Wiśniewski podkreślił w piątek na konferencji prasowej, że Poznań, tak jak inne gminy w Polsce, będzie musiał z własnego budżetu sfinansować obietnice rządu. Wskazał, że samorząd musi m.in. dopłacić miliony do reformy oświaty i podwyżek dla nauczycieli.

Reklama

Sytuacja jest precedensowa. Chyba nigdy od 1990 r. nie zdarzyło się, żeby samorządy w tak krótkim czasie, z miesiąca na miesiąc, dowiadywały się, że ich dochody będą maleć. Budżet samorządu jest jak budżet domowy. Jest tak, jakby ktoś kazał nam wydawać w kolejnym roku te same pieniądze przy zwiększonym czynszu, droższym prądzie, jednocześnie zabierając nam część naszego uposażenia – powiedział Wiśniewski.

Wiceprezydent miasta podkreślił, że mniejsze wpływy z PIT i z subwencji oświatowej, połączone z dodatkowymi wydatkami na oświatę, sprawią, że miasto będzie musiało zacisnąć pasa na niespotykaną wcześniej skalę. Wyjaśnił, że aby uratować przyszłoroczny budżet, Poznań będzie musiał ograniczyć bieżące wydatki o 134 mln zł.

Wskazał, że za te pieniądze można zbudować cztery szkoły lub wybudować dwa mosty. Według władz miasta na cięciach ucierpią instytucje kultury i sportu, nie będzie pieniędzy na dofinansowanie żłobków i przedszkoli czy na poprawę powietrza. Wiśniewski przyznał, że trzeba się też liczyć z mniejszymi wydatkami na drogi, chodniki czy parki.

Reklama

Już musiałem podjąć pierwsze decyzje w oświacie o ograniczeniu zajęć dodatkowych w szkołach i przedszkolach – powiedział.

Za dwa miesiące będzie wiadome, z jakich inwestycji władze miasta będą chciały zrezygnować i czy należy się spodziewać wzrostu opłat np. za komunikację miejską. W połowie listopada prezydent miasta złoży projekt budżetu.

Reklama

Władze miasta podkreśliły, że "szczególnym ciosem" dla miejskiej kasy są zmiany dotyczące podatku PIT. Trafia do niej prawie połowa z każdego rozliczenia podatkowego złożonego w Poznaniu. W ubiegłym roku było to 1,1 mld zł.

Skarbnik miasta Barbara Sajnaj wskazała, że w związku z wprowadzeniem niższej stawki podatkowej i zerowego PIT dla młodych Poznań nie ma co liczyć na zakładane w przyszłym roku 1,38 mld zł. Dostanie 175 mln zł mniej.

Dodała, że poważnym problemem dla miasta jest finansowanie oświaty. W 2020 r. subwencja oświatowa pokryje zaledwie 52,3 proc. wydatków na utrzymanie szkół i wypłaty dla nauczycieli. Poznań będzie musiał dołożyć 545 mln zł. Na konferencji wskazano, że z miejskiego budżetu musi zostać sfinansowana prawie połowa podwyżek dla nauczycieli.

Wiceprezydent Wiśniewski podkreślił, że jeżeli miasto nie zmniejszy w przyszłym roku wydatków bieżących, zagrożone będą nie tylko najważniejsze inwestycje, ale też cały budżet.