Jeszcze przed głosowaniem jednym ze zwycięzców tej kampanii jest minister obrony narodowej i wierny druh Jarosława Kaczyńskiego, Mariusz Błaszczak. Używając resortu obrony jako wehikułu kampanijnego (w ostatnich dniach podpisano umowę na budowę szpitala wojskowego w Legionowie, z którego pochodzi Błaszczak), kreuje obraz tego, który w wojsku dokonał wielkiej zmiany.
Jego notowania rosną nie tylko w elektoracie, ale także w powyborczych scenariuszach. Obecnie, gdy Joachim Brudziński został europosłem i część czasu spędza w Brukseli i Strasburgu, najsilniejszymi graczami po prawej stronie (poza Kaczyńskim) są Morawiecki i Ziobro. Obaj mają swoich ludzi w rozmaitych spółkach Skarbu Państwa (PZU, KGHM czy PGZ) i różnych agendach państwa. Wciąż najbardziej realnym scenariuszem wydaje się ten, w którym po wygranych przez PiS wyborach obecny premier będzie kontynuował swoją misję. – Prezes jasno to zakomunikował i komunikuje cały czas. Oficjalnie i nieoficjalnie – mówi nam polityk PiS.
Z premierem skonfliktowany jest szef resortu sprawiedliwości. Dlatego nasi rozmówcy sugerują, że będzie starał się utrącić jego kandydaturę. Naturalnym kompromisem jest Mariusz Błaszczak, któremu Kaczyński ufa. W całej tej układance trzeba też pamiętać, że najprawdopodobniej w najbliższych tygodniach Jarosław Kaczyński uda się na operację i przez kilka tygodni jego zaangażowanie w kwestie partyjno-polityczne będzie mniejsze. Postawienie na Błaszczaka dawałoby mu gwarancję tego, że podczas jego nieobecności żaden z pretendentów nie urośnie za bardzo.
Taki scenariusz może mieć szanse, jeśli Zbigniew Ziobro wzmocni się i jeśli Zjednoczona Prawica nie będzie miała większości sejmowej bez posłów Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry, takich jak ubiegający się o mandat minister Michał Woś, wiceministrowie sprawiedliwości Marcin Warchoł, Michał Wójcik czy Ireneusz Stachowiak z Bydgoszczy. – O ile Gowin raczej się nie wzmocni, to Ziobro jak najbardziej po tych wyborach urośnie – mówi jeden z naszych rozmówców z obozu rządzącego. – Wtedy może dojść do takiej sytuacji, w której Ziobro pójdzie do prezesa i powie mu, że choć darzy Mateusza olbrzymią atencją, to jednak jego posłowie nie zagłosują za nim jako premierem – tłumaczy polityk.
Reklama
Reklama
Kandydaci Solidarnej Polski są bardzo widoczni w kampanii. Mają mnóstwo banerów w wielu okręgach, np. w płockim. To oni, jak Jacek Ozdoba na zdjęciu z Patrykiem Jakim, są najbardziej widoczni. Politycy PiS zwracają też uwagę na dużą przychylność wobec polityków z drużyny Ziobry w telewizji publicznej. Sam lider Solidarnej Polski też walczy o rekordowy wynik. Wczoraj Zbigniew Ziobro był na konferencji poświęconej konsekwencjom migracji i przestępczości. Minister sprawiedliwości jest nie tylko jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków prawicy. Do tego startuje w okręgu świętokrzyskim, w którym PiS urósł bardzo w siłę i może mieć jeden z najlepszych wyników w kraju. Jak wynika z naszych rozmów z politykami PiS, Zbigniew Ziobro może wprowadzić od kilkunastu do nawet ponad dwudziestu posłów.