerykańska jest najsilniejsza na świecie. Stała obecność wojsk amerykańskich w Polsce przyczyniłaby się do zwiększenia bezpieczeństwa całej Europy, w tym Niemiec.

Reklama

Zdaniem Andrzeja Dudy historia pokazuje, że Polska potrzebuje wiarygodnych partnerów. Prezydent podkreślił, że przed atakiem Hitlera państwo polskie miało umowy sojusznicze z Francją i Wielką Brytanią, które nic nie dały.

- Gdyby Anglia i Francja zaatakowały Niemcy we wrześniu 1939 r., (...) wojna skończyłaby się w ciągu kilku tygodni. One jednak pozwoliły Polsce się wykrwawiać. Dlatego życzymy sobie dzisiaj poważnych sojuszników, którzy dotrzymają słowa i nie uciekają - spuentował prezydent RP.