Z danych PKW z 71,89 proc. komisji wyborczych wynika, że PiS uzyskało 45,81 proc., KO - 25,46 proc., SLD - 11,90 proc., PSL - 8,96 proc., a Konfederacja - 6,71 proc.

Miller ocenił w poniedziałek w Radiu Zet, że rozpad Koalicji Europejskiej dał PiS samodzielną większość. Przypomniał, że w wyborach do Parlamentu Europejskiego różnica miedzy PiS, a Koalicją Europejską wynosiła 7 punktów procentowych, a po niedzielnych wyborach różnica między PiS a następnym ugrupowaniem, to co najmniej 15 punktów procentowych. Koalicję Europejską współtworzyły PO, Nowoczesna, PSL, SLD i Zieloni.

Reklama

B. premier zauważył, że w porównaniu do głosowania przed czterema laty, tylko PiS zanotował przyrost procentowego poparcia i liczby głosów. "Cztery lata temu PO i Nowoczesna dostały w sumie więcej niż teraz, PSL plus Kukiz'15 cztery lata temu dostali więcej niż teraz, a lewica to mniej więcej ten sam poziom" - mówił Miller.

Reklama

Tłumacząc wygraną PiS, Miller przywołał cytat z Karola Marksa - "byt określa świadomość". - Ponieważ byt się poprawił, dzięki transferom socjalnym, to świadomość jest taka, że ci którzy dają, zasługują na poparcie, a jak przestaną dawać, to ten elektorat się zastanowi.(...) Wygrał karnawał obietnic na wyrost, podarunków na koszt obdarowywanych. Ale post będzie stał za drzwiami i czekał na okazję - zaznaczył.

Jego zdaniem, wynik wyborczy ośmieli PiS do zrealizowania "strasznie niebezpiecznych" zapowiedzi. - (Prezes PiS, Jarosław) Kaczyński zapowiadał zdobycie ostatniej barykady czyli sądownictwa, mówił o przyjęciu ustawy o zawodowym statusie dziennikarzy czyli weryfikacji dziennikarzy, o zniesieniu immunitetów sędziów - wskazał b. premier.

Reklama

Kik: Cele są dwa: ostatecznie rozprawić się z sądami i zająć się mediami prywatnymi

Jeśli sondażowe wyniki się potwierdzą i PiS będzie w stanie rządzić samodzielnie, w mojej opinii postawi na podobną strategię co ostatnio: ostry początek i spokojniejsza końcówka - mówi Onetowi prof. Kazimierz Kik. - Co to znaczy? Cele są dwa: ostatecznie rozprawić się z sądami i zająć się mediami prywatnymi - uważa politolog.

Jeśli PiS nie załatwi sprawy sądów i mediów, to będzie miał małe szanse na dalsze rządzenie. To są działania niezbędne. W partii jest przekonanie, że pierwsze zamieszanie na przełomie 2015 i 2016 roku wynikało z faktu, że wszystko mieli zablokowane. Sądy i media przeciwko sobie. Dlatego teraz to powinien być priorytet - mówi prof. Kik.

Jeśli ta rozgrywka nie zostanie przez PiS dokończona, to pojawi się realne ryzyko przejęcia inicjatywy przez obecną opozycję. Na czym może polegać „dokończenie reformy sądownictwa”? Chodzi o personalia. Elity sędziowskie zbuntowały się przeciwko PiS i z tym władza miała duży problem. To był bunt polityczny. Dlatego teraz partia rządząca będzie dalej stawiała na swoich ludzi, by zmienić sytuację - prognozuje politolog.

Jego zdaniem, ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego będzie też dążyło do przejęcia „niektórych mediów prywatnych”. Pytany, jak PiS to zrobi, skoro nie ma do tego żadnych legalnych narzędzi, prof. Kik stwierdził: - Zgadzam się, że raczej PiS nie pójdzie na frontalny atak. Spodziewam się raczej „szkoły węgierskiej”, czyli swoistego targu. PiS będzie kusił niektóre media, by zmieniły sposób narracji. Nie uda się to z TVN24, ale może się udać z Polsatem. Po prostu chodzi o przeciągnięcie jak największej liczby mediów na swoją stronę - mówi prof. Kik.