Sasin podziękował w radiowej Jedynce wszystkim wyborcom, którzy poszli na wybory. A szczególnie tym, którzy zdecydowali się zagłosować na Prawo i Sprawiedliwość i na mnie osobiście. Bardzo serdecznie dziękuję, nie zawiodę - powiedział.

Reklama

Pytany, w jakim stopniu jest zadowolony z wyniku wyborów parlamentarnych, odpowiedział, że jest "zdecydowanie" z nich zadowolony.

Naprawdę nie można było oczekiwać nic więcej, niż to, co nam się udało zrobić. Przecież to jest zdarzenie bez precedensu, że nie dość, że partia Prawo i Sprawiedliwość drugi raz z rzędu osiąga coś, co się nigdy nikomu nie udało w III Rzeczypospolitej, czyli samodzielna większość w parlamencie, nam to się udaje drugi raz z rzędu, po 4 latach rządzenia, jeszcze ze zdecydowanie lepszym wynikiem niż 4 lata temu, bo o 6 punktów procentowych więcej. Przypomnijmy: 37,5 proc. cztery lata temu, teraz ponad 43,5 proc. - podkreślił.

Na uwagę, że łyżką dziegciu w tej beczce miodu są wyniki wyborów do Senatu, gdzie PiS nie zdobył większości, Sasin odparł, że można się było tego spodziewać. Opozycja nie udawała w tych wyborach senackich, tak jak w sejmowych, że "różni się", (...) to był rzeczywiście jeden monolityczny blok w całej zjednoczonej opozycji - zauważył.

Reklama

Według niego "jest i tak nieźle, bo jest praktycznie remis w wyborach senackich". Biorąc pod uwagę wcześniejsze doświadczenia (...), bo w Sejmie sporo polityków innych ugrupowań postanowiło do nas dołączyć; może będzie tak i w Senacie. Zresztą może to jest też taka sytuacja, która daje szansę na podjęcie próby zbudowania jakiegoś porozumienia w Senacie, takiego, które byłoby szersze, niż tylko Prawo i Sprawiedliwość - ocenił.

Odnosząc się do uwagi, że w jednej z komercyjnej stacji telewizyjnych padło stwierdzenie, że Senat "zatrzyma ustawowe Pendolino", wicepremier zapewnił: na pewno nie zatrzyma nas w realizacji naszego programu.

Wszystkich państwa, którzy nas słuchają, chciałbym uspokoić. To, co zaprezentowaliśmy, jako nasz pomysł na drugą kadencję, będzie zrealizowane w 100 proc. Również to, co przedstawiliśmy, jako zobowiązanie na nasze pierwsze 100 dni - zapewnił. Na uwagę, że ustawy mogą teraz być dłużej rozpatrywane w Senacie, Sasin odparł: to powoduje, że musimy się zabrać za robotę, nie mam czasu do stracenia.

Reklama

Przyznał, że nie zakłada tego, że Senat będzie służył tyko do tego, żeby blokować wszystkie dobre rozwiązania, które będą uchwalane, a także, że liczy na "opamiętanie" totalnej opozycji.

Mam nadzieję na jakiś opamiętanie ze strony opozycji. Może to naiwne z mojej strony, ale myślę, że jednak opozycja też jakąś nauczkę w tych wyborach dostała, i zobaczyła, że taka totalność, takie odrzucanie wszystkiego, co pochodzi z większości parlamentarnej, mówienie, że wszystko co PiS, to złe, żadnej konstruktywnej myśli, żadnego pozytywnego programu, że to się zemściło, i stąd ta porażka, bardzo wyraźna porażka opozycji - powiedział.

Pytany o poniedziałkowe narady PiS przy Nowogrodzkiej oraz czy premierem pozostanie Mateusz Morawiecki, Sasin potwierdził. Premierem pozostaje Mateusz Morawiecki. Tutaj się nic nie zmienia. (...) Byłoby czymś irracjonalnym z naszej strony, gdybyśmy dzisiaj myśleli o zmianie tego układu rządowego. (...) Bardzo dobrze od 4 lat współpracujemy w ramach Zjednoczonej Prawicy i nie przewiduję, żeby się tutaj cokolwiek zmieniło - podkreślił.

Przyznał, że w części środowisk opozycyjnych i mediów je wspierających, jest nadzieja, że w tym obozie dojdzie po wyborach do sporów.

Pragnę wszystkich uspokoić, my nie pokłócimy się. A kłótnie to zaczęły się w tej chwili, zaczęły się już w opozycji, bo już liczni politycy Platformy Obywatelskiej zabierają głos i próbują rozliczać swojego lidera (Grzegorza Schetynę), i rzeczywiście mają go z czego rozliczać, bo porażka Platformy Obywatelskiej w tych wyborach jest dotkliwa, druga z rzędu. Kolejne 4 lata w opozycji to na pewno będzie trudne dla tego środowiska politycznego, i tam do tych rozliczeń na pewno dojdzie. Natomiast my dzisiaj jesteśmy naładowani pozytywną energią do tego, żeby kolejne 4 lata dobrze dla Polaków przepracować i na pewno żadne wewnętrzne konflikty nam w tym nie przeszkodzą - mówił.

Na uwagę, że przed wyborami padały zapowiedzi, że czeka nas nie tylko zwykła rekonstrukcja rządu, ale też przebudowa samego rządu, Sasin zwrócił uwagę, że jest to zapisane w programie wyborczym PiS i nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem.

W szczegółach jest na pewno za wcześnie, żeby o tym mówić. (...) Mocno stąpamy po ziemi i jednak staramy się nie dzielić skóry na niedźwiedziu. Więc tego typu rozmowy to dopiero teraz na pewno się na poważnie zaczną. Natomiast, jeśli chodzi o dwa obszary, które wymagają zmiany w rządzie, to jest przede wszystkim wzmocnienie centrum dowodzenia w rządzie, czyli Kancelaria Premiera i wszystko to, co daje premierowi narzędzia do tego, żeby skutecznie koordynować pracę całego rządu. To jest po pierwsze, a po drugie obszar gospodarczy, co też jest w programie zapisane - powiedział.

Przyznał, że już wcześniej, także jako szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, widział w rządzie "potrzebę pewnego doprecyzowania kompetencji".

Część kompetencji wyraźnie zazębiała się, szczególnie w obszarze energii. To wymaga bardzo jasnego rozdzielenia, tak, żeby unikać dyskusji kompetencyjnych, żebyśmy mogli się skupić na konkretnej pracy, a nie na dyskutowaniu kto czym się ma zajmować. I tutaj na pewno jakieś drobne korekty będą - zapowiedział.

Wicepremier zapewnił, że "nie należy się na pewno spodziewać jakiejś rewolucji, jeśli chodzi o konstrukcję rządu, i również tę konstrukcję kadrową". Ale na pewno nie będzie to rząd taki sam, jak ten, który znamy w tej chwili - dodał.

Pytany, czy w nowym rządzie Zbigniew Ziobro może być wicepremierem, Sasin odarł, że to nie należy do jego kompetencji. "Co bym tutaj nie powiedział, to na pewno bym przekroczył swoje kompetencje. To są pytania po pierwsze do premiera, po drugie do szefostwa naszego, czy do prezesa Prawa i Sprawiedliwości, czy do ścisłego kierownictwa partii, bo to jest zaplecze polityczne, i w oczywisty sposób to będzie jakaś wspólna decyzja i premiera, i zaplecza politycznego, i prezesa Jarosława Kaczyńskiego" - przekonywał.

Według Sasina, jest za wcześnie, żeby mówić o personalnych, o konkretnych stanowiskach. Natomiast Zbigniew Ziobro jest oczywiście liderem jednej z trzech partii (Solidarnej Polski), które tworzą Zjednoczoną Prawicę, i to jest fakt - podkreślił wicepremier.

Sasin: Nie ma żadnych wątpliwości, że kandydatem PiS w wyborach prezydenckich będzie Andrzej Duda

Pytany we wtorek w TVP1 o to, czy ze strony PiS kandydatem w wyborach prezydenckich będzie obecnie urzędujący Andrzej Duda, Sasin odparł, że nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

Ja jestem przekonany, że postawimy w tym wyborach, które przed nami, kropkę nad i. Bo mamy za sobą cykl trzech wygranych wyborów - europejskie, samorządowe i teraz parlamentarne. Myślę, że dopełnieniem będą te wybory prezydenckie i druga kadencja pana prezydenta Andrzeja Dudy, chociaż zdaję sobie sprawę, że to nie będzie spacerek - zaznaczył polityk.

Sasin podkreślił przy tym, że nie sądzi, by opozycja wystawiła w tych wyborach jednego kandydata. Myślę, że tych kandydatów będzie więcej - dodał. Dopytywany, czy Małgorzata Kidawa-Błońska byłabym trudnym przeciwnikiem, Sasin odparł: Ja bym się akurat tego kontrkandydata na miejscu prezydenta Dudy jakoś szczególnie nie obawiał.

Jak poinformowała PKW, w niedzielnych wyborach do Sejmu PiS uzyskał 43,59 proc. i 235 mandatów, Koalicja Obywatelska - 27,40 proc. i 134 mandaty, SLD - 12,56 proc. i 49 mandatów, PSL - 8,55 proc. i 30 mandatów, a Konfederacja - 6,81 proc. i 11 mandatów. 1 mandat przypadł Mniejszości Niemieckiej. W wyborach do Senatu kandydaci popierani przez opozycję zdobyli większość - 51 mandatów.