Jak podaje TVN24, sędzia Aleksandra Janas wyjaśniła, że "sąd częściowo uwzględnił zażalenie. Uznał, że Samuel Pereira nie działał jako osoba prywatna, tylko pracownik telewizji publicznej. Nakazano sprostowanie na Twitterze, w pozostałym zakresie zażalenie oddalono".

Reklama

Oświadczenie Telewizji Polskiej ws. orzeczenia Sądu Apelacyjnego

W przesłanym PAP oświadczeniu przypomniano, że "o treści orzeczenia Sądu Apelacyjnego TVP dowiedziała się 9 października 2019 r. o godz. 16.27 z wpisu pana Borysa Budki na portalu społecznościowym Twitter". "W pierwszej chwili sytuacja, choć dziwna, nie wywołała zaniepokojenia Spółki. Jednakże gdy do godz. 17.00, TVP jako uczestnik postępowania, w żaden sposób nie była w stanie potwierdzić treści orzeczenia w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach, niepokój co do prawidłowości i uczciwości zastosowanej procedury narastał" - napisano.

"Dopiero o godz. 17.01 w rozmowie telefonicznej z sekretariatem Sądu Apelacyjnego w Katowicach przedstawiciel TVP został poinformowany, że orzeczenie zostanie wysłane mailem. Poproszono też o potwierdzenie adresu, na który ma ono trafić. Przesłane do obu stron postępowania pliki miały być zaszyfrowane za pomocą programu 7-Zip File Manager oraz zabezpieczone hasłem" - czytamy w oświadczeniu TVP.

Reklama

Zwrócono uwagę, że "z uwagi, na to, że mail z orzeczeniem nie dotarł do godz. 17.30, przedstawiciel TVP ponownie skontaktował się z pracownikiem Sądu Apelacyjnego w Katowicach". "W związku z opóźnieniem w dotarciu przesyłki do TVP, na jej wniosek, orzeczenie miało zostać przesłane ponownie. Jednocześnie TVP została poinformowana, że zgodnie z zapisami w elektronicznym systemie pocztowym Sądu, orzeczenie na adres TVP wysłano o godz. 17.04, a na adres pełnomocnika Borysa Budki o godzinie 17.14" - wyjaśniono.

"W dniu 10 października 2019 r. dziennikarzom TVP udało się ustalić, że orzeczenie, którego treść Borys Budka znał o godz. 16.27 zostało podpisane, przez skład orzekający pomiędzy godz. 16.30, a 16.40" - napisano w oświadczeniu.

"Wszystko wskazuje na to, że Borys Budka znał treść orzeczenia nie tylko przed jego dostarczeniem do pełnomocnika, ale również przed jego podpisaniem" - podkreślono.

Reklama

"W związku z powyższym TVP publicznie pyta Prezesa Sądu Apelacyjnego w Katowicach oraz pana Borysa Budkę: kiedy i w jakim trybie Borys Budka uzyskał informacje o treści orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Katowicach w sprawie tzw. "Paragonu hańby Budki"?" - czytamy w przesłanym przez Centrum Informacji TVP oświadczeniu.

TVP: Sprawę skierujemy do prokuratury

W kolejnym oświadczeniu TVP uznała, że odpowiedzi od prezesa sądu nie było, więc sprawa trafi do prokuratury, "celem zbadania czy w trakcie postępowania z wniosku pana Borysa Budki w trybie art. 111 Kodeksu wyborczego przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach, nie doszło do popełnienia przestępstwa". "Jednocześnie mając na względzie doświadczenie jakie nadawca publiczny i jego dziennikarze mieli z sądami orzekającymi przeciwko TVP i dziennikarzom w trybie wyborczym, Telewizja Polska S.A podjęła decyzję o wniesieniu Skargi Konstytucyjnej w sprawie zbadania zgodności art. 111 Kodeksu wyborczego z Konstytucją RP, w zakresie w jakim sądy rozszerzająco interpretowały ten przepis. Interpretacje te umożliwiały politykom w trakcie kampanii wyborczej cenzurowanie i kontrolowanie pracy niezależnych nadawców i dziennikarzy" - czytamy w oświadczeniu na stronie TVP.

Publiczny nadawca nie wyklucza też, że jej pracownicy złożą skargi do "Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w związku z naruszeniem przez polskie sądy prawa do wolności słowa i wolności wypowiedzi przysługujących dziennikarzom

Samuel Pereira, szef portalu tvp.info na Twitterze zamieścił wpis, w którym oświadczył, że nie podda się szaleństwu Budki.

Budka wytoczył Pereirze proces w trybie wyborczym, domagając się sprostowania twierdzeń Pereiry, który zarzucił mu, że kłamie w sprawie ceny leku.

1 października podczas debaty w TVP Budka przedstawił paragon i opublikował na Twitterze post: "Oto paragon hańby tego rządu. Ponad 2000 zł dla dziecka po przeszczepie, które rodzice muszą wydać tylko dlatego, że ten rząd zamiast dofinansować służbę zdrowia woli wydawać na nagrody dla swoich ministrów".

Na paragonie (noszącym datę 30 września br.) jest lek Valcyte, proszek do sporządzania roztworu doustnego; kwota opiewa na 2082 zł 36 gr (dwa opakowania po 1041 zł 18 gr) – z pełną odpłatnością za lek. Poseł podkreślał, że paragon jest autentyczny.

W TVP pojawiły się informacje, że Budka kłamał, gdyż lek jest refundowany, na co politycy PO odpowiadali, że nie we wszystkich przypadkach można liczyć na refundację.

Kłamstwo zarzucił Budce m.in. Pereira, który poinformował, że dzwonił do apteki, w której wydano paragon i ustalił cenę leku po refundacji - 3 zł i 20 gr. Zarzucił Budce kłamstwo. Budka postanowił skierować wniosek w trybie wyborczym, domagając się sprostowania Pereiry oraz, w odrębnej sprawie, informacji ukazujących się na ten temat w TVP. O ile w przypadku TVP sąd podzielił argumentację Budki i nakazał sprostowanie – po środowym orzeczeniu sądu apelacyjnego ten wyrok jest prawomocny - nie zgodził się z nim natomiast w sprawie wytoczonej Pereirze.

Pierwsza sprawa została prawomocnie zakończona. Tutaj sąd przeciwnie – uznał, że pan Samuel Pereira dokonywał oceny mojej wypowiedzi i oddalił mój wniosek. Oczywiście złożymy zażalenie, bo doszłoby do sytuacji kuriozalnej. Przypomnę, że TVP, która posłużyła się wypowiedzią Pereiry (...) musi prawomocnie sprostować nieprawdę podawaną na mój temat – powiedział dziennikarzom poseł Budka. Jak dodał, w sprawie szefa tvp.info sąd uznał, że wypowiadał się on jako osoba fizyczna, publicysta, który mógł dokonywać oceny jego wypowiedzi.